Polak z Wrocławia, Leszek Panek, znany jest mieszkańcom swojego miasta z działalności ewangelizacyjnej. Jeżdżąc samochodem przez megafon nawoływał do nawrócenia. Swoją aktywność postanowił przenieść na niewiernych w Syrii. Granicę tego kraju przekroczył jednak nielegalnie i został zatrzymany. Zdaniem sądu wojskowego jest terrorystą. Teraz Polakowi grozi kara śmierci. Nie wiadomo, czy rząd RP próbuje go ratować.
O zniknięciu wrocławianina już w grudniu 2015 roku informowała fundacja Itaka zajmująca się poszukiwaniem ludzi zaginionych. Teraz okazało się, że Leszek Panek znajduje się w rękach władz syryjskich. Informację podał portal „Inside Syria”.
Wesprzyj nas już teraz!
Mężczyzna ma za sobą doświadczenia ewangelizacyjne we Wrocławiu oraz Europie Zachodniej. Nawoływał ludzi do nawrócenia i porzucenia grzesznego stylu życia. Ostrzegał przed nadchodzącą rychło – jak uważa – apokalipsą. Islam uznawał za „wymysł szaleńca kierowanego przez Lucyfera”.
Z jego paszportu wynika, że 15 grudnia przybył do Libanu. Granicę Syrii przekroczył najprawdopodobniej nielegalnie. Podczas walk z buntownikami pod Homs armia al-Asada zatrzymała Panka. Gdy próbował wyjąć z kieszeni paszport został postrzelony i aresztowany – armia rządowa myślała, że mężczyzna próbuje zdetonować ładunek.
Sąd wojskowy stwierdził, że mężczyzna angażuje się w terroryzm. Grozi mu za to najwyższy wymiar kary. Nie wiadomo, czy polskie władze robią cokolwiek, by uratować od śmierci obywatela, który mimo złamania syryjskiego prawa nie jest terrorystą.
Źródło: RMF FM
MWł