Podczas gdy przewodniczący Komisji Europejskiej, Jose Manuel Barroso, snuł
w ubiegłym tygodniu podczas wizyty we Włoszech teorie o konieczności wprowadzenia „euroobligacji” oraz „nowej polityki fiskalnej”, konserwatywny rząd Hiszpanii kierowany przez Mariano Rajoya ogłosił, iż zamierza radykalnie zmniejszyć sektor publiczny, między innymi na drodze racjonalizacji wydatków i likwidacji pokaźnej części przedsiębiorstw państwowych.
Likwidacją objęte zostanie 17 procent państwowego stanu posiadania – w sumie 24 przedsiębiorstwa. Nastąpi również wyzbycie się przez państwo udziałów w kolejnych 35 spółkach prawa handlowego.
Wesprzyj nas już teraz!
Tylko na pensjach rozmaitych doradców (w liczbie 154), zatrudnianych obecnie w sektorze publicznym, oszczędności sięgną ponad miliona euro. Dokładną listę planowanych zmian, cięć i oszczędności rząd hiszpański przedstawi 30 marca, wiadomo natomiast już, iż przykładowo zlikwidowany zostanie powołany przed rokiem 1992 Komitet Obchodów 500-lecia Odkrycia Ameryki, którego szefowie nadal pobierali swoje uposażenia, pomimo drobnego faktu, iż od wspomnianej rocznicy i jej uroczystych obchodów mija właśnie 20 lat.
W powyższym kontekście, słowa przewodniczącego Barroso, iż „są kraje, które podjęły odważne decyzje”, mimo, iż wypowiedział je zapewne z myślą o zupełnie innych działaniach, niż podjął rząd Królestwa, nabierają nowego znaczenia. Przykład hiszpański mógłby bowiem zainspirować zwłaszcza instytucje Unii Europejskiej, znane z, delikatnie mówiąc, przerostów zatrudnienia i tworzenia najdziwniejszych stanowisk, nie wspominając już o kraju nad Wisłą, w którym posady doradców i innych ekspertów nie wiadomo od czego są niemniej chętnie obsadzane i uposażane.
Piotr Toboła