Pierpaolo Barbieri i ShahinVallée w najnowszym artykule „ForeignAffaris” zatytułowanym „Unia fiskalna dla strefy euro” sugerują, że jedyną sensowną reformą UE, by mogła ona przetrwać, jest stworzenie unii fiskalnej.
Magazyn podkreśla, że coraz częściej można spotkać się z twierdzeniem, że wspólny budżet dla strefy euro jest – np. wg Martina Sandbu z „Financial Times” – zwykłą „federalistyczną utopią”. Andre Sapir i Bruegel uważają, że Europa powinna kontynuować bardziej pragmatyczne rozwiązanie, to jest sfinalizować unię bankową i przekształcić istniejący Europejski Mechanizm Stabilności (ESM) w Europejski Fundusz Walutowy (EMF). Takie rozwiązanie zdaje się popierać najprawdopodobniej przyszły niemiecki minister finansów Wolfgang Schaüble.
Wesprzyj nas już teraz!
EMF miałby zagwarantować kredyty dla państw strefy dotkniętych kryzysem. Przejąłby też odpowiedzialność od polityków. Specjalna grupa finansistów miałaby czuwać nad utrzymaniem polityki prodeflacyjnej.
Zdaniem autorów tekstu w „FA” ulepszona unia walutowa z EMF na czele jest z pewnością lepszym rozwiązaniem niż to, co mamy dzisiaj, lecz to „propozycja ahistoryczna”, która mogłaby źle wpłynąć na gospodarkę i politykę w dłuższej perspektywie.
Postulują więc wprowadzenie pełnej unii walutowej z budżetem federalnym. Jednolity budżet ma stanowić fiskalny punkt wyjścia dla europejskich banków i rynków kapitałowych. Nowo powstałe władze nadzorcze miałby uzyskać znaczne uprawnienia wykonawcze w celu zabezpieczenia kapitału w wypadku paniki na rynkach.
Wspólny budżet federalny miałby zapewnić stabilizację, a nowe uprawnienia przyznane władzom go kontrolującym, miałyby zapobiec utracie płynności finansowej wskutek łatwiejszego zarządzania cyklem koniunkturalnym.
Unia walutowa w połączeniu z jednolitym rynkiem miałaby ułatwić regionalną koncentrację kapitału produkcyjnego i zasobów ludzkich. Podczas kryzysu kapitał ludzki i finansowy przenosi się z krajów kryzysowych do głównych europejskich „hubów” produkcyjnych. Stąd w niektórych miejscach powstają klastry produkcyjne, a gdzie indziej – „pustynie gospodarcze”. By to zmienić „FA” proponuje centralne sterowanie inwestycjami, aby zapewnić równomierne rozłożenie zdolności produkcyjnych, co miałoby sprzyjaćspójności społecznej.
Kolejnym argumentem za wspólnym budżetem – czyli także wspólnymi nowymi podatkami – jest wg autorów chęć zapewnienia przejrzystości polityki. Dotychczas EMF ukrywałatransfery finansowe, a jej decyzje były niejasne. Europejski Mechanizm Stabilizacyjny działa bardziej jak prywatna firma niż reprezentatywna jednostka.
Wspólny budżet federalny oznaczałby dodatkowe opodatkowanie obywateli UE. Zarządzający tym budżetem mieliby uprawnienia do zaciągania pożyczek na wolnym rynku (dalszego zadłużania państw). Taka zmiana opodatkowania i pożyczania wymagałaby – zdaniem autorów tekstu z „FA” – większej demokratyzacji wewnątrz Unii. Decydenci musieliby klarownie tłumaczyć się ze swoich decyzji, co miałoby wzmocnić zaufanie obywateli do nich.
Koncepcja przedstawiona przez Barbieriego, dyrektora wykonawczego Greenmantle i wykładowcy z Harvard Kennedy School oraz Vallée, byłego doradcę prezydenta Francji Emanuela Macrona i przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana van Rompuy’a, jest zgodna z wizją polityki zaproponowanej przez oenzetowską agendę ds. rozwoju – UNCTAD. Organizacja ta w najnowszym raporcie proponuje – w myśl Agendy 2030 – gospodarkę niemal centralnie planowaną, dalsze zadłużanie się państw i politykę reflacyjną (zwiększanie inflacji), na której zawsze najbardziej tracą najubożsi.
Źródło: foreignaffaris.com
AS