„Pani ojciec zmarł dzisiaj rano. Skorzystał ze wspomaganego samobójstwa. Był bardzo chory i chciał szybko odejść” – takie słowa usłyszała córka Pietro D’Amico od lekarza z jednej ze szwajcarskich klinik.
Przeprowadzona sekcja zwłok nie wykazała jednak tak poważnych powikłań chorobowych o jakich mówiło zaświadczenie lekarskie przedstawione przez klinikę, które zajmuje się eutanazją.
Wesprzyj nas już teraz!
Pietro D’Amico, włoski sędzia chciał się poddać eutanazji w innej klinice niż tej w której ostatecznie został zabity. Tam nie przyjęto go jednak, bo zgodnie zasadami, zabijała ona tylko 40 proc. zgłaszających się do niej klientów.
D’Amico bez trudności znalazł miejsce w konkurencyjnej klinice. Wstrzyknięto mu tam pentobarbital sodu i silny środek usypiający, które spowodowały śmierć. Rodzina prawnika walczy teraz o to, by jego zabójcy ponieśli zasłużoną karę.
– Mój ojciec miał depresję, ale nie był nieuleczalnie chory. Trzeba było mu pomóc żyć, a nie umrzeć – powiedziała córka zabitego.
W praktyce pomoc w samobójstwie stała się w Szwajcarii dochodowym przemysłem, mimo że oficjalnie działa on pod nazwą stowarzyszeń. Właściciele klinik na zbrodniczym procederze zdobywają pokaźne majątki.
FLC