21 sierpnia 2015

Po stronie czerwonego okupanta. Białoruski konfident patronuje polskiej szkole

(fot.2004 Topfoto)

Kim dla społeczności szkolnej jest jej patron? Wzorem, kierunkowskazem oraz punktem odniesienia. Stanowi dla uczniów i nauczycieli także rodzaj zobowiązania do bycia wiernym ideałom głoszonym przez daną postać bądź organizację. Jakich postaw i hierarchii wartości mogą nauczyć się uczniowie od komunisty skazanego na śmierć za zdradę Polski?



Wesprzyj nas już teraz!




To pytanie pozostaje wciąż aktualne, także w kontekście patronowania przez Aleksandra Wołkowyckiego Szkole Podstawowej w podlaskiej Narewce, niewielkiej polskiej miejscowości położonej w powiecie hajnowskim. 

Na stronie internetowej Zespołu Szkół, w którego skład wchodzi placówka czytamy:

 

„Patron Szkoły Podstawowej Aleksander Wołkowycki – postać ta jest mocno związana ze szkołą i środowiskiem, świadczy o tym działalność w szerzeniu i propagowaniu oświaty i kultury w trudnych latach wojennych. Wpajał dzieciom i młodzieży wiarę w siłę i przyszłość nauki, oświaty i kultury”.

 

Usuwanie „czerwonego” patrona szkoły – dotyczy to także szkoły w Narewce – nie należy do łatwych zadań. Przekonały się o tym osoby podejmujące się działań zmierzających do dekomunizacji tejże placówki edukacyjnej.

 

Zapytana o sprawę patrona dyrektor Zespołu Szkół tłumaczy, iż społeczność szkolna oraz rodzice nie wyrażają życzenia zmiany status quo. Zdaniem Marii Lewszy, inicjatywa i kompetencje do zmiany patrona leżą po stronie organu prowadzącego placówkę, czyli gminy.

 

Komunistyczny organizator

Okoliczności skazania na śmierć przez polskie podziemie niepodległościowe Wołkowyckiego poznajemy dzięki zaangażowaniu prezesa Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego „Exploratorzy.pl”, Roberta Wyrostkiewicza. Warto zapoznać się z treścią odpowiedzi skierowanej na jego ręce przez białostocki odział IPN:

 

W wyniku przeprowadzonej kwerendy udało się ustalić niektóre podstawowe fakty związane z działalnością Aleksandra Wołkowyckiego w okresie utrwalania w pow. Hajnówka rządów komunistycznych. 22 grudnia 1944 r. wstąpił on do PPR. Pełnił funkcję sekretarza Koła PPR w Narewce. Zawodowo pracował jako nauczyciel w miejscowej szkole.


Mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, dowódca V. Brygady Wileńskiej AK następująco relacjonował przebieg wydarzeń w Narewce:


„17 kwietnia w godzinach porannych zająłem miasteczko Narewkę. Akcję zorganizowałem następująco: Jeden z moich oficerów w przebraniu sowieckiego kapitana wszedł do Narewki na czele oddziału w mundurach berlingowskich, prowadząc sześciu rzekomych dezerterów. Reszta oddziału ubezpieczała, a później wkroczyła też do Narewki. Milicja została rozbrojona. Zdobyto 1 RKM (uszkodzony), 7 Kb, 1 MP. Rozstrzelano wskazanych przez siatkę: 1) Kabaca Piotra (PPR), 2) Leszczyńskiego Jana (PPR), 3) Lewszę Mikołaja (konfidenta), 4) Wołkowyckiego Aleksandra (organizatora komunistycznego) oraz ukarano chłostą Sołowiej Tolę (denuncjatorka). Wyrok opublikowano pisemnie. Zniszczono centralę i aparaty telefoniczne w Narewce i Świnorojach. Skonfiskowano 11 000 zł oraz towary w spółdzielni, które w większej części rozdałem ludności. Strat własnych nie było”.


