Jak od dawna twierdzą obrońcy małżeństwa, jeśli nie zdefiniuje się go jasno, jako związku mężczyzny z kobietą, to pomysłom tego, co może zostać uznane za małżeństwo nie będzie końca. Dowodzą tego choćby wypowiedzi przedstawicieli popkultury z Hollywood. Jeden z nich – Nick Cassaventes twierdzi, że legalizacja związków homoseksualnych wymaga pójścia o krok dalej i prawnego uznania kazirodztwa.
Nick Cassaventes, reżyser filmu „Notebook” powiedział dziennikarzom podczas debiutu swojego nowego filmu, że zgoda na kazirodztwo nie różni się zasadniczo od zgody na związki homoseksualne. Jego zdaniem jedno i drugie powinno być legalne. – W obydwu kwestiach chodzi o prawo do kochania kogo chcemy – powiedział Cassaventes. – Kto ma prawo potępiać osoby w związkach kazirodzczych, które nie mają dzieci? – pyta reżyser. Chociaż zdaje sobie sprawę, że związki takie są postrzegane negatywnie, to twierdzi, że brat i siostra powinni mieć prawo być ze sobą, gdyż nie krzywdzą nikogo.
Wesprzyj nas już teraz!
Wsparcie kultury masowej dla rewolucji obyczajowej nie ogranicza się do Hollywood. Znany internetowy tabloid poświęcony celebrytom skupił się na promowaniu poligamii i poliamorii (nieformalnego związku więcej niż 2 osób). Dziennikarze „The Frisky” próbują przedstawiać siebie jako… obrońców małżeństwa. „Nie jestem tajnym agentem dążącym do obalenia instytucji małżeństwa. Chcę równouprawnienia poligamii, ponieważ kocham małżeństwo”, napisał w swoim artykule publicysta tabloidu.
Dążenia do legalizacji związków wieloosobowych nasiliły się pod wpływem decyzji sędziego w brazylisjkim Sao Paulo, który w ostatnim miesiącu zalegalizował „stabilne” związki trzyosobowe. W związku z tą decyzją publicysta brytyjskiego „The Guardian” zapytał na łamach pisma „Dlaczego w takim razie nie przyznać takiego samego związkom trzech, czterech czy 17 osób, którzy chcą być rodziną w świetle prawa? Zakazywanie takiego rozwiązania jest nieliberalne”. Jak zauważa Austin Nimocks z „Alliance Defending Freedom” tego typu poglądy mają u swojego źródła uznanie, że małżeństwo jest tylko dla małżonków, a nie dla potomstwa. – Skoro uznamy, że tak jest, to logiczne jest proponowanie poszerzenia definicji małżeństwa, tak by obejmowała np. związki wieloosobowe – mówi Nimocks. – Lekarstwem na promocję poligamii jest tylko utrzymanie koncepcji małżeństwa, jako instytucji, w której centrum są dzieci – dodaje.
Źródło: lifesitenews.com
Marcin Jendrzejczak