Święto Niepodległości skłania do refleksji na temat naszej państwowości, roli Polski w świecie i stanu ducha Narodu. Czy Polacy w ogóle potrzebują jeszcze Polski? Jaką wartość i sens ma jej istnienie? Jakim zadaniom – jako Naród – winniśmy podołać? I jakiej Polski chcieliby nasi wrogowie? Na te pytania zadane przez portal PCh24.pl odpowiedzieli: ks. prof. Paweł Bortkiewicz, Łukasz Warzecha, Paweł Lisicki, mec. Jerzy Kwaśniewski, prof. Marek Kornat, prof. Jakub Polit, prof. Mieczysław Ryba, dr Jakub Majewski, Andrzej Pilipiuk i Krystian Kratiuk.
Łukasz Warzecha (tygodnik „Do Rzeczy”, „Prawy Prosty PLUS”)
Wesprzyj nas już teraz!
Czy Polacy jeszcze potrzebują Polski?
Podzieliłbym odpowiedź na to pytanie na dwie części, w zależności od tego jak rozumiemy to pytanie. Pierwsza będzie dotyczyć tego, czy Polacy potrzebują Polski w tym sensie, czy ci, którzy dzisiaj żyją w Polsce, czują, że jej potrzebują, albo przynajmniej tak uważają. Druga będzie moją oceną, czy Polska jest jeszcze potrzebna Polakom.
W pierwszym przypadku nie byłbym tak bardzo optymistyczny. Moim zdaniem obie główne grupy, które moglibyśmy wyróżnić w odpowiedzi na to pytanie, mają problem z pozytywną odpowiedzią. Te dwie grupy to po pierwsze: ludzie, którzy ze względu na swoje poglądy w ogóle nie bardzo rozumieją po co jest państwo. Nie tylko nie rozumieją, po co im jest państwo, ale po co w ogóle jest państwo. Oni zawsze mają tendencję do stwierdzenia, że właściwie to Polski niekoniecznie potrzebują.
Druga grupa to ludzie, którzy teoretycznie powinni rozumieć po co jest państwo. Są to ludzie, którzy mają jakiś większy instynkt państwowy, mają głębsze korzenie. Tylko, że oni z kolei zaczynają czuć, że to państwo jest coraz mniej dla nich i w związku z tym zaczynają mieć wątpliwości.
Można tutaj nawiązać do ostatnich badań, w których pytano Polaków, czy poszliby na wojnę bronić swojego państwa. Chyba po raz pierwszy w historii wyniki badań pokazują, że ze strony osób o poglądach konserwatywnych pojawiało się dużo odpowiedzi w stylu „właściwie czego tu bronić”.
To jest moim zdaniem z jednej strony bardzo niepokojący trend, ale z drugiej nie jest to dla mnie jakimś wielkim zaskoczeniem, bo od dawna wskazywałem na to, iż obywatele będą uważali, że państwo jest im potrzebne, to musi im coś dawać, coś konkretnego, a nie tylko brać. To nie może być relacja jednostronna.
W drugim przypadku, jaka jest moja ocena, czy Polacy jeszcze potrzebują Polski odpowiedź jest zupełnie oczywista. Jasne, że jej potrzebujemy, bo jesteśmy jej częścią, jesteśmy z niej, jesteśmy Polakami. Powiem szczerze, że nawet nie czuję szczególnie potrzeby, żeby tę odpowiedź uzasadniać.
Jasne jest, że naród o takiej historii, o takiej tożsamości zbudowanej na przestrzeni wieków jak Polacy potrzebuje swojego własnego państwa. Oczywiście mogą być okoliczności, kiedy to państwo ma ograniczoną suwerenność, mogą być okoliczności, kiedy tego państwa nawet nie ma w sensie prawnym, jak to miało miejsce przez ponad 100 lat zaborów. Ale to nie oznacza, że wtedy odpowiedź byłaby negatywna. Wtedy nadal tego państwa potrzebowaliśmy i dlatego ono też się odrodziło w 1918 roku.
Jakiej Polski chcą wrogowie Polski?
Nie będzie żadnym zaskoczeniem, ani żadnym odkryciem, jak w pierwszej kolejności powiem, że chcą Polski słabej. To zresztą jest generalna reguła w stosunkach międzynarodowych. Jeżeli mamy jakiegoś wroga to zawsze życzymy sobie, żeby ten wróg był jak najsłabszy.