[…]


W myśl lakonicznej informacji podanej w raporcie mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, przyczyną likwidacji Aleksandra Wołkowyckiego była jego działalność jako „organizatora komunistycznego”. Określenie to zdaje się być szersze niż tylko przynależność do PPR, która była podstawą likwidacji Jana Leszczyńskiego i Piotra Kabaca (pełnili oni też funkcje urzędnicze, które w raporcie pominięto). Pewnym wytłumaczeniem może być piastowanie przez niego funkcji sekretarza koła PPR w Narewce. Jako rozwinięcie tej myśli traktować możemy także relację brata nauczyciela, Włodzimierza Wołkowyckiego, który miał przyznać, że:


„Skazani byli Białorusinami, chcącymi żyć raczej w państwie białoruskim, niż polskim. [Aleksander Wołkowycki] już przed wojną był działaczem i organizatorem białoruskim. Także po wojnie kontynuował swoją działalność. To właśnie miało być powodem skazania go na śmierć”.


Czy wobec tych faktów Aleksander Wołkowycki może pozostawać patronem szkoły? IPN nie ma wątpliwości – zdecydowanie nie!:

W świetle powyższych ustaleń należy stwierdzić, że utrzymanie nazwy Szkoły Podstawowej w Narewce im. Aleksandra Wołkowyckiego oraz ulicy Aleksandra Wołkowyckiego w tej miejscowości w ich obecnym brzmieniu jest sprzeczne z polskim porządkiem prawnym (art. 13 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. oraz art. 256 Kodeksu Karnego). Należy również zwrócić uwagę, że stan ten, który może być interpretowany jako pochwała zbrodniczej ideologii oraz działalności wymierzonej w suwerenność polskiego bytu państwowego, jest szkodliwy społecznie, szczególnie w kontekście wychowawczej misji Szkoły Podstawowej w Narewce – czytamy w piśmie.

Korespondencja pochodzi z 2013 roku. Informacja o ustaleniach IPN trafiła do ówczesnego ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego. Resort odmówił interwencji w sprawie zmiany komunistycznego patrona szkoły. Naczelnik Wydziału Skarg i Wniosków Biura Ministra, mgr Monika Rydzak odpisała, że „nie może zająć merytorycznego stanowiska z braku kompetencji”. W piśmie stwierdzono, że minister sprawiedliwości nie sprawuje żadnych funkcji nadzorczych nad działalnością organów samorządu terytorialnego i nie jest władny do oceny konkretnych zdarzeń pod względem prawnokarnym.

Sprawę z pewnością pokryłby kurz niepamięci, gdyby nie zaangażowanie Roberta Wyrostkiewicza. Złożył on do Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Rejonowa prokuratura… odmówiła wszczęcia dochodzenia.

Trudno doprawdy zrozumieć bezczynność organów ścigania, zwłaszcza w kontekście wydanej przez IPN opinii, w której jest mowa o sprzecznym z polskim porządkiem prawnym utrzymaniem nazwy Szkoły Podstawowej w Narewce im. Aleksandra Wołkowyckiego oraz ulicy Aleksandra Wołkowyckiego w tej miejscowości.


Czy obserwowalibyśmy podobny brak zainteresowania ze strony prokuratury, gdyby patronem placówki był np. kolaborujący z Niemcami szmalcownik?

Opisując życie i twórczość patrona szkoły w Narewce warto pamiętać o wątkach dotyczących „gestapowskiej” służby Wołkowyckiego. Patron szkoły podejrzewany jest o wydanie w ręce niemieckiego okupanta matki bohaterskiej „Inki”, Eugenii z Tymińskich herbu Prus III, zamordowanej przez Gestapo w lesie pod Białymstokiem za współpracę z polskim podziemiem. Bolesnej wymowy całej sprawie dodaje fakt, iż „Inka” pobierała nauki w szkole powszechnej w Narewce.

PPR nie taka zła?

