Pojawiają się obawy o przyszłość branży wiatrowej po zmianie ekipy rządzącej. Wiatraki przestały się podobać niektórym politykom – informuje dzisiejsza „Rzeczpospolita”.
„Energetyka wiatrowa w 2024 roku zanotowała w Niemczech wyraźny wzrost. Regulatorzy zatwierdzili ponad 2,4 tysiąca nowych turbin wiatrowych na lądzie, o łącznej mocy około 14 GW. To rekordowy wynik. Nie wiadomo jednak, czy po wyborach, które odbędą się 23 lutego, to źródło energii będzie nadal wspierane” – zauważa gazeta.
Tak twierdzi m.in. lider potencjalnego koalicjanta w rządzie z CDU, Alternatywy dla Niemiec (AfD). Alice Weidel, kandydatka na kanclerza, wskazuje na niestabilność źródeł słonecznych i wiatrowych. Mówi o „wiatrakach wstydu” i grozi zburzeniem instalacji wiatrowych. Zamiast OZE, Weidel przyszłość niemieckiej energetyki widzi w atomie, elektrowniach węglowych i gazie z Rosji.
Wesprzyj nas już teraz!
Podobnego, choć bardziej wyważonego zdania jest Friedrich Merz, przewodniczący CDU. Lider formacji przodującej w sondażach (ok. 30 proc. poparcia) określił niedawno energię wiatrową jako „przejściową”, zakładając, że w pewnym momencie się od niej odejdzie. Wyrażał przy tym nadzieję, że „brzydkie” turbiny zostaną zdemontowane i nie będą zaburzać krajobrazu.
Źródło: rp.pl
PR