Przez co się osiąga takie osłabienie? Przez wewnętrzne skłócenie, przez różnego rodzaju blokady i utrudnienia gospodarcze, ponieważ o sile państwa w bardzo dużej części decyduje właśnie gospodarka.
Oczywiście o sile państwa decyduje również patriotyczne nastawienie obywateli albo dobra organizacja państwa, ale bardzo ważne jest również to, czy ci obywatele są zamożni, czy mogą swoją zamożność powiększać, no bo jeżeli mogą, to też mają czego bronić. Wtedy motywacja do obrony swojego kraju jest większa.
W odpowiedzi na to pytanie trzeba również wspomnieć o specyficznych aspektach wynikających z naszego położenia geograficznego, czy z naszej przynależności do Unii Europejskiej, gdzie trwa rywalizacja między państwami. Ja bym nie powiedział, że ktokolwiek w Unii Europejskiej jest naszym wrogiem.
Nie powiedziałbym na przykład, że Niemcy są naszym wrogiem. Powiedziałbym, że są dla nas partnerem, z którym mamy dużo sprzecznych interesów. Pewne interesy są oczywiście spójne, czy tożsame, ale nie ma ich wcale tak dużo. Tutaj nie mamy jednak do czynienia z państwem wrogim, tylko bardziej z konkurentem, czy z rywalem. No i taki rywal korzystając z różnych mechanizmów, m.in. wbudowanych w Unię Europejską, będzie się starał nas osłabić w tych aspektach, w których czuje się przez Polskę zagrożony, co dla mnie jest zupełnie oczywiste.
Nie oceniam tego w ogóle w kategoriach etycznych, czy moralnych, bo uważam, że tak nie można oceniać gry między państwami. Mogę za to powiedzieć, że polskie elity nie są niestety w stanie sprostać tym wyzwaniom. I nie są w stanie się takim dążeniom naszych, czy to wrogów, czy właśnie rywali lub konkurentów skutecznie przeciwstawić.
Jerzy Kwaśniewski (prezes Instytutu Ordo Iuris)
Czy Polacy jeszcze potrzebują Polski?
Polacy potrzebują Polski bardziej niż kiedykolwiek za naszego życia. W świecie, w którym niszczy się suwerenność, tylko własna ojczyzna może zapewnić nam wolność, możliwość wychowywania naszych dzieci i pędzenia szczęśliwego życia zmierzającego ku dobremu końcowi. Jeżeli stracimy Polskę, to stracimy tożsamość, roztopimy się w międzynarodowym amalgamacie.
Dlatego raz jeszcze powtórzę: potrzebujemy dzisiaj Polski bardziej niż kiedykolwiek za naszego życia.
Jakiej Polski chcą wrogowie Polski?
Wrogowie nie chcą Polski. Wrogowie chcą terytorium, które się będzie wymieniać jako jeden z wielu zabawnych folklorystycznych regionów Europy.
Wrogowie chcą Polski wyprutej, wyzutej z jakiejkolwiek tożsamości. Polski, w której jeżeli odbywa się jakakolwiek procesja, to albo jest to parada LGBT, albo odtworzenie bez cienia zrozumienia folklorystycznych rytuałów.
Wrogowie chcą takiej Polski, w której nikt nie jest już Polakiem. Wszyscy są Europejczykami, wszyscy są międzynarodowymi internacjonałami.
Właśnie z takim podejściem musimy walczyć. Musimy upewniać wszystkich w tym, że chcą być Polakami, że dobrze jest być Polakiem, że być Polakiem i być katolikiem jest pięknie, i że to naprawdę jest coś, co nam przynosi szczęście, nam i naszym rodzinom.
Krystian Kratiuk (redaktor naczelny PCh24.pl)
Czy Polacy jeszcze potrzebują Polski?
Na to pytanie można odpowiedzieć w dwójnasób, bo może być w dwójnasób rozumiane.
