„Czy pamiętają państwo tę scenę z filmu Dzień świra, w której bohater odbiera pensję nauczyciela? I oto mi płacą – jakby mi kto dał w pysk! – wścieka się, patrząc, jak mizerną kwotę odlicza mu kasjerka. Przyznam, że podobnego uczucia doznałem, czytając, że rząd przygotował projekt zmniejszenia składki zdrowotnej od przedsiębiorców i samo zatrudnionych”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz.
Publicysta zwraca uwagę, że obniżenie składki zdrowotnej do poziomu sprzed ogłoszenia przez premiera Morawieckiego Polskiego Ładu było „najbardziej brzemienną w wyborcze zyski obietnicą Tuska”.
I co się okazuje? Że obietnica zostanie zrealizowana w taki sposób, że „niektórzy będą płacić nawet do 90 zł mniej”. Którzy konkretnie? Ci, których – według wyliczeń Ziemkiewicza – składka przekracza obecnie 2 tys. zł miesięcznie.
Wesprzyj nas już teraz!
„W większości wypadków obniżka wyniesie kilkanaście złotych, góra 30. Zresztą i tak nie wiadomo, czy projekt wejdzie pod obrady Sejmu, bo Lewica już podniosła krzyk, że nawet tak mizerna ulga pozbawi budżet służby zdrowia, któremu i tak brakuje już 20 mld zł, kolejnych 2 mld”, wyjaśnia RAZ.
Autor „Polactwa” zwraca uwagę, że nie jest to „jedyne dobrodziejstwo”, jakie przygotowała koalicja 13 grudnia. Kolejne to „walka z szarą strefą”. W jej ramach Tusk powoła nowy urząd, który będzie „typować podatników do skontrolowania”.
„Same urzędy skarbowe tego nie potrafią? Pewnie nie, bo nie stosują właściwych kryteriów. A nowa instytucja będzie je znać – i, znając rządzącą ekipę, będą to kryteria polityczne. Podskakujesz rządowi, PO, samemu Tuskowi? No to już jesteś wytypowany, spodziewaj się kontroli skarbowej w ramach trzepania szarej strefy”, podsumowuje Rafał Ziemkiewicz.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG