„Zawieszenie projektu budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego ogłoszono prawie z dumą, zupełnie tak, jakby zniszczenie tej inicjatywy było jakimś wielkim sukcesem, zwycięstwem”, pisze na łamach tygodnika „Gazeta Polska” Tomasz Łysiak.
Publicysta zwraca uwagę na fakt, że w oczach „najbardziej zwariowanego antypisowskiego elektoratu” bez wątpienia jest to jeden z największych sukcesów koalicji 13 grudnia.
„W nosie mają wszyscy dziesiątki analiz, wyliczeń, wskazań fachowców i autorytetów, którzy od wielu lat mówią, że budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego nie tylko jest uzasadniona ekonomicznie, lecz wręcz w jakiejś mierze niezbędna, konieczna. Wśród tych motywów są racje dotyczące zarówno transportu pasażerskiego, jak i cargo, jest kwestia przepustowości i przede wszystkim możliwości wybudowania hubu, który przejąłby większość ruchu całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej”, wylicza autor „Medalionu na pancerzu”.
Wesprzyj nas już teraz!
I co w związku z tym? Nic. Trzeba to wyrzucić do kosza, a pomysłodawców ukarać najlepiej więzieniem. Po co nam bowiem CPK, skoro jest lotnisko w Berlinie? Mało tego! Po co nam CPK, skoro mamy warszawską kładkę dla pieszych przez Wisłę. I w końcu: po co nam CPK, skoro można rozbudować Okęcie?
Z tym ostatnim jest jednak problem. „Trzeba teraz będzie zburzyć część obwodnicy warszawskiej (świeżo zrobionej) pod nowy pas startowy, a dla wielu mieszkańców z okolic zacznie się horror związany z hałasem i ze wzrastającym natężeniem ruchu lotniczego”, zauważa publicysta.
Co z tego wyniknie? To co zawsze, czyli nic. Wyborcy koalicji 13 grudnia zacisną zęby i powiedzą, że tak musi być. A wszystko w imię wulgarnego hasła znanego jako osiem gwiazdek.
Źródło: tygodnik „Gazeta Polska”
TG