Polacy, oczywiście, potrzebują Polski – potrzebują swojego kraju, niepodległego nie tylko od innych państwowości, ale także niepodległego od antypolskich ideologii. Niepodległego od ateizmu, od genderyzmu, od komunizmu, neomarksizmu i wszystkiego tego co skrywa ideologia woke. Czy takie polskie państwo istnieje, to osobna kwestia. Wiemy, że z całą pewnością nie istnieje państwo polskie niepodległe od innych instytucji międzynarodowych, bo Unia Europejska przejęła część kompetencji które z mojego punktu widzenia powinny być zarezerwowane dla samoorganizujących się obywateli polskich. Nie jesteśmy niepodlegli również od innych mocarstw, bo przebodli nas takimi partiami politycznymi, które choćby wymieniały się u władzy to łączy je choćby nieznośna podległość ambasadzie amerykańskiej. Za rządów obecnej koalicji odbywa się to wręcz w sposób nachalny – pokazywane co jakiś czas zdjęcia poszczególnych ministrów „konsultujących” swoje pomysły u Pana Mike’a Brzezińskiego stanowią studium głębokiej żenady dla każdego człowieka marzącego o niepodległości. Jedyny z wielkich graczy w naszym regionie, od którego zachowujemy zatem niepodległość, to Rosja. I bardzo dobrze. A czy zachowujemy niepodległość od ideologii, które wymieniłem? Jeszcze za poprzedniego rządu mogliśmy się tym rzeczywiście szczycić – dziś jednak wydaje się, że jako państwo ulegamy tym prądom z tygodnia na tydzień kłaniają się im coraz niżej.
I drugie rozumienie pytania zadanego w sondzie: czy – rozważając to w sposób faktograficzny – dzisiejsi Polacy wydają się ludźmi potrzebującymi Polski? Otóż niestety w znacznej mierze nie – pokazuje to wynik zeszłorocznych wyborów, w których większość głosów zdobyły ugrupowania nie tylko mające za nic niepodległość Polski i Polaków, ale wręcz szczycące się tym hańbiącym skądinąd poglądem. Jednocześnie sondaże wciąż wskazują na to, że obywatele naszego kraju niezwykle ochoczo spoglądają na Unię Europejską nie potrafiąc dostrzec coraz większych zagrożeń ze strony Brukseli dla resztek naszej niepodległości. To niebywale smutne, ale zerkając do podręczników historii Polski zdajemy sobie sprawę, że nie jest to coś całkowicie nowego. Były przecież czasy, gdy powstawała Konfederacja Barska a potem Targowicka. Byli wszak Polacy głosujący za rozbiorami, byli Polacy układający się z antypolskimi i antykatolickimi zaborcami, byli wreszcie nawet Polacy budujący po 1945 roku nad Wisłą komunizm. Dziś wydawać się może, że wielu Polaków niepodległości zatem nie potrzebuje, ale jestem przekonany, że gdyby sprawdzić to dokładniej, gdyby wszyscy mieli dostęp do informacji nie tylko w telewizji, i zostali o to zapytani, niemała część mogłaby jednak opowiedzieć się za niepodległością. Ale może to tylko moje marzenie?
Jakiej Polski chcą wrogowie Polski?
Nasi wrogowie chcą Polski niezaradnej, podległej, skłóconej i podzielonej. Takiej, która nie wie czym jest i po co ma w ogóle istnieć. A najłatwiej jest stworzyć takie państwo poprzez systematyczne wypłukiwanie ze społeczeństwa jego tożsamości i poczucia wspólnoty. To właśnie dokonywane jest przez największe media, olbrzymie korporacje, gigantów BigTech i BigData oraz przez kraje pragnące stanowić dominium na tym terenie. Temu właśnie służy serwowana nam od lat pedagogika wstydu, temu służy promocja aborcji, temu służy promocja homoseksualizmu, rozwodów, indywidualizmu i konsumpcjonizmu, a także – a może przede wszystkim – walka z Kościołem katolickim i nasza świętą wiarą, która przez pokolenia stanowiła o tożsamości Polaków oraz przedstawicieli innych narodów zamieszkujących wspólnie z nami terytoria należące niegdyś do I, II a w końcu i nieszczęsnej III Rzeczpospolitej.
Dziś, w listopadzie AD 2024, pod rządami Donalda Tuska, jesteśmy zatem na doskonałej drodze do tego by stworzyć dokładnie takie państwo jakiego potrzebują wrogowie Polski – podległe, płynące z prądem, realizujące cudze interesy, zaniechujące własnej polityki zagranicznej, w dodatku akceptujące i promujące dewiacje, rozpustę i walczące z Chrystusowym krzyżem.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz (etyk)
Czy Polacy jeszcze potrzebują Polski?
Pierwszym problemem jest to, że odpowiedź na pytanie, które winno być retoryczne nie jest oczywista. Dlaczego tak jest? Wydaje mi się, że można spoglądać na najnowsze dzieje Polski w perspektywie odwróconego procesu. W 1979 roku za sprawą pierwszej pielgrzymki św. Jana Pawła II do ojczyzny, Polska Ludowa przypomniała sobie o swojej christianitas, społeczeństwo socjalistyczne mozolnie konstruowane nad Wisłą stało się narodem. O tym, że jest to zaledwie inicjacja procesu wiedział doskonale sam papież, czego dowodem była jego wymowna prośba o kontynuację i strzeżenie dziedzictwa („proszę was…”) wypowiedziana na Błoniach krakowskich. Momentem bardzo istotnym postępujących przemian była kolejna inicjatywa papieska związana z zabezpieczeniem wolności Dekalogiem w 1991 r. Ten projekt został całkowicie odrzucony i dziś w wyniku kolejnych zdarzeń część z nas przestała cenić wartość państwa i jego kultury. Upadła też kategoria narodu. Staliśmy się bowiem nawet nie społeczeństwem skłóconym, ale walczącymi plemionami. Stąd też, jak sądzę, część nie potrzebuje Polski jako substancji politycznej, historycznej, zapodmiotowanej w narodzie suwerennym i mającym aspiracje. Oczywiście jest inna część, która ceni wartość Polski, kultury polskiej i narodu polskiego. Wierzy także, bazując na doświadczeniu historycznym, że polskość przetrwa, bo polskość to nie tylko normalność, ale zarazem wartość i świętość.
Ten stan rzeczy oznacza jednak, że mamy dwie Polski, dwa społeczeństwa i dwa patriotyzmy. Niekoniecznie odwzorowuje to podział nakreślone przez Antoniego Słonimskiego czy Jana Józefa Lipskiego w ich rozważaniach, ale stanowi nową wersję tego podziału.
Jakiej Polski chcą wrogowie Polski?
Kiedy przed laty ówczesny prezydent zaproponował świętowanie niepodległości pod znakiem „czekoladowego orła” być może wyraził bezwiednie ideę Polski wyrażaną i promowaną przez określoną grupę polityczną. Ta Polska może wydawać się atrakcyjna. Jest podatna na konsumpcję. Wydaje się zaspokajać przyjemności. Ale ta wizja kryje w sobie dwa zagrożenia. Po pierwsze, można łatwo i chętnie taką Polskę skonsumować. Także przez zewnętrznych sąsiadów. Jest atrakcyjna ale bezbronna. Oczywiście wraz z pierwszymi kęsami będą przychodziły pochwały, ale w miarę upływu czasu pokaże się, że po prostu Polski już nie będzie.
Po drugie, „czekoladowy orzeł” jest także bardzo nietrwały, podatny na słońce i wodę. Na zagrożenia ideologiczne. To Polska w gruncie rzeczy bezbronna, bez perspektywy, kurcząca się. Polska, która skazana jest na zagładę. Skonsumowana zarówno przez swoich, jak i przede wszystkim obcych. Ilustracja „czekoladowego orła” może wydawać się naiwna, ale tym bardziej niepokoi rozpisanie tej groteski we współczesną politykę osłabiającą suwerenność polityczną, militarną, gospodarczą ekonomiczną. A także skazującą Polskę na uległość wobec dyktatury ideologicznej w zakresie klimatu, struktury małżeństwa i rodziny, życia ludzkiego i pierwszego spośród praw człowieka – prawa do życia. Konkluzją tych rozważań może być proste stwierdzenie – wrogowie Polski po prostu nie chcą istnienia Polski.
Prof. Jakub Polit (Instytut Historii UJ)
Czy Polacy jeszcze potrzebują Polski?
Jak mówi moja żona „a cóż to za głupie pytanie?”, nawiązując – świadomie bądź nie – do pewnego wiersza Lechonia. Jeśli naród ogłosi, że nie potrzebuje już Polski, to będzie to oznaczać, że nie jest to już naród polski, a co za tym idzie, że Polski już nie ma…
Jakiej Polski chcą wrogowie Polski?
