Polska musi wzmocnić armię, a do tego potrzebne są rezerwy. Jak je zbudować? O tym mówił w PCh24 TV Marek Budzisz, komentując zapowiedzi premiera Donalda Tuska dotyczące przeszkolenia mężczyzn w Polsce.
Marek Budzisz jest publicystą związanym z think tankiem „Strategy and Future”. W ubiegłym roku opublikował książkę pt. „Obywatelska armia Rzeczyspopolitej”. Na jej temat rozmawiał z red. Pawłem Chmielewskim w PCh24 TV.
– Rosja jest państwem, które ma większą skłonność do używania sił zbrojnych w charakterze narzędzia politycznego. To potwierdza nie tylko doświadczenie Ukrainy. [Robi tak] po to, żeby wymusić, w efekcie zastraszenia, cele polityczne, które formułuje. W przypadku Polski, Rosja takie cele sformułowała zarówno w roku 2021 jak i powtórzyła teraz, przy okazji rozpoczynających się rokowań w sprawie zawieszenia broni na Ukrainie. Celem jest wycofanie sił i instalacji NATO-wskich z państw, które zostały przyjęte do Paktu Północnoatlantyckiego po roku 1997, czyli również z terenu Polski – powiedział Marek Budzisz.
Wesprzyj nas już teraz!
– W związku z dotychczasowymi doświadczeniami i pewnym modus operandi Federacji Rosyjskiej należy zakładać, iż Rosja będzie odwoływała się do swojego potencjału wojskowego – dodał.
Może to dotyczyć zarówno działań poniżej progu wojny kinetycznej, jak i powyżej tego progu. W istocie już dzisiaj zdaniem wielu ekspertów trwa konflikt, tyle, że na relatywnie niskim poziomie eskalacji.
– Pytanie nie brzmi, czy Rosja będzie używała tych narzędzi po to, żeby osiągnąć swoje cele polityczne, ale co zrobić, ażeby ten już trwający konflikt nie eskalował do poziomu wojny tradycyjnej, czyli określanej mianem kinetycznej. To jest pytanie o siłę odstraszania, czyli takiego wpłynięcia na kalkulację strategiczną Federacji Rosyjskiej, ażeby ona odrzuciła perspektywę ataku wojskowego na państwa NATO. Jeżeli mówimy o sile odstraszania, to elementem kluczowym tej siły odstraszania, nie jedynym, ale bardzo ważnym, jest potencjał wojskowy, którym dysponują państwa uważające, iż są w zagrożeniu – wskazał rozmówca PCh24 TV.
– Musimy brać pod uwagę czynnik naszej siły wojskowej oraz tego, co określamy mianem systemu spoistości państwa – zaznaczył. W skład tego systemu wchodzi bardzo wiele czynników, nie tylko sama siła wojskowa. Ta jest jednak również bardzo ważna.
Jeżeli dojdzie do rozejmu na Ukrainie, to Rosja może osiągnąć na niektórych kierunkach operacyjnych przewagę już latem tego roku. – Zawieszenie broni na Ukrainie pozwoli im zluzować część sił dzisiaj zaangażowanych na froncie. Dzisiaj Rosjanie na froncie mają 200 brygad – wskazał.
– Gdybyśmy hipotetycznie założyli, że następuje zawieszenie broni, Rosjanie są spokojni co do ewentualnego ryzyka ataku strony ukraińskiej na określonych kierunkach, Ukraińcy mniej wiążą ich siły niż do tej pory, to takie zagrożenie agresją pojawi się już latem tego roku i będzie narastało, dlatego że Rosjanie będą realizowali plan rozbudowy swoich sił zbrojnych – zaznaczył.
– Rosjanie będą dążyli do uzyskania przewagi na pewnych kluczowych, newralgicznych odcinkach po to, żeby mieć zdolność wykonania szybkiego, niespodziewanego uderzenia. Chodzi o to, żeby udowodnić, że Artykuł 5 w praktyce nie działa, bo nie daje gwarancji, że oni nie wejdą i nie zajmą część terytorium NATO-skiego. W związku z tym kluczowym elementem jest siła polityki odstraszania, a siły polityki odstraszania nie ma wtedy, kiedy nasz potencjał wojskowy jest słabo mobilizowalny lub brakuje rezerwy. […] Rosjanie mogą uznać, że my nie będziemy zdolni do odpowiednio szybkiej reakcji albo nie będziemy zdolni wytrzymać wojny na wyniszczenie, takiej jak na Ukrainie. Dzisiaj obydwa te negatywne scenariusze, jeśli chodzi o naszą obronę, wchodzą w grę – podkreślił.
Dlatego właśnie konieczne jest zbudowanie rezerwy. Jak zrobić to z głową, o tym Marek Budzisz mówił więcej w nagraniu.
Źródło: PCh24 TV
Pach