Miała być rozmowa o zamachu na Jana Pawła II i udziale w akcji poszczególnych służb, a skończyło się na awanturze o przeszłość Radosława Sikorskiego. Czy byłego ministra można pytać o jego związki z nielegałem w Watykanie Tomaszem Turowskim? Czy można publicznie prosić go o odniesienie się do raportów służb na jego temat, czy też już samo postawienie pytań jest przesadą?
Gościem programu Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać” był m.in. płk Piotr Wroński, były oficer SB. Dyskusja miała dotyczyć zamachu na Jana Pawła II oraz roli watykańskich nielegałów komunistycznej władzy w Polsce. Chodziło m.in. o Tomasza Turowskiego, który działał pod przykrywką jezuity, a w kolejnych latach był dyplomatą, a teraz także pisarzem.
Wesprzyj nas już teraz!
Dyskusja zeszła jednak na temat powiązań Turowskiego z Radosławem Sikorskim i niejasności dotyczących okoliczności w jakich panowie się poznali. Okazało się też, że w odtajnionych dokumentach IPN (SMW, prowadzonym przez Wydział III Departamentu I, nr IPN BU01824/311) znajdują się informacje rzucające cień na osobę byłego ministra. Wroński chciałby wiedzieć, czy są to tylko plotki.
– W materiałach istnieje raport z rezydentury w Londynie, który powołuje się na źródło pionu wojskowego. I w tym pionie, to źródło sugerowało, że pan minister popełnił delikt główny w warunkach brytyjskich i w czasie egzaminu na Oxfordzie ściągał. A nawet koronowane głowy potrafią być relegowane z studiów za coś takiego – mówił płk Wroński. Jak dodał, według źródła, sprawa została zamieciona pod dywan. – Czy to prawda? – pytał były SB-ek.
Wroński zauważył także, że Sikorski nie wyjaśnił też skąd wziął pieniądze na studia w latach 80-tych oraz sugerował, że Sikorski poznał Turowskiego pod koniec roku 1980 w Rzymie, a nie jak twierdził w 1981 roku w Anglii. „Czy to prawda, że przed pobytem w Wielkiej Brytanii pojawił się Pan w Rzymie w towarzystwie oficera pionu N Departamentu I już w roku 1980, lub na początku 1981?” – pytał Wroński w piśmie opublikowanym na jego profilu FB.
Wroński chciałby się też dowiedzieć czy to prawda, że na warszawskie salony polityczne Sikorskiego wprowadził na początku lat dziewięćdziesiątych „wysoki urzędnik ambasady brytyjskiej w Warszawie, który został ujawniony jako pierwszy łącznik MI6 z polskim wywiadem” oraz kto wydrukował Sikorskiemu pierwszą książeczkę o Afganistanie.
Część z tych pytań padła na antenie TVP. Jednak kierunek narracji prowadzonej przez byłego oficera SB spotkał się z mocnym oporem ze strony zarówno Pawła Rabieja z .Nowoczesnej oraz Andrzeja Stankiewicza z „Rzeczpospolitej”, którzy przestrzegali przed zbytnią wiarą w dokumenty wytworzone przez komunistyczne służby, bo często są to tylko plotki i pomówienia.
Sam Wroński uznał, ze nie czyni nic złego, bo takie są dokumenty, a tyko sam zainteresowany może się do nich odnieść i sprawę wyjaśnić. Sikorski odmówił jednak udziału w programie.
Również Witold Gadowski, publicysta i dziennikarz śledczy sugerował, że odpowiedzi na stawiane pytania byłyby cenne, bo trzeba pamiętać, że właśnie te służby „były tak niepoważne, że czasami kogoś niepoważnie zabiły”. Zdaniem Gadowskiego, jeżeli ujawnione relacje byłyby plotkami, to Sikorski powinien wezwać ich autorów do złożenia wyjaśnień, a w razie potrzeby wyciągnąć od osób podających nieprawdę konsekwencje sądowe.
Źródło: TVP
MA