Powiem brutalnie: żadnej. Nawet jeśli na etykietce będzie nazwa „Polska”, to ma być to Polska, z której zostałaby tylko etykietka. Etykietki bowiem zmienia się bez trudu…
Paweł Lisicki (redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”)
Czy Polacy jeszcze potrzebują Polski?
Gdyby Polacy nie potrzebowali Polski, to nie byliby Polakami. To jest warunek sine qua non. Oczywiście jest pytanie, o jakich Polaków chodzi i o jaką Polskę chodzi. Mamy niestety coraz większą i stale rosnącą liczbę ludzi mówiących po polsku, którzy w coraz mniejszym stopniu utożsamiają się z polską tradycją, z polską kulturą, z polskim interesem narodowym i z polskim narodem.
Dla tych ludzi Polska bywa coraz częściej przeszkodą. Ich wizja rzeczywistości polega na tym, że państwo narodowe zanika, roztapia się, staje się częścią jakiegoś większego organizmu, na przykład Unii Europejskiej. Oni nie tylko Polski nie potrzebują, ale wręcz traktują ją jako pewnego rodzaju ograniczenie, jako coś, co trzeba przezwyciężyć.
Ja tych ludzi nie nazywam Polakami. Dla mnie Polak, który w ten sposób myśli, przestaje być z automatu Polakiem i staje się jakąś formą nihilizmu narodowego, jakimś unijczykiem, czy pseudo-europejczykiem.
Jakiej Polski chcą wrogowie Polski?
Oni chcieliby Polski słabej, niesuwerennej, pozbawionej elit, które myślą w kategoriach narodowych, a myślą jedynie o własnym interesie. Chcieliby Polski, która jest wewnętrznie spętana, podzielona, rozbita. Chcieliby takiej Polski, którą reprezentowali by ci, dla których Polska jest przeszkodą, zawadą i czymś, co trzeba pokonać i odrzucić.
W tym miejscu warto zastanowić się również, czym jest Polska i co jest naturą i istotą polskości. Czy się to komuś podoba, czy nie, to Polski bez chrześcijaństwa po prostu nie ma. Taki twór nie istnieje i nigdy nie istniał. Polska pojawiła się w 966 roku w formie zalążkowej w momencie, kiedy Mieszko I przyjął chrzest. Następnie stała się formą państwową, uznaną wśród narodów europejskich, kiedy Bolesław Chrobry w 1025 roku zdobył koronę królewską. Od tego momentu, czyli od ukoronowania Chrobrego na króla Polski, Polska stała się pełnoprawnym podmiotem wśród innych narodów europejskich. To był ten moment wejścia Polski do dziejów Europy i dziejów świata. W związku z tym nie można sobie w ogóle wyobrazić innej Polski niż polska chrześcijańska.
Ci, którzy sobie taką Polskę wyobrażają, de facto myślą w kategoriach niepolskich.
Andrzej Pilipiuk (pisarz, publicysta „Polonia Christiana”)
Czy Polacy jeszcze potrzebują Polski?
Przede wszystkim ludzie są zmęczeni nieustanną szarpaniną z „naszymi” urzędnikami. Lex Szyszko pokazało, że można jedną decyzją uchylić masę kretyńskich przepisów. Że można dać ludziom wolność decydowania o swojej własności. Że tysiące etatów w aparacie biurokratycznym jest de facto zbędne.
Ludzi męczą i irytują coraz to nowe ograniczenia. Obowiązek rejestracji każdej kury, zakaz palenia liści czy chwastów na własnej działce, wymuszanie coraz to nowych – kosztownych – rozwiązań jeśli chodzi o ogrzewanie domów etc.
Potrzebujemy Polski! Polski radykalnie odbiurokratyzowanej – gdzie można bez mozolnego gromadzenia pozwoleń postawić dom na własnej ziemi. Większości obywateli państwo nie musi pomagać – byle nie łupiło i nie przeszkadzało.
Potrzebujemy Polski sprawiedliwej – bez świętych krów. Potrzebujemy kraju w którym polityk, sędzia czy urzędnik odpowiada karnie i finansowo za skutki swoich decyzji. Kraju gdzie przynależność partyjna nie daje magicznej tarczy nietykalności, gdzie zdrajców się wiesza, łapownicy siedzą w więzieniach, a bandziorów bierze się krótko i konkretnie za mordę.
Potrzebujemy Polski silnej i bogatej – ale z tym jeśli tylko będą warunki poradzimy sobie sami.
Potrzebujemy Polski!
Jakiej Polski chcą wrogowie Polski?
Myślę że Niemców całkowicie zadowala to, co widzimy za oknem. Mamy serwilistyczny (żeby nie powiedzieć kolaboracyjny) rząd. Władza wygasza niewygodne dla Niemiec inwestycje infrastrukturalne. Rząd Tuska wycofuje się z żądań reparacji wojennych etc.
Zachodnie korporacje działają na naszym terenie zupełnie swobodnie, korzystają z przywilejów niedostępnych firmom autochtonów, transferują zyski do rajów podatkowych albo krajów macierzystych.
Nasi wrogowie z Zachodu paradoksalnie wyleczyli się z chęci zagarnięcia Polski jako pewnego terytorium. W zupełności wystarcza im zabezpieczenie interesów oraz regularne dojenie nas finansowo. Poniżenia i złośliwości, których nie szczędzą nam europejskie „elity” mają charakter głównie rytualny – przypominają „podludziom” kto rządzi w UE.
Dla Rosji obecna sytuacja też jest do pewnego stopnia zadowalająca. Do władzy wrócili ich przyjaciele od „resetu” – dodajmy przyjaciele na których Kreml ma całe teczki różnych haków. Jeśli Niemcy zechcą wrócić do przyjaźni z Putinem – nikt w Polsce piachu w tryby nie będzie sypał. Jedyne co doskwiera Rosjanom to nasza przynależność do NATO i fakt że pomoc wojskowa dla Ukrainy translokowana jest głównie przez terytorium Polski. Żyjemy w kraju wymarzonym przez naszych wrogów.
Dr Jakub Majewski (analityk spraw międzynarodowych)
Czy Polacy jeszcze potrzebują Polski?
Na tak postawione pytanie możemy udzielić dwóch odpowiedzi – obiektywnej oraz subiektywnej, z punktu widzenia samych Polaków. Obiektywna odpowiedź jest banalnie prosta: tak, Polacy wciąż potrzebują Polski i zawsze będą jej potrzebować, jako gwaranta polskich interesów. Próżno jest zżymać się, iż dzisiejsza Polska tak często lekceważy polskie interesy na rzecz innych – wszak, gdyby Polski nie było, gdyby przykładowo nasza Ojczyzna rozpłynęła się w Unii Europejskiej, to choćby i ta Unia była dużo przychylniejsza wobec Polaków niż faktycznie jest, i tak w mniejszym stopniu służyłaby interesom Polaków niż nasza dzisiejsza, ułomna państwowość. Wynika to z prostego faktu, iż w większych organizmach państwowych ściera się więcej grup interesu, a państwo, balansując między tymi interesami, musi poświęcać jedne interesy dla drugich – najczęściej zaś poświęcane będą interesy słabszej strony. Bywają wprawdzie sytuacje, gdzie w ramach unii politycznej, silniejsza strona świadomie rezygnuje z niektórych swoich interesów dla ochrony słabszego partnera – klasycznym przykładem byłaby nasza dawna Rzeczpospolita, która jednostronnie ograniczała prawa Polaków na Litwie dla obopólnych korzyści – ale Unia Europejska nie jest takim przypadkiem. Jeśli więc będzie postępował proces scalania państw członkowskich w jedno superpaństwo, to coraz częściej będziemy widzieli to, co już teraz nieraz jest oczywiste, że mianowicie to superpaństwo bardziej służy innym interesom niźli naszym własnym. Im bardziej zaś będzie to rzeczywistością, tym bardziej będziemy też odkrywać, iż te mechanizmy które w naszym ustroju pozwalają narodowi kontrolować – jakże ułomnie, ale jednak – władzę, nie funkcjonują w kontekście superpaństwa. Wszak, o ile polscy posłowie mogą potencjalnie obalić zły rząd (nie robią tego, ale potencjalnie mogą), o tyle polscy europarlamentarzyści nie mają żadnego wpływu na struktury europejskie.
