Rząd przygotował zmiany w ustawie o repatriantach. Ułatwią one przyjazd polskich zesłańców i ich potomków z azjatyckiej części byłego ZSRR.
Pierwszy zapis nowych przepisów mówi, że to rząd jest całkowicie odpowiedzialny za organizację i nadzór nad repatriacjami. Dotychczasowe przepisy umożliwiały repatriację pod warunkiem, że znalazły się samorządy, które „zaproszą i wezmą na utrzymanie repatriowaną rodzinę”. – Ten model był nieskuteczny i został fatalnie oceniany przez Najwyższą Izbę Kontroli – twierdzi w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” minister Henryk Kowalczyk, autor nowego projektu.
Wesprzyj nas już teraz!
Kolejny zapis dotyczy definicji repatrianta. Zgodnie z nią nowe prawo obejmie osoby przesiedlone do azjatyckiej części ZSRR bądź ich potomków, ale również małżonków. Dotychczas małżonkowie repatriantów nieposiadający polskich korzeni podlegali w Polsce „przepisom o cudzoziemcach i musieli ubiegać się o pozwolenie na pobyt stały”. Nieotrzymanie takiego pozwolenia oznaczało brak prawa do emerytury i świadczeń zdrowotnych.
W nowelizacji przepisów znacznie rozbudowano zapisy dotyczące pomocy w osiedlaniu repatriantów. Ustawa daje im m.in. możliwość ubiegania się o 10-letnią dopłatę do czynszu, zostaną włączeni w program „Mieszkanie plus”, zwolnienia z podatków etc. Zachowane zostaną również wszystkie dotychczasowe „przywileje” jak „pokrycie kosztów transportu czy pieniądze na zagospodarowanie się oraz remont mieszkania”.
Projekt zakłada, że koszty związane z jego realizacją wyniosą 30-40 mln zł rocznie, oraz że do roku 2026 do Polski wróci 15 tys. repatriantów.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
TK