„Uprzejmie informuję, że w chwili obecnej nie będzie zmieniany patron szkoły i ulicy w Narewce, gdyż nie ma dowodów na współpracę obecnego patrona z gestapo czy NKWD, są tylko podejrzenia. Nie ma też dowodów na inne niegodne zachowania i czyny. Czy członkostwo w partii (PPR) może być wyznacznikiem zbrodniczej działalności tej osoby? Rada Gminy Narewka na sesji w dniu 30 grudnia 2013 r. jednomyślnie postanowiła, że w sprawie zmiany patrona szkoły i ulicy w Narewce przeprowadzone zostanie referendum. Referendum odbędzie się w dniu wyborów do Parlamentu Europejskiego, jeśli wyrazi na to zgodę Komisarz Wyborczy, lub w innym terminie. W referendum tym mieszkańcy gminy zadecydują, czy patron szkoły i ulicy ma być zmieniony” – czytamy w piśmie przewodniczącego rady Mieczysława Gryca skierowanym do Ministerstwa Sprawiedliwości.

Szansa na zmianę patrona szkoły, która pojawiła się wraz ze wspomniana decyzją Rady Gminy okazała się jednak iluzoryczna. Brak zgody na zorganizowanie wspólnego z wyborami referendum uniemożliwił przeprowadzenie głosowania. Czyż nie tego właśnie oczekiwali podejmujący decyzję radni?

Warto jednak zwrócić uwagę na pytanie dotyczące kwestii przynależności do PPR. Można na nie z łatwością odpowiedzieć – sama dobrowolna i świadoma przynależność do ugrupowania, którego autorem nazwy był Stalin, a utworzonego z inicjatywy Kominternu przez przybyłych z ZSRS polskich komunistów powinna być uznawana za przestępstwo! Wszelkie podobieństwo z uznaniem za organizację przestępczą NSDAP jest jak najbardziej na miejscu. Oczywiście nie mieści się to w głowach osób, dla których zrównanie komunistycznych i nazistowskich zbrodni stanowi nieomal „bluźnierstwo”.

Przynajmniej w teorii, polski prawodawca zakazał propagowania obu tych iście szatańskich systemów. Życie pokazuje, że w praktyce bywa z tym bardzo różnie. Raczej nie znajdziemy szkół, których patronami byli by niemieccy propagandziści z okresu II wojny światowej, równocześnie wciąż możemy w wielu miejscach pospacerować ulicą Świerczewskiego…oraz Wołkowyckiego jak w Narewce. PPR-owiec jest bowiem nie tylko uhonorowany przez nadanie szkole jego imienia, ale także nazwy jednej z ulic. Kwestia kolaboracji z sowieckim i hitlerowskim okupantem nie spędza snu z oczu władzom Narewki. Mogą jednak spać spokojnie – w Warszawie sytuacja wygląda podobnie. Kończącemu kadencję Sejmowi zabrakło czasu, by zająć się projektem ustawy o dekomunizacji nazw ulic, parków a także szkół.


Nic się samo nie zrobi

W wielu podobnych przypadkach sprawa patrona szkoły odbywa się – jak donoszą lokalne media – przy niemal całkowitej bierności lokalnej społeczności. Bez wątpienia można złożyć ją na karb niechęci do zmian oraz upatrywać w niej efektów wieloletniej propagandy, zarówno tej z czasów PRL, jak i całkiem współczesnej. Jest jednak możliwy i inny trop, na który może naprowadzać cytowana wypowiedź brata nauczyciela, Włodzimierza Wołkowyckiego. Krewniak patrona szkoły doszukiwał się powodów skazania brata na śmierć tym, iż „chciał on żyć raczej w państwie białoruskim, niż polskim”. Jeśli skonfrontujemy to z faktem, iż w ostatnim spisie powszechnym w gminie Narewka większość ludności zadeklarowała przynależność do narodowości białoruskiej, sprawa nabiera dodatkowego kolorytu.

Od burzy medialnej wokół patrona szkoły w podlaskiej miejscowości mijają kolejne lata, coraz to nowe pokolenia dzieci uczy się pod egidą komunistycznego kapusia. Także perspektywa całkowitego oczyszczenia polskiej przestrzeni publicznej z komunistycznego nawisu z każdym dniem staje się coraz bardziej mglista. Oby znaleźli się ludzie nieobojętni na naszą pamięć historyczną. Także, a może zwłaszcza pośród rządzących Polską.

Łukasz Karpiel

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie