18 listopada 2013

Podwójne życie posła

(Fot. Krystian Maj/Forum)

Być może posłowie ci uważają, że to, co robią gdzieś w Warszawie podczas głosowania, nie ma znaczenia w ich środowiskach lokalnych. Mam takie wrażenie jakby chcieli prowadzić podwójne życie, czego my nie będziemy im ułatwiali – mówi w rozmowie z PCh24.pl Mariusz Dzierżawski z fundacji Pro Prawo do życia.

  

 

Wesprzyj nas już teraz!

Po odrzuceniu przez Sejm projektu zakazu tzw. aborcji eugenicznej podjęliście Państwo akcję uświadamiania wyborców o tym, jak głosowali poszczególni posłowie. Jak rozwija się ta inicjatywa?

 

– Chcemy dotrzeć do wyborców parlamentarzystów, którzy często podają się, a może nawet uważają za dobrych chrześcijan, z informacją, iż ci posłowie opowiedzieli się za prawną możliwością zabijania nienarodzonych podejrzewanych o niepełnosprawność. Takich pikiet w różnych miejscach Polski przeprowadziliśmy na razie około dwudziestu, naszym zamierzeniem jest, żeby ta akcja była długotrwała, by tych pikiet było kilkaset. Stopniowo będziemy docierali do kolejnych środowisk. Założyliśmy specjalną stronę eugenicy.pl , gdzie przedstawiamy nazwiska głosujących za zabijaniem posłów z poszczególnych okręgów. Liczymy też na odzew ze strony środowisk lokalnych. Pod wspomnianym adresem opublikowaliśmy dostępne do pobrania ulotki. Można też nawiązać z nami kontakt czy to przez wspomnianą witrynę eugenicy.pl, czy przez stronę fundacji: www.stopaborcji.pl

 

Ze swej strony jesteśmy w stanie dostarczyć odpowiedni plakat na pikietę, którą ktoś chciałby przeprowadzić w Krakowie, Grójcu, Kozienicach, Radomiu czy gdziekolwiek indziej w Polsce. Udzielimy wszelkiej niezbędnej pomocy logistycznej, organizacyjnej i prawnej.

 

W jakich miastach odbyły się dotychczasowe pikiety i jakie wzbudziły reakcje?

 

– Pierwsze nasze akcje odbyły się w okolicach Kielc. Pochodzący stamtąd poseł PSL Marek Gos poparł prawo aborcyjne. Nasi współpracownicy urządzili pikietę w parafii, do której należy ten parlamentarzysta. Co ciekawe, akcja wywołała jego wielkie oburzenie. Poseł wysłał nawet list otwarty do mediów, w którym bezrefleksyjnie poucza tych, którzy ujawnili prawdę o jego zachowaniu podczas głosowania. Zupełnie jakby nie zdawał sobie sprawy, że tej prawdy nie da się ukryć. My w każdym razie będziemy pomagać jej wyjść na jaw.

 

Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku pani poseł PO Krystyny Kłosin z Rumi. Pikieta odbyła się przed jej biurem poselskim. Parlamentarzystka również, z niewiadomych powodów była oburzona. Pisała listy otwarte. Zastanawiałem się, z czego może wynikać to oburzenie. Ujawniliśmy tylko to, co każdy może sam sprawdzić na stronie sejmowej. Być może posłowie ci uważają, że to, co robią gdzieś w Warszawie podczas głosowania, nie ma znaczenia w ich środowiskach lokalnych. Mam takie wrażenie jakby chcieli prowadzić podwójne życie, czego my nie będziemy im ułatwiali.

 

Tak zwani zwykli ludzie są również zaskoczeni pikietami. Ostatnia, jak dotychczas nasza pikieta miała miejsce w zeszłą niedzielę, w województwie podkarpackim, w okręgu posła Zbigniewa Rynasiewicza (PO). Ludzie wychodzący z kościoła byli zdziwieni, mówili: „to taki pobożny człowiek a on tak głosował?”. Poza tym reakcje były pozytywne.

 

Mamy wciąż dużo pracy do wykonania, bo wiele osób chce wiedzieć, co ich reprezentanci robią w Sejmie, a dotychczas nie ma takiej świadomości. Można więc śmiało powiedzieć, że odpowiadamy na zapotrzebowanie społeczne.

 

Wrześniowe głosowanie zakończyło się porażką, posłowie utrzymali prawną możliwość zabijania nienarodzonych z przyczyn eugenicznych. Czy w tej nieudanej batalii można dopatrywać się jakichś pozytywów?

 

– Sporo jeżdżę po Polsce i często spotykam się z ludźmi. Obserwuję na przestrzeni ostatnich lat dużą zmianę. Jeszcze kilka lat temu dominowało poczucie, że nic nie uda się w tej kwestii zrobić, że strach w ogóle zabierać się za cokolwiek, że przeciwnicy są wszędzie i forsują wszystkie pożądane przez siebie rozwiązania. Ten strach rodził bierność. Mam wrażenie, że udało nam się je przełamać. W nasze akcje włącza się coraz więcej ludzi. To dobry znak na przyszłość. Także pikiety, których będzie teraz coraz więcej,  pokazują, iż aktywność społeczna po naszej stronie wzrasta a nacisk na polityków będzie w tej sprawie coraz większy. To daje nadzieję, że w niedługiej przyszłości to haniebne prawo zostanie zniesione.

 

Jak wiele osób współpracuje z Fundacją w upowszechnianiu wiedzy o tym, czym w istocie jest tzw. aborcja?

 

– W nasze akcje jest obecnie zaangażowanych kilkuset współpracowników. Ogółem jest nas już ponad pięćset osób i ta liczba stale rośnie. Mam nadzieję, że wkrótce działać będziemy wspólnie z kilkoma tysiącami aktywistów. Facebookowy profil fundacji Pro Prawo do życia liczy w tej chwili ponad 13,5 tysiąca fanów. Ta liczba w ostatnich kilkunastu tygodniach rośnie w tempie około trzystu osób tygodniowo. Oczywiście, aktywność „facebookowo-internetowa” wymaga mniej zaangażowania niż realna działalność, ale ten wskaźnik pokazuje pewną tendencję, której przejawy obserwujemy również w tzw. realu na przykładzie zainteresowania organizowanymi przez nas  kursami dla prolife-rów.

 

Jakie akcje planuje Fundacja w najbliższej przyszłości, czy możemy spodziewać się że sprawa tzw. aborcji eugenicznej powróci do Sejmu jeszcze w tej jego kadencji czy zaczekają Państwo na zmianę politycznego układu sił w parlamencie?

 

– Będziemy obserwować sytuację. Doświadczenia poprzednich kadencji pokazują iż koniec AWS wiązał się z kompletnym rozpadem tej formacji, podobnie rzecz się miała ze schyłkiem rządów SLD, kiedy dało się przyjmować, że tak powiem, normalne ustawy. Jeśli dostrzeżemy szansę na to, że rozkład Platformy przyspieszy, myślę, że w przeciągu krótkiego czasu jesteśmy w stanie zebrać te 100 tysięcy podpisów potrzebne do złożenia obywatelskiego projektu ustawy. Wszystko zależy od tego, czy będą ku temu realne możliwości. Ja uważam że takie się pojawią. Symptomy rozkładu moralnego i organizacyjnego PO są bardzo wyraźne. W ciągu roku może się wiele wydarzyć.

 

Jak przedstawia się na obecnym etapie sądowa sprawa rozbicia przez policję legalnej pikiety antyaborcyjnej podczas Przystanku Woodstock?

 

– Najpierw prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie uznając że nic złego w tej sprawie się nie stało. Następnie mieliśmy w tej kwestii dobre wyroki sądu, stwierdzające stan faktyczny, tzn., że zatrzymanie nas było bezprawne a rozbita przez funkcjonariuszy pikieta miała charakter legalny. Problem w tej sprawie dotyczy Prokuratury Okręgowej w Słubicach i Prokuratury Rejonowej w Gorzowie, które w powyższych czynach, jakich dopuściła się wobec nas policja nie dopatrzyły się czynu zabronionego. To zdumiewające, ale jest i dobra wiadomość.  Sądy przyznały nam rację, nakazały jednak prokuraturze wszczęcie i dalsze prowadzenie śledztwa. Czekamy na pisemne uzasadnienie tej decyzji.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał RoM

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie