Dla większości obcokrajowców przyjeżdżających do Oświęcimia, nazistowski obóz zagłady jest brutalnym przypomnieniem masowych mordów, nienawiści rasowej i eugeniki. Jednak dla wywodzącego się z Belgii „doktora Śmierć” Wima Distelmansa, wycieczka do Auschwitz – którą zorganizował dla kilkudziesięciu osób z Belgii, uśmiercających ludzi „zmęczonych życiem” – miała być „inspiracją.”
Wim Distelmans, lekarz opieki paliatywnej jest odpowiedzialny za śmierć setek, jeśli nie tysięcy ludzi. To człowiek, który z determinacją walczy o upowszechnienie haniebnego procederu „uśmiercania ludzi na życzenie.” Belg odwiedza kliniki eutanazyjne na całym świecie. Udał się nawet do Moskwy, by „lepiej zrozumieć, w jaki sposób radzić sobie ze śmiercią i umieraniem.”
Wesprzyj nas już teraz!
W październiku odwiedził Oświęcim. Wycieczkę połączoną z seminarium na temat „godnej śmierci” zaczął organizować w maju br. Rozesłał zaproszenia do pracowników służby zdrowia, w którym napisał, że obóz zagłady w Oświęcimiu jest „inspirującym otoczeniem, w którym można wyjaśnić nieporozumienia dotyczące eutanazji”.
Doktor chciał odciąć się od zarzutów, że nie ma różnicy między „zabijaniem z litości,” którego podejmują się zwolennicy eutanazji, a zabijaniem nazistowskim – jak mówi – „pozbawionym godności”.
Tuż przed wyjazdem do Polski „dr Śmierć” nie spał i czuł się nieswojo. Na spotkaniu organizacyjnym przed odlotem obecnych było ponad siedemdziesięciu uczestników. Byli to przede wszystkim: lekarze, pielęgniarki, którzy na co dzień uśmiercają pacjentów w belgijskich klinikach. Znaleźli się tam także psychiatrzy, jeden homeopata i znany fotograf żydowski Guy Kleinblatt, który popiera eutanazję. Członkowie jego rodziny zginęli w Auschwitz.
Trzeba sprzeciwić się dyktaturze maszyn podtrzymujących życie
Zwracając się do nich w swoim biurze w Belgii Distelmans powiedział: – Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które może sztucznie decydować zarówno o początku, jak i końcu życia. Ludzie są coraz starsi i różnego rodzaju maszyny pozwalają im żyć niemal wiecznie. Musimy wziąć odpowiedzialność za to, że nie każdy człowiek jest gotów pójść tą drogą. Musimy sprzeciwić się dyktaturze maszyn!
Po przybyciu do Krakowa, goście zakwaterowani w hotelu Hilton Garden Inn., wzięli udział we wcześniej zaplanowanym seminarium przygotowującym do wizyty w obozie zagłady. Seminarium na temat „godnego umierania” rozpoczął Distelmans. – Jesteśmy tu dziś, aby pozwolić sobie na refleksję nad umieraniem z godnością. Były protesty przeciwko naszej podróży. Ale nie ma lepszego miejsca niż Auschwitz, by rozważać, czym jest godność ludzka. W Belgii używamy eutanazji w pierwotnym znaczeniu tego słowa, jako „dobrej śmierci.” Mimo to wciąż musimy wyjaśnić innym, że to, co robimy jest przeciwieństwem tego, co wydarzyło się w Auschwitz.
Potem zabrała głos jego narzeczona, Sonja Snacken, która pokazała zdjęcia z Abu Ghraib, zdjęcia straconych więźniów w Iranie i torturowanych Syryjczyków. Kobieta przywołała eksperyment przeprowadzony przez uczonych z uniwersytetu Stanforda z udziałem więźniów i strażników, a potem przekonywała, że „śmierć z litości,” to zupełnie co innego niż śmierć zadawana przez sadystów.
Distelmans włączył się ponownie: – Wielu z nas jest lekarzami. Mamy władzę nad innymi ludźmi. Wiemy wszystko lepiej. Nauczono nas, aby zachowywać życie. Jednak my musimy się upewnić, czy nie kontynuujemy leczenia naszych pacjentów wbrew ich woli.
Po wizycie w Oświęcimiu: trzeba rozszerzyć eutanazję
Następnego dnia wszyscy udali się do Oświęcimia. Czego nauczyli się uczestnicy? Jedna kobieta mówiła, że należy rozszerzyć eutanazję na ludzi, którzy mają myśli samobójcze i dzieci terminalnie chore bez zgody rodziców i prawnych opiekunów. Inni, w tym Distelmans stwierdzili, że będą bardziej „sympatyczni”, „czulsi” dla pacjentów, którzy chcą umrzeć.
W ostatnim dniu wizyty w Krakowie, cała grupa udała się do jednej z restauracji żydowskich na Kazimierzu. Przy akompaniamencie skrzypiec medycy zaczęli omawiać przypadek kolegi, który zapytał, czy mu wolno zabić nazistę.
Jego pacjent, który był członkiem Waffen-SS, jest jednostronnie sparaliżowany. Medyk odmówił przeprowadzenia eutanazji, bo uznał, że nazista „nie zasługuje” na bezbolesną, łagodną śmierć. Jego sąsiad przy stole, stwierdził: – Może nie mam współczucia dla jego cierpienia jako jednostki, bo facet nie zachowywał się jak normalny człowiek, ale gdybym go zabił, czułbym się jak morderca.
Distelmans uśmiercił podczas swojej praktyki w Belgii kilkaset osób. Jednym z zabitych był Nathan Verhelst, który pragnął śmierci po nieudanej operacji zmiany płci. Belg zabił także rodzeństwo bliźniacze: Marca i Eddy Verbessem, którzy wymagali pomocy opieki społecznej. Uśmiercił co najmniej trzy osoby, cierpiące na depresję. Obecnie Belg stoi na czele komisji, mającej badać przypadki nadużyć eutanazyjnych. Do tej pory nie przeprowadził ani jednego dochodzenia.
Przeciw wizycie zwolenników eutanazji w Oświęcimiu protestowali żydzi z Antwerpii, a także zastępca dyrektora muzeum w Oświęcimiu, który uznał wizytę za „niestosowną”. Obrońca życia Alex Schadenberg mówił portalowi LifeSiteNews.com, że wizyta Distelmansa do Auschwitz „była brutalnym przypomnieniem założeń eugeniki w nazistowskich Niemczech”.
– W 1920 roku Karl Binding i Alfred Hoche napisali książkę zatytułowaną „Zezwolenie na niszczenie istot niegodnych życia” – wyjaśnił Schadenberg. – Książka ta stała się bardzo popularna i doprowadziła do utworzenia niemieckiego programu eutanazji – dodał.
Schadenberg zauważył, że jej autorzy pisali, iż uśmiercenie kogoś bez jego zgody, to akt miłosierdzia wyświadczanego przez społeczeństwo.
W Belgii od czasu legalizacji eutanazji w 2002 r. zabito ponad tysiąc osiemset osób. Wśród nich były chore dzieci.
Źródło: LSN, spiegel.online.international.de, mercatornet.com,
Agnieszka Stelmach