Decyzja PO o poparciu postulatu zabijania nienarodzonych „na życzenie” ujawniła nie tylko bezideowość tej partii, ale także jej barbarzyńskie oblicze. Bo jak można, w drodze głosowania w grupie partyjniaków, decydować o tym, jaki los czeka najbardziej niewinne istoty?
Platforma Obywatelska wreszcie zrzuciła maskę: opowiedziała się za liberalizacją dostępu do aborcji. Do prawa zabijania nienarodzonych dzieci, politycy PO dorzucili pakiet postulatów: edukacji seksualnej, darmowego in vitro czy środków antykoncepcyjnych. Oto cała propozycja opozycji dla kobiet.
Wesprzyj nas już teraz!
Trudno to nazwać inaczej niż skrajną głupotą. Z wielu powodów. Po pierwsze, dlatego, iż akceptacja podobnych postulatów ujawnia pustkę ideową największej w dalszym ciągu partii opozycyjnej.
Oczywiście PO już u zarania była tworem bezideowym. I takim w istocie pozostała. Jedyne, co powstrzymywało ją przed wprowadzeniem w Polsce obyczajowej rewolucji w czasach rządu Donalda Tuska, to przekonanie, iż Polacy nie zaakceptowaliby zapateryzmu. Tusk panicznie bał się jasnych deklaracji w jakiejkolwiek sprawie. Wielkich kwantyfikatorów używał sporadycznie, choć potrafił manipulować słowem. Raz był zatem konserwatywnym zwolennikiem IV RP i wielbicielem thatcheryzmu, innym znów razem jedynie konserwatywno-liberalnym socjalistą.
Pod chybotliwymi rządami Budki platformerski kameleon oszalał, zmieniając barwy bez opamiętania. I wreszcie, jak się wydaje, tożsamość została odnaleziona we wsparciu dla radykalnej rewolucji obyczajowej.
Po drugie, co jest poniekąd z tym pierwszym zjawiskiem, w PO nastąpił paniczny strach przed zmianą pokoleniową. Wejście na scenę Szymona Hołowni, protesty tzw. strajku kobiet nie tyle dały liderom tej partii do myślenia, ale wprawiły ich w rozedrganie. Szybko zatem zapadła decyzja o marginalizacji niewielkiej już grupki centrystów i dopuszczeniu do głosu lewicowych polityków. Budka i spółka są najwidoczniej przekonani, że jeśli opowiedzą się za liberalizacją dostępu do aborcji, młodzi wyborcy rzucą się w ich ramiona, zachwyceni perspektywą darmowej antykoncepcji i możliwością zamordowania nienarodzonego dziecka.
Nie jest to wcale takie proste. Owszem, wspierający strajk kobiet młodzi ludzie z pewnością nie popierają prawnego zakazu aborcji, ale wielu z nich wcale nie sympatyzuje z Magdaleną Lempart et consortes, zapewniających, że „aborcja jest okej”, a wolny dostęp do niej to prawo każdego człowieka. Emocja społeczna, która eksplodowała na ulicach kilka tygodni temu, miała przecież znacznie bardziej złożone podglebie niż tylko postulat „wolnej aborcji”, choć rzeczywiście było to hasło silnie eksponowane przez organizatorów.
PO deklarując poparcie dla zabijania nienarodzonych dzieci do 12. tygodnia, ujawnia nie tylko swoją naiwność i bezideowość. Pokazuje również oblicze barbarzyńskie, odrażające. Oto kilka ulicznych protestów sprawiło, by z obrońców tzw. kompromisu aborcyjnego, stali się już bezwzględnymi barbarzyńcami, gotowymi zabijać nienarodzonych na życzenie. Cała ta zmiana dokonała w drodze głosowania w trakcie partyjnego konwentyklu. Czy może być coś bardziej odrażającego?
Tomasz Figura