Na milion złotych oszacowano wstępnie straty po spaleniu kościoła Matki Bożej Fatimskiej w Stecówce. Do ks. Grzegorza Kotarby, proboszcza parafii zgłaszają się ludzie, którzy deklarują pomoc w odbudowie świątyni. – Już od pierwszych godzin po pożarze dzwonią do parafii różne osoby z wyrazami współczucia, ale także z deklaracjami pomocy. Są też artyści, którzy obiecali, że na ten cel zorganizują charytatywne koncerty – mówi kapłan.
Wciąż nieznana jest przyczyna pożaru, który strawił prawie doszczętnie drewnianą świątynię. Niemal natychmiast po zakończeniu akcji gaśniczej rozpoczęło się wyjaśnianie przyczyn pożaru drewnianej świątyni. – Sprawą zajęli się policjanci z Wisły i z wydziału kryminalnego z Cieszyna wraz z sądowym biegłym z zakresu pożarnictwa. Zabezpieczyli ślady i dokonali wstępnych oględzin. Na obecnym etapie śledztwa wynika z nich, że wysoce prawdopodobną przyczyną pożaru było jednak zwarcie instalacji elektrycznej. Nie stwierdzono udziału osób trzecich, więc wykluczono podpalenie, ale to na razie wstępne ustalenia, a śledztwo nie jest jeszcze zakończone – mówi asp. Rafał Domagała z cieszyńskiej komendy policji. Wiadomo też, że system alarmowy nie wskazywał, by ktokolwiek w nocy wchodził do kościoła.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak wynika z pierwszych ustaleń, w kościele funkcjonowały dwa obiegi prądu. Jeden z nich zasilał dzwonnicę, drugi ogrzewanie. Urządzenia były wyłączone, ale prąd do instalacji dochodził i istniała możliwość powstania zwarcia w którejś z nich. Jako że sprawa dotyczy pożaru mienia wielkich rozmiarów, musi być dokładnie przeanalizowana kwestia ewentualnego zagrożenia bezpieczeństwa otoczenia. Od wyników policyjnego śledztwa zależy, czy sprawą pożaru zajmie się prokuratura.
Źródło: wiara.pl
pam