Tu jednak dochodzimy do elementu subiektywnego – czy według samych Polaków, potrzebujemy Polski? Obawiam się że ankieta przeprowadzona w tej kwestii w naszym społeczeństwie dałaby bardzo nierównomierne wyniki, i zwłaszcza wśród młodszego pokolenia istotny odsetek twierdziłby że nie: że „ten kraj” nie jest im do niczego potrzebny, bo tak samo dobrze będą się czuć choćby i mieszkając w Hiszpanii, Niemczech czy Grecji: uważają się bowiem za Europejczyków. Tyle tylko, że dziwnym trafem, ten proces „europeizacji” występuje głównie wśród słabszych państw Europy. Niemcy i Francuzi pozostaną Niemcami i Francuzami – sapienti sat…
Jakiej Polski chcą wrogowie Polski?
Można by powiedzieć po prostu: żadnej. Wróg, z samej definicji tego słowa, dąży do pokonania i zniszczenia – w tym przypadku. Niemniej, nawet wrogowie Polski nie muszą uważać za konieczne natychmiastowe zniszczenie Polski – jak w czasach rosyjskiego „protektoratu” nad Rzecząpospolitą, wystarczy im kontrola nad państwem, i możliwość ewentualnego działania w razie potrzeby, gdyby, tak jak wówczas, naród próbował się wyrwać z matni. W tym sensie możemy powiedzieć że wrogowie Polski chcą aby nasz kraj póki co istniał, ale pod warunkiem iż struktury państwowe będą przyjmować zewnętrzne dyrektywy, pozwalać sobie „doradzać”, i nie przejawiać zainteresowania żadnymi realnymi reformami wewnętrznymi. Chcą, aby był to kraj wiecznie pogrążony w „demokratycznych” sporach, aby Polacy więcej uwagi poświęcali próżnemu cyrkowi na państwowej scenie, niż tym wszystkim sznurkom za które pociąga się w obcych ośrodkach władzy – celowo tu używam liczby mnogiej. Aby był to kraj, niezdolny do wdrażania koniecznych propaństwowych przemian, ale za to gotów wprowadzać obce dyrektywy.
A może warto w tym kontekście odwrócić pytanie? Może warto zapytać: czy wrogowie Polski chcieliby cokolwiek zmieniać w strukturach dzisiejszej Polski, czy może właśnie obecny stan państwa doskonale spełnia ich oczekiwania?
Prof. Marek Kornat (sowietolog)
Czy Polacy jeszcze potrzebują Polski?
Polska obiektywnie jest potrzebna Polakom, natomiast nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie na ile dzisiejsze społeczeństwo polskie, na ile ludność naszego kraju rozeznaje to wszystko i czy nie doszło do takiej sytuacji, że dla samych Polaków Polska staje się po prostu niepotrzebna. To nie znaczy, że jest ona niepotrzebna obiektywnie, ponieważ bez własnej ojczyzny wracamy do tego, co było przed laty, a mianowicie: stajemy się ludźmi bez imienia…
Wracamy do tego, kiedy w dobie porozbiorowej powstała sztuka francuskiego autora Alfreda Jarry pt. „Ubu Król, czyli Polacy”, a sam autor używa podczas premiery słów: „Rzecz dzieje się w Polsce, czyli nigdzie”.
Wracamy do czasów, kiedy Ignacy Jan Paderewski był fetowany w Ameryce jako pianista rosyjski, ponieważ przyjechał do Stanów Zjednoczonych z imperium carów.
Polska jest potrzebna, abyśmy stanowili o sobie. Polska jest potrzebna, abyśmy przeszli do historii, do pamięci zbiorowej, jako pokolenie, które coś znaczyło i jakoś się zaznaczyło. To przesłanie może jednak docierać tylko do określonej części Polaków. Podejrzewam, że dzisiaj niestety ogromna większość tego nie rozumie.
Kiedy patrzymy na to, co się dzieje wokół nas; kiedy patrzymy na sytuację w Polsce; kiedy patrzymy na naszą historię to widzimy, że dopóki mamy w ojczyźnie elity z prawdziwego zdarzenia, a takie mieliśmy np. w czasach jagiellońskich, czy zaraz po 1918 roku, kiedy odzyskaliśmy niepodległość, to widzimy, że mamy do czynienia z realnymi koncepcjami czym jest i po co jest Polska. Kiedy jednak elit brakuje, co obserwujemy obecnie, jeśli do elity zaliczany jest przez lewicowo-liberalny mainstream taki za przeproszeniem Hołownia, to nie ma żadnej wizji, żadnej koncepcji Polski niż jako tworu na mapie świata, który musi w pełni podporządkować się zagranicy – głównie Berlinowi i Brukseli.
