Mimo starań niektórych polityków Platformy Obywatelskiej, związki partnerskie mogą nie trafić pod sejmowej głosowanie w tej kadencji parlamentu. W zamian Ewa Kopacz chciałaby legalizacji in vitro i ratyfikacji genderowej konwencji o przeciwdziałaniu przemocy.
Szanse na uchwalenie ustawy o związkach partnerskich w tej kadencji są już niewielkie. W grudniu koalicja PO-PSL odrzuciła w tej sprawie projekt Twojego Ruchu, deklarując przygotowanie własnej ustawy.
Wesprzyj nas już teraz!
Projekt nowej ustawy o związkach partnerskich przygotował więc poseł PO, Artur Dunin, autor poprzedniego takiego projektu PO. Ten aktualny jest jednak nieco zmieniony – brakuje w nim zapisu o związkach partnerskich, jest za to o umowie partnerskiej. Taka umowa między „partnerami” miałaby być spisywania u notariusza, a jej warunki określałyby strony.
To nie podoba się środowisku LGBT, które wolałoby legalizację związków partnerskich. – Związek małżeński to też jest umowa między małżonkami. Mój projekt jest wyjściem naprzeciw oczekiwaniom konserwatywnych posłów PO, którzy chcieli wyraźnie odróżnić związek partnerski od małżeństwa – tłumaczy Dunin.
Dunin, jeśli chce przeprowadzić projekt przez Sejm, będzie musiał się nagimnastykować. Wielu posłów PO niechętnie bowiem patrzy na związki partnerskie. Podobnie niezbyt chętny jest im prezydent, który obawia się w dodatku, że spór wokół ustawy mógłby mu zaszkodzić.
Premier Ewa Kopacz chciałaby jednak przeprowadzić inne, postępowe ustawy. Planuje między innymi doprowadzić do ratyfikacji Konwencji o przeciwdziałaniu przemocy domowej, wprowadzającej genderowe rozumienie płci. Inną ustawą, której uchwalenia chciałaby Kopacz jeszcze w tej kadencji Sejmu jest ustawa o sztucznym zapłodnieniu.
Źródło: wyborcza.pl
ged
