Platforma Obywatelska straciła jedną ze swoich najlepiej znanych eurodeputowanych. Legitymację partyjną złożyła Róża Thun. Polityk stwierdziła, że jej dotychczasowe ugrupowanie było za mało… europejskie.
Róża Gräfin von Thun und Hohenstein do Parlamentu Europejskiego weszła w 2009 roku, otrzymując mandat w kolejnych kadencjach z rzędu. Do Platformy Obywatelskiej wstąpiła również w 2009 roku. Jak napisała w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych, od dawna nagromadzały się różnice między jej polityczną wizją a działaniami partii. Dotyczyło to między innymi kwestii przyjmowania uchodźców i otaczania ich opieką prawną oraz pomocą humanitarną. Róża Thun żądała ponadto szybszego obniżenia emisji CO2 w całej Unii Europejskiej; Platforma wybrała jednak nieco wolniejsze „ekologicznego” rozwoju.
Zrezygnowałam z członkostwa w PO. Poza tym, wszystko zostaje po staremu. Poniżej list do Wyborców. pic.twitter.com/PgmIozfedm
Wesprzyj nas już teraz!
— Róża Thun (@rozathun) May 17, 2021
Thun wyznała też, że nie podzielała decyzji Platformy dotyczących „łowiectwa, polityki rolnej, ochrony lasów, połowu ryb”. Nie podobała jej się ponadto polityka partii w sprawie rezolucji PE wzywającej do uruchomienia wobec Polski procedury z art. 7. Czarę goryczy przelało jednak najwyraźniej głosowanie w sprawie Funduszu Odbudowy. Platforma Obywatelska zdecydowała, by w Sejmie wstrzymać się od głosu, tymczasem według Róży Thun oznaczało to „prowadzenie rozgrywki międzypartyjnej” kosztem „projektów mających na celu wsparcie w kryzysie setki milionów obywateli europejskich”.
Decyzja Róży Thun wywołała niemałą krytykę zwolenników Platformy. Partia pogrążona jest od dłuższego czasu w kryzysie przywództwa, a do mediów przenikają echa wewnętrznych sporów. W kolejnych sondażach opinii publicznej ugrupowanie notuje niezbyt satysfakcjonujące wyniki, niekiedy wręcz rekordowo niskie (nawet jedynie 11 proc.). Szef partii Borys Budka kwestionuje jednak ich wiarygodność.
Źródła: Twitter, Facebook
Pach