Po stronie prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy walczy ponad 100 Niemców – donosi „Die Welt”. Część z nich służyła poprzednio w Bundeswehrze, znaczna grupę stanowią niemieccy obywatele pochodzący z krajów byłego Bloku Wschodniego.
Niemieccy ochotnicy walczący z ukraińskim rządem mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności, ale tylko w dwóch sytuacjach: o ile ich działalność oceniona zostanie jako terrorystyczna, bądź jeśli dopuszczą się zbrodni wojennych. Zaangażowanie w konflikt osób posiadających niemieckie paszporty potwierdza niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych jak i ambasador Ukrainy w Berlinie.
Wesprzyj nas już teraz!
Większość spośród niemieckich ochotników to imigranci z byłego Związku Radzieckiego. Co najmniej kilku z nich dysponuje doświadczeniem wojskowym zdobytym w trakcie służby w Bundeswehrze.
Według oceny generała Bena Hodgesa, na wschodzie Ukrainy walczy już 12 tysięcy rosyjskich żołnierzy. Z kolei według doktora Igora Sutjagina z Royal United Services Institute (brytyjskiego think-tanku zajmującego się bezpieczeństwem) rozwój operacji na taką skalę na wschodzie Ukrainy wymagał od Rosjan znacznej mobilizacji. Na Krymie utrzymywane są siły liczące od 26 do 28 tysięcy żołnierzy.
10 tysięcy rosyjskich żołnierzy walczących z ukraińskim wojskiem – tłumaczy Sutjagin – oznacza tak naprawdę mobilizację ok. 42 tysięcy mundurowych. Chodzi o rotację zaangażowanych bezpośrednio oddziałów, transport zaopatrzenia i organizację wsparcia. Równocześnie, zaangażowanie Kremla ewaluowało: latem 2014 roku kilkuset funkcjonariuszy rosyjskich służb specjalnych organizowało siły separatystyczne, w sierpniu Rosjanie zostali zmuszeni do zaangażowania regularnych jednostek – tylko dzięki temu separatyści nie zostali pokonani przez ukraińskie wojsko. Wraz z porozumieniem w Mińsku liczebność rosyjskich oddziałów zaczęła maleć, w walki w styczniu i w lutym znów zaangażowane zostały jednostki rosyjskich sił zbrojnych, dzięki czemu separatystom udało się zdobyć Debalcewo.
Źródło: „Die Welt”, BBC
mat