Wielu z nas musi sobie uświadomić, że Polska jest i zawsze powinna być najwyższą wartością spośród rzeczy tego świata. Oczywiście nie wszyscy to zrozumieją, nie wszyscy się z tym zgodzą. Oni będą woleli wyznawać ideologię Jerzego Owsiaka – jednego z głównych piewców lewicowego liberalizmu – czyli „róbta, co chceta”. My jednak róbmy swoje. Polska jest wartością, której potrzebujemy i której musimy bronić.
Jakiej Polski chcą wrogowie Polski?
Wrogowie Polski zmienili punkt widzenia. W XIX wieku chcieli oni rozprawić się z narodem polskim w taki sposób, aby go po prostu nie było. Bismarck wypowiedział się na ten temat najbardziej dobitnie mówiąc, że Polaków należy bić, bić i jeszcze raz bić, żeby im się żyć odechciało.
Obecnie podejmowane są działania, żeby Polska została sprowadzona do roli małego, posłusznego woli obcych państewka jakichkolwiek bez aspiracji, którego przywódcy powtarzają, że najważniejszym i jedynym celem istnienia państwa jest zapewnienie ciepłej wody w kranie.
To jest główny cel naszych przeciwników z zagranicy. Z ich strony nie występuje myśl eksterminacyjna. Im chodzi o to, żeby Polska nie miała żadnych aspiracji do odgrywania roli, jaka wpisuje się w nasze historyczne dziedzictwo.
Polska ma być bezwolnym, małym państewkiem. Polska ma być czymś, co dobrze określił Józef Piłsudski w 1926 roku jeszcze przed zamachem majowym, mianowicie: Polska ma być świeżo namalowaną na mapie istotą, która drży o swoje istnienie, wszystkich się boi i nikomu się nie chce sprzeciwiać. Wszyscy ją pouczają, karcą i wykorzystują do swoich celów.
Właśnie takiej „wizji” Polski, przed którą przestrzegał Piłsudski musimy się sprzeciwiać. Pytanie, czy w obecnych warunkach jesteśmy w stanie się na to zdobyć? Patrząc bowiem na to, co mamy dzisiaj mam co do tego wątpliwości…
Prof. Mieczysław Ryba (przewodniczący Sejmiku Województwa Lubelskiego)
Czy Polacy jeszcze potrzebują Polski?
Polacy bardzo potrzebują Polski, ale nie wszyscy mają świadomość, jak bardzo Polska jest dla nich ważna: dla kondycji ich życia, dla poczucia bezpieczeństwa, dla realizacji pewnych potrzeb kulturowych, religijnych etc. Ci, którzy stoją na gruncie kosmopolityzmu po prostu popadają w pewną głupotę.
Pytanie „czy Polska jest potrzebna?” jest pytaniem w stylu „czy są nam potrzebni rodzice?”. Jeśli ktoś odpowie, że nie, to jakby taka osoba pojawiła się na świecie? Tak samo wygląda relacja z Polską.
Fakt, że ktoś to odrzuca, że jest skrajnie niewdzięczny wobec poprzednich pokoleń, wobec wspólnoty dzisiaj, wobec dziedzictwa kulturowego, wobec państwa, które lepiej lub gorzej funkcjonuje, ale jest naszym państwem, każe zapytać, czy jest on w ogóle Polakiem, ale to temat na inną dyskusję.
Jakiej Polski chcą wrogowie Polski?
Nasi wrogowie, nasi konkurenci chcieliby przede wszystkim Polski skłóconej i sparaliżowanej w swoich aspiracjach i ambicjach. Chcieliby Polski zdegenerowanej od strony kulturowej. Chcieliby Polski zdominowanej przez rewolucję kulturową, która potem przekształciłaby się – jak na Zachodzie – w rewolucję społeczną, a to wywołałoby niewyobrażalne konflikty i podziały wewnętrzne, rozpad wspólnotowości na poziomie rodziny, rozpad wspólnoty religijnej, narodowej i wreszcie państwowej. Takiej właśnie Polski chcą nasi wrogowie.
Oprac. Tomasz D. Kolanek