Czy epidemia koronawirusa pogrzebie wolności obywatelskie? Według Piotra Woyciechowskiego, eksperta ds. bezpieczeństwa, ryzyko przeniknięcia niektórych negatywnych elementów czasu walki z Covid-19 do normalnego porządku prawnego jest duże. W rozmowie z Radiem Wnet Woyciechowski mówił też, że jest bardzo zaniepokojony postawą administracji wobec Kościoła katolickiego.
Piotr Woyciechowski, ekspert ds. bezpieczeństwa, mówił na antenie Radia Wnet o obostrzeniach wprowadzonych w Polsce w związku z zagrożeniem koronawirusem.
Wesprzyj nas już teraz!
W ocenie Woyciechowskiego niezwykłym skandalem był utrzymywany bardzo długo radykalny limit obecności wiernych w kościele.
– Msza święta jest dla katolika centrum życia. Sposób liczenia osób w marketach był dość elastyczny, tymczasem w kościołach zredukowany został do pięciu osób – powiedział Woyciechowski, wskazując, że mieliśmy tu do czynienia z jawną dyskryminacją katolików. Ekspert podkreślał, że całkowicie nieracjonalne było, by zrównywać ze sobą niewielki kościółek parafialny oraz potężną katedrę, która mieści nawet kilka tysięcy wiernych. Jak wskazał, nie było to na pewno podyktowane „dobrem wiernych”.
Przypomnijmy, że od 20 kwietnia restrykcje w tym zakresie zostają poluzowane. W kościele będzie mogła przebywać 1 osoba na 15m2, tak samo, jak w dużych supermarketach.
Woyciechowski odniósł się też do pierwotnych założeń rozporządzenia nakazującego noszenie maseczek. Początkowo miało ono obejmować także duchownych celebrujących liturgię.
– Mnie niepokoi stan aparatu państwowego, który przygotowuje tak kontrowersyjne decyzje – wskazał ekspert.
– Już od 25 marca mamy ciągłą dyskusję o drakońskim limicie udziału wiernych w Mszy świętej. […] Niepokoi mnie, że urzędnicy przygotowujący te rozwiązania nie mieli na tyle wyobraźni czy empatii, że takie obostrzenia mogą wywołać nieufność do władzy publicznej. Przecież taki obowiązek ośmiesza całą liturgię Mszy świętej. Nakaz noszenia maseczek przez kapłana podczas Mszy świętej czy innego obrzędu religijnego to wykpiwanie sacrum. Jestem ciekaw, jaki urzędnik – z imienia, nazwiska i stanowiska – jako pierwszy to zaproponował. Wiele lat pracowałem w administracji rządowej i samorządowej, wiem jaka jest praktyka. Do premiera nic nie przejdzie bez dziesięciu pieczątek. To mnie bardzo niepokoi – powiedział.
Rozmówca „Wnet” mówił też o problemie ograniczania wolności obywatelskich w kontekście forsowania obrotu tak zwanym „e-pieniądzem”.
Zdaniem Woyciechowskiego są w Polsce pewne siły, które postanowiły wykorzystać stan chaosu i walki z Covid-19 do forsowania swoich postulatów negatywnie wpływających na sferę praw jednostki. – Na gruncie fali ograniczeń, bazując na fake newsach, chce się ograniczyć podstawowe prawo do anonimizacji. Płatność kartą pozostawia ślad naszej transakcji, ślad czasoprzestrzenny, ale także tego co kupujemy, ile i za ile – podkreślił.
Jak dodał ekspert, informacje o tym, że banknoty są niebezpieczne z epidemiologicznego punktu widzenia, są całkowicie nieprawdziwe.
Według rozmówcy „Wnet” jest możliwe, że niektóre wprowadzane dziś negatywne z perspektywy wolności obyczaje przetrwają czas walki z Covid-19 i zostaną później włączone do rozwiązań prawnych. Woyciechowski przypomniał, że obecny minister finansów jest znanym promotorem transakcji gotówkowych i sprzeciwiał się na przykład wprowadzeniu do obrotu banknotów 500-złotowych.
Ekspert wskazał też, że wbrew obiegowej opinii nie ma w Polsce epidemii Covid-19. Zachorowań, hospitalizacji i zgonów jest relatywnie mało; w naszym kraju trwa raczej stan walki prewencyjnej, mający na celu niedopuszczenie do sytuacji takiej jak w Hiszpanii, we Włoszech czy we Francji.
Źródło: Radio Wnet
Pach