13 stycznia 2015

Pacjent, który przez 12 lat był w stanie wegetatywnym, postanowił udowodnić lekarzom, że na przekór wszystkiemu będzie żył. Nie tylko wyszedł ze śpiączki, ale w cudowny sposób powrócił do zdrowia. Założył rodzinę i opowiada, jak wyglądało życie „ducha” uwięzionego w ciele. Jego historia jest wymownym świadectwem przeciwko zwolennikom eutanazji, którzy pod pretekstem „współczucia” odłączają od aparatury podtrzymującej życie osoby, sprawiające wrażenie umarłych.


W latach 80. Martin Pistorious – jako dwunastoletni chłopiec – zapadał nagle w śpiączkę. Lekarze polecili rodzicom, by go zabrali do domu i pozwolili mu spokojnie umrzeć. Przewidywali, że chłopiec chorując na kryptokokowe zapalenie opon mózgowych, długo nie pożyje.

Wesprzyj nas już teraz!

Rodzice zabrali chłopca do domu i przez 12 lat opiekowali się nim. Matka opowiada, że podchodziła do niego, ruszała jego kończynami i zgadywała. Ojciec Martina każdego ranka już o 5 rano ubierał go i zawoził do specjalnego centrum opieki. Osiem godzin później odbierał, kąpał, karmił i kładł do łózka. Co dwie godziny zmieniał położenie ciała syna, by nie powstawały odleżyny.

W ciągu tych 12 lat rodzina Pistorious nie zauważyła widocznej poprawy stanu chłopca. Pewnego dnia, zdesperowana matka wyszeptała do syna: „Mam nadzieję, że umrzesz”. Jak później przyznała, nigdy by jej do głowy nie przyszło, że Martin usłyszy i zrozumie te straszne słowa.

Chłopiec tymczasem – jak sam twierdzi – zaczął wybudzać się ze śpiączki po około dwóch latach. Stopniowo stawał się świadomy wszystkiego, co się wokół niego działo. Nie mógł jednak reagować. Wspomina, że wszyscy tak się przyzwyczaili do jego stanu, że nie zauważyli, kiedy znowu zaczął być obecny.

Początkowo chłopak starał się nie myśleć, nie analizować położenia, w jakim się znalazł, by nie zgłupieć. Przygnębiła go świadomość, że może spędzić resztę swojego życia uwięziony w ciele. Słyszał też okrutne słowa matki.  – Tak naprawdę nie myślałem o niczym – wspomina. – Po prostu istniałem.


W miarę upływu czasu zrozumiał desperację matki, która chciała widzieć w nim zdrowe dziecko, niegdyś tak bardzo kochane.  

Martin w centrum opieki dziennej, gdzie spędzał osiem godzin dziennie, miał dość oglądania kreskówek. Irytowało go, że dzień w dzień przez kilka godzin puszczano mu filmy dla dzieci. W pewnym momencie postanowił skupić się na kontrolowaniu czasu. Obserwował, jak promienie słoneczne przechodzą przez pokój, w którym się znajdował.

Obecnie Martin ma 39 lat i w pełni kontroluje swoje ciało. Jest żonaty. Mieszka w Harlow w Wielkiej Brytanii. Historia jego cudownego wyzdrowienia opisana została w biografii pt. „The Ghost Boy”.

 

Źródło: wnd.com, AS.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram