W historii świata różne przedmioty były narzędziami walki. Maczuga, miecz, broń palna – wszystko to służyło rywalizacji z nieprzyjacielem. Znaczenie miały jednak także pieśni bojowe będące na ustach żołnierzy. Można śmiało powiedzieć, że były one dość nietypowym – ale jednak – rodzajem broni.
Polska słynie z bogatej tradycji pieśni bojowych i żołnierskich. Polacy inne śpiewy mieli na ustach idąc do walki pod Grunwald, gdzie rozbrzmiewała „Bogurodzica”, a inne w czasie Powstania Warszawskiego, kiedy to śpiewano „Hej, chłopcy, bagnet na broń” czy „Warszawskie dzieci”. Jedno jest jednak pewne: pieśni towarzyszyły polskim żołnierzom we wszystkich okresach historii. I można śmiało przypuszczać, że Polacy mieli je na ustach w drodze na większość stoczonych w historii bitew.
Najstarszą pieśnią bojową jest „Bogurodzica”. Współcześni eksperci datują jej powstanie na XIII lub XIV wiek, wbrew wcześniejszym hipotezom przypisującym jej autorstwo św. Wojciechowi. Jan Długosz wspomina o jej odśpiewaniu przed bitwą pod Grunwaldem, a z pochodzącej z 1596 r. komedii nieznanego autora „Albertus z wojny” dowiadujemy się, że wykonywanie tej pieśni było dawnym zwyczajem:
Wesprzyj nas już teraz!
Wżdyć ten dawny a święty obyczaj chowają,
że o Bogarodzicy przy bitwie śpiewają.
Jako to bywało w Polszcze po przyjęciu wiary,
Mnie to jeszcze powiedał, pomnię, ojciec stary.
Nie sposób wymienić wszystkich śpiewów bojowych, które towarzyszyły naszym żołnierzom w ciągu wieków. Trzeba jednak wspomnieć o „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech”, czyli „Mazurku Dąbrowskiego” (1797 r.), pieśni „Boże, coś Polskę” (1816 r.), która mało brakowało, a byłaby dziś naszym hymnem państwowym; pochodzącej z powstania listopadowego „Warszawiance 1831 roku”, czy wreszcie o napisanej na początku XX stulecia „Rocie” (1908 r.).
Prawdziwy rozkwit muzyki żołnierskiej nastąpił podczas obydwu wojen światowych. To właśnie z czasu tej pierwszej pochodzą utwory takie jak „My, Pierwsza Brygada” (1917 r.), „Rozkwitały pąki białych róż” (1918 r.) i „Wojenko, wojenko” (przypuszczalnie 1917 r.). W czasie drugiej wojny światowej – a zwłaszcza podczas Powstania Warszawskiego – powstały m.in. „Hej, chłopcy, bagnet na broń” (1943 r.) czy „Warszawskie dzieci” (1944 r.). Polacy walczący u boku aliantów śpiewali zaś m.in. napisaną zaledwie jedną noc pieśń „Czerwone maki na Monte Cassino” (1944 r.)
Pieśni żołnierskie powstawały też w latach PRL-u, choć miały one inny, spokojniejszy charakter – zapewne dlatego, iż walka z nieprzyjacielem przeniosła się z otwartych bitew do podziemnej konspiracji. To właśnie z tego okresu pochodzi choćby utwór „Ojczyzno ma”.
Pieśni bojowe miały o wiele większe znaczenie na polu walki niż może się wydawać. Po pierwsze, przypominały one żołnierzom o wartościach dla nich najważniejszych – jakimi są przede wszystkim: Bóg, Honor i Ojczyzna. A ponieważ śpiewane były w języku polskim, pozwalały duchowo połączyć się z ojczyzną nawet w czasie okupacji czy walk toczonych poza granicami kraju.
Pieśni patriotyczne wpływały również na emocje żołnierzy, działając na nich motywacyjnie. Kiedy wyruszali na pole bitwy, rytmiczny śpiew pobudzał ich do walki i umacniał w nich ducha bojowego. Marszowy charakter wywoływał skupienie, pomagając pozbyć się niepotrzebnych rozproszeń. Wspólne śpiewanie jednoczyło żołnierzy, a poczucie braterstwa podnosiło morale całej brygady. Teksty takich pieśni często przywoływały wielkie zwycięstwa w historii Polski, przypominając walczącym, że zwycięstwo jest możliwe i tym razem. Niejednokrotnie wzbudzały również negatywne emocje wobec wroga – trzeba tu przywołać choćby „Rotę”, która mówiła, że „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, ni dzieci nam germanił”. Słowem, muzyka miała wprowadzić żołnierzy w stan skupienia i furii, a w przypadku klęski dodać im pociechy i otuchy.
