„Zielone ambicje UE zamieniają się dla jej partnerów handlowych w przypadek piekła wybrukowanego dobrymi intencjami” – czytamy w portalu Politico.
Głos rozsądku przeciwko klimatycznej ideologii narzucanej przez Unię Europejską opublikowała we wspólnym tekście na łamach portalu Politico dwójka publicystów, Barbara Moens i Karl Mathiesen.
Jak zwracają uwagę, Bruksela tworzy ryzyko stworzenia „barier handlowych” szczególnie dla krajów rozwijających się. Okazuje, że podczas gdy rząd w Warszawie przyjmuje bezkrytycznie wszystkie „zielone” wytyczne, to obawy wyrażają takie kraje jak Indonezja.
Wesprzyj nas już teraz!
„Nie może być żadnego przymusu, żadnych partii, które zawsze dyktują i zakładają, że moje standardy są lepsze niż wasze” – powiedział prezydent tego dalekowschodniego kraju, zastrzegając, że UE nie powinna dyktować swoich standardów „klimatycznym” państwom azjatyckim. Z kolei Malezja w odpowiedzi na ekologistyczny dyktat zagroziła, że zatrzyma eksport oleju palmowego do Unii Europejskiej.
„Teraz, gdy Zielony Ład jest przekładany na rzeczywiste ustawodawstwo, kraje rozwijające się budzą się z kacem po jego skutkach” – konstatują autorzy.
Krytykę wyrażają również podmioty prywatne. W artykule odnajdujemy wypowiedź Philippe’a De Baere z firmy prawniczej Van Bael & Bellis. – Widzimy imperializm regulacyjny UE, w ramach którego Bruksela postrzega siebie jako eksportera przepisów do krajów postronnych – jako ustawodawca świata – powiedział.
Oprócz dalekosiężnych katastrofalnych skutków ekologicznego szaleństwa, ideologiczna polityka Unii Europejskiej już ma swoje doraźne konsekwencje, takie jak nowe podatki. Wśród nich tekst w Politico wymienia dodatkowe cło od… zużycia dwutlenku węgla (tzw. program Carbon Border Adjustment Mechanism – CBAM).
Ta kuriozalna danina na rzecz ponadnarodowej organizacji, jaką jest UE, wzbudziła zaniepokojenie m. in. Brazylii, RPA, Indii i Chin, a ponadto – jak wskazują Moens i Mathiesen – prawdopodobnie zostanie ona zakwestionowana przez Światową Organizację Handlu.
Ale „graniczna opłata węglowa” nie jest jedynym pomysłem unijnych biurokratów zagrażającym handlowi międzynarodowemu. Autorzy wymieniają tu zakaz importu nawozów zawierających pestycydy czy też nowe przepisy, wedle których „nielegalne” będzie importowanie produktów pochodzących z terenów… wylesianych.
Źródło: politico.com
FO