Władysław Kosiniak-Kamysz wygłosił w Sejmie „płomienną” przemowę, w której nie stronił od demagogicznych argumentów za in vitro. „Jak okrutną trzeba być władzą”, by odmawiać rodzicom „największego szczęścia”? Pytał poseł deklarujący się jako katolik – podobnie jak większość członków PiS, którego prezes ogłosił, iż w głosowaniu nad in vitro… nie będzie dyscypliny partyjnej.
– Co wy w sobie mieliście tak naprawdę, żeby w grudniu 2015 roku, zaraz po przejęciu władzy, jedną z pierwszych decyzji podjąć o zablokowaniu prawa do szczęścia, do posiadania dzieci? To jest po prostu niezwykłe, jeszcze to tłumaczyliście, że nie ma na to pieniędzy. To ta wasza retoryka się kompletnie nie zgadzała, kompletnie było to wszystko pomieszane i poplątane. To jest naprawdę sprawa rodziny, sprawa ich decyzji, ale musi mieć wybór – mówił Kosiniak-Kamysz.
Niemniej – niezależnie od wcześniejszych działań i deklaracji – obecnie Prawo i Sprawiedliwość uchyla się od zgodności z moralnym nauczaniem Kościoła w tej kwestii. Szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy powiedział, że przewiduje, iż prezydent nie będzie wetował projektu przeznaczającego rocznie prawie pół miliarda z pieniędzy podatników na tę kontrowersyjną metodę.
Wesprzyj nas już teraz!
Natomiast z ustaleń Onetu wynika, że w partii Jarosława Kaczyńskiego nie będzie zastosowana dyscyplina jednomyślnego głosowania w sprawie ustawy „Tak dla in vitro”. Okazuje się zatem, że w momencie, gdy partia deklarująca się jako związana w jakiś sposób z katolicyzmem mogłaby zachować się na miarę tego typu deklaracji, kapituluje wobec wymogów taktyki politycznej albo po prostu wyznaje poglądy z sprzeczne z nauczanie Kościoła.
Podobnie kwestia wygląda w przypadku Władysława Kosiniaka-Kamysza. Lider PSL również deklaruje się jako „katolik”, co nie przeszkadza mu „grzmieć” z sejmowej mównicy, promując metody, których nie sposób pogodzić z katolicką moralnością.
Nie trudno się domyślić, że takie samo stanowisko utrzymuje ugrupowanie innego polityka deklarującego się jako katolik – Szymona Hołowni. – Możliwość zajścia w ciąże nie powinna być traktowana w XXI w. jako przywilej, ale jako procedura medyczna, dostępna bez względu na poziom zamożności – powiedziała Wioletta Barbara Tomczak z partii Polska 2050.
– Klub parlamentarny Polska 2050 – Trzecia Droga rekomenduje ministrowi zdrowia odpowiedzialnemu za ten program, by był on przeprowadzony zgodnie z zaleceniami Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii, a także realizowany w poradniach diagnostyki niepłodności z pełną refundacją ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia – zadeklarowała w imieniu swego ugrupowania. – W imieniu klubu Polska 2050 – Trzecia Droga chciałam potwierdzić pełne wsparcie naszych parlamentarzystów dla tego projektu ustawy – dodała.
Głos w dyskusji zabrała również minister zdrowia Katarzyna Sójka, która stwierdziła, że jest to procedura, „która niewątpliwie daje duże szansę parom, które mierzą się z problemem nieposiadania dzieci”. Wskazała przy tym, że premier Mateusz Morawiecki wyszedł z propozycją wprowadzenia tzw. „Bony prokreacyjnego”, który zdaniem minister zdrowia „w pewnym sensie zbiega się” z ustawą „Tak dla in vitro”. Uznała jednocześnie, że ustawa wymaga doprecyzowania, ale nie zgłosiła wątpliwości co do jej moralnych aspektów.
Źródła: PAP / wnp.pl
Co Kościół mówi o „in vitro”? 6 faktów, które powinni znać Kosiniak-Kamysz i Hołownia