Krakowskie lotnisko jako jedyne nie zostało rozbudowane przy okazji mistrzostw Europy, i to zaniedbanie mści się teraz zarówno na pasażerach, jak i władzach portu, którym ciasnota spędza sen z powiek. Dlatego też, w akcie pewnej desperacji, coraz bardziej zatkany terminal krajowy na Balicach powiększono ustawiając namiot.
Podróże samolotami są coraz popularniejsze. Tylko do Warszawy LOT obsługuje z Krakowa siedem lotów dziennie. Do Gdańska samoloty latają ze stolicy Małopolski cztery razy, do Poznania trzy, do Łodzi i Bydgoszczy – dwa razy na dzień. Tymczasem, mimo iż Balice to drugi po Okęciu pod względem liczby pasażerów (w ubiegłym roku ponad trzy miliony) port lotniczy w Polsce, ma on pecha do planów rozbudowy. O wiele lepsza sytuacja panuje pod tym względem we Wrocławiu, Poznaniu, czy Rzeszowie, gdzie są nowe terminale, i to pomimo faktu, że zarówno frekwencja, jak i rozkład lotów są tam o wiele uboższe niż w Krakowie.
Wesprzyj nas już teraz!
Nic zatem dziwnego, że na lotnisku, z którego można polecieć do 64 różnych miejsc, trzeba sobie jakoś radzić, i stąd pomysł namiotu-poczekalni mieszczącego nawet stu pasażerów, plus obsługę.
Urszula Podraza, rzecznik lotniska, informuje, że do kwietnia frekwencja na lotach krajowych wzrosła w Krakowie przez rok aż o 80 procent, zaś „w maju na pewno znacznie przekroczy 100 procent, bo z bezpośrednimi lotami do Gdańska i Poznania na 156-osobowych Airbusach A319 ruszył reklamowany wszędzie OLT Express. W perspektywie najbliższych miesięcy może czekać nas wzrost nawet o kilkaset procent w porównaniu do zeszłego roku. Obłożenie lotów do polskich miast jest znakomite, a przewoźnicy informują nas, że bilety sprzedają się na pniu”.
Prezes portu, Jan Pamuła, odpiera ataki, że namiot dla podróżnych to rozwiązanie wstydliwe. Przekonuje, że jest raczej jedyne. Do ustawienia przenośnego, klimatyzowanego namiotu z tworzywa sztucznego zmusiło go wieloletnie, bezskuteczne oczekiwanie na przebudowę starego i budowę od podstaw nowego terminalu: „Tylko wykorzystując namiot, poradzimy sobie z tłumem gości. Po pierwsze, za chwilę szczyt sezonu, po drugie: mamy Euro, po trzecie – wreszcie doczekaliśmy się imponującej oferty dla pasażerów w wykonaniu krajowych przewoźników. To wszystko nas cieszy, ale bez dodatkowej powierzchni sobie nie poradzimy” – mówi prezes.
Również pracownicy portu nie utyskują ani nie martwią się o nadszarpnięty prestiż swojego miejsca pracy, tylko postawienie namiotu przyjmują raczej z ulgą.
Zdaniem analityków branży winne całej sytuacji są wieloletnie tarcia na linii miasto – lotnisko – województwo oraz latami niewyjaśniana kwestia wojskowych terenów pod rozbudowę portu. Do tego dochodzą kłótnie o prawa autorskie do projektu nowego terminalu, ślimaczące się przygotowania do przetargów, słaby lobbing miejscowych polityków.
Nowy budynek ma w końcu powstać, podobno w 2014 roku. Do tego czasu może Balice czymś jeszcze pasażerów zaskoczą, a w ogóle to szkoda, że w ten sposób nie da się załatwić innego palącego problemu, bo gdyby tak można było ustawić zrobioną ze sztucznego tworzywa autostradę, zamiast budować prawdziwą?
Piotr Toboła