W kontekście muzyki na froncie – choć może niekoniecznie pieśni – warto wspomnieć o technice polegającej na zastraszaniu wroga za pomocą muzyki. Jak zauważa Rachael Melhuish z australijskiego uniwersytetu Wollongong, taką taktykę stosowali m.in. Spartanie, a Celtowie mieli nawet specjalny róg o nazwie Carnyx, który określany był mianem „psychologicznej broni wojny”. Jego głównym celem było potęgowanie hałasu i zamieszania na polu bitwy. Ta sama muzyka, która wspiera jedną armię, może jednocześnie osłabiać wojsko przeciwnika – pisze Melhuish w publikacji „The Impact of Music on the Mental and Emotional Health of First World War Soldiers”.
Nie sposób pominąć również religijnego aspektu pieśni bojowych. Często były one bowiem albo utworami w pełni religijnymi („Bogurodzica”, „Boże, coś Polskę”) albo przynajmniej w części odnosiły się do Boga (np. utwór „Bartoszu, Bartoszu”). Ich śpiewanie było okazją do zwrócenia się ku Stwórcy i błagania Go o pomoc w czasie walki. A ponieważ śmierć mogła nadejść w każdej chwili, śpiewanie pieśni odnoszących się do Boga pomagało zrobić rachunek sumienia i przygotować się na spotkanie z Nim.
Pieśni patriotyczne były również formą oporu. Polacy śpiewali je w czasie prześladowań mimo grożących za to kar. I tak np. pod zaborem rosyjskim nie wolno było śpiewać „Mazurka Trzeciego Maja” czy pieśni „Boże, coś Polskę”. Znowu w czasie PRL-u władze oficjalnie zakazały śpiewana wersu „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie” z pieśni „Boże, coś Polskę”, a na celowniku były też „Czerwone maki na Monte Cassino”. Jedni i drudzy oprawcy wiedzieli jak bardzo pieśń bojowa potrafi pobudzić ducha walki; obawiali się zapewne, że emocje towarzyszące takiemu śpiewowi mogłyby spowodować powszechną mobilizację, a nawet powstanie. Nie trudno się jednak domyślić, że pomimo zakazu Polacy nadal je wykonywali – nie tylko w podziemnych kręgach, ale także publicznie.
Pieśni bojowe były wreszcie rodzajem rozrywki. Gdy strzelaniny ucichały i pojawiał się chwilowy spokój, śpiewanie piosenek patriotycznych pozwalało żołnierzom choć na chwilę zapomnieć o wojnie; muzyka miała wtedy działanie uspokajające i regulujące emocje. Spokojna melodia przywoływała wspomnienia najbliższych („Rozkwitały pąki białych róż”), a wesoła przyśpiewka pozwalała na chwilę zapomnieć o okolicznościach wojny („Przybyli ułani pod okienko”). Amerykanie w czasie II wojny światowej uważali muzykę za potężny środek podnoszący morale i tworzyli nawet specjalne organizacje w tym celu.
Rozrywka była uważana za tak ważną podczas II wojny światowej, że powstały organizacje, takie jak USO, których celem było dostarczanie żołnierzom występów rozrywkowych nawet w niebezpiecznych miejscach. Znanym przykładem jest działalność słynnego lidera orkiestry Glenna Millera, który organizował zespoły swingowe występujące dla wojska, a ostatecznie zginął podczas tej misji w grudniu 1944 roku. Podobnie, w latach 1967–1971, 50 grup australijskich artystów występowało w Wietnamie, w tym znani wykonawcy tacy jak Little Pattie, Col Joye i Lorrae Desmond – wyjaśnia Rachael Melhuish.
Krzewienie utworów patriotycznych ma ogromne znaczenie również w czasie pokoju. Znając tematykę utworów, z którymi żołnierze szli do walki, możemy choć trochę poznać o czym myśleli oraz jakie wartości były dla nich ważne. Muzyka patriotyczna pozwala zachować żywą pamięć o poległych, a młodym pokoleniom ukazuje jak wyglądał los żołnierzy walczących za ojczyznę.
Adrian Fyda