26 września 2023

43 lata temu chińskie władze rozpoczęły politykę jednego dziecka. Drakońskie środki przyczyniły się do śmierci i niewyobrażalnych cierpień setek milionów osób – dorosłych i dzieci, w tym tych poczętych. Mało znanym faktem jest także ekonomiczna szkodliwość działań chińskich komunistów. Działań, które doprowadziły do ogromnego zubożenia zarówno Chińczyków, jak i reszty świata.

Polityka jednego dziecka została wdrożona 25 września 1980 roku. Wprowadził ją Den Xiaoping. Nowy przywódca komunistyczny objął swe rządy po Mao Zedongu. Zastał kraj zrujnowany po rewolucji kulturalnej, wygłodzony i spragniony dobrobytu. Mając to na uwadze podjął dwie brzemienne w skutkach decyzje. Jedną z nich była liberalizacja gospodarki. zaś było wdrożenie polityki jednego dziecka, co doprowadziło do śmierci lub cierpień również na skalę liczoną w setkach milionów.

Na pozór za obydwoma decyzjami stało to samo pragnienie. Wejście na ścieżkę rozwoju gospodarczego. W świecie ograniczonych zasobów dodatkowe dzieci traktowane były przez władze jako zbędny balast. Widziano w nich zagrożenie dla wydostania się z ubóstwa. Aby zrealizować ten cel, nie przebierano w środkach. Skutki okazały się tragiczne.

Wesprzyj nas już teraz!

Według amerykańskiego dziennikarza Charlesa C. Manna wprowadzenie limitu narodzin doprowadziło do 100 milionów przymusowych aborcji. Z kolei pochodząca z Malezji amerykańska dziennikarka Mei Fong na łamach publikacji „One Child: The Story of China’s Most Radical Experiment” wydanej w 1983 roku stwierdziła, że przymusowej sterylizacji poddano 20 milionów osób. A wtedy do końca polityki jednego dziecka było jeszcze daleko. Wyliczenia te nie uwzględniają śmierci wskutek infekcji czy innych „skutków ubocznych”. Faktem jest, że aborcje, wraz ze sterylizacjami uniemożliwiły ujrzenie dziennego światła ogromnej rzeszy istnień ludzkich. Same chińskie władze mówią o 400 milionach.

Łamanie oporu

Polityka jednego dziecka od początku nie cieszyła się społecznym poparciem. Na przykład chińscy rolnicy, w przeciwieństwie do władzy, postrzegali potomstwo jako błogosławieństwo. Komuniści musieli więc przełamać opór ludności i czynili to bezlitośnie. Trudno o bardziej nieludzką politykę. Trudno o większe naruszenie powszechnie obowiązujących praw i godności ludzkiej.

O potędze biurokratycznej machiny śmierci świadczy fakt, że w szczytowym etapie rozwoju zatrudnienie w niej znalazł milion osób (na pełny etat) i 85 milionów na pół etatu.

Pary łamiące politykę władz narażone były na mnóstwo kar. Od grzywny aż po przymusowe aborcje. Helen Raleigh na łamach „The Federalist” (wrzesień 2020) opisała przykład jednej z nich. „Podczas mojej ostatniej wizyty w Chinach znajoma powiedziała mi, że jej sąsiadka była w ósmym miesiącu ciąży z drugim dzieckiem, kiedy lokalni egzekutorzy […] przyszli do jej domu, zaciągnęli ją do samochodu i zawieźli do miejscowego szpitala na aborcję. Pielęgniarki musiały uspokoić matkę, aby przeprowadzić zabieg. Kiedy biedna matka obudziła się i dowiedziała się, że jej dziecko zostało zamordowane, doznała załamania psychicznego. Nigdy nie doszła do siebie” – zauważa dziennikarka.

Co zaś działo się z dziećmi, które mimo całej brutalności aparatu władzy „nielegalnie” przyszły na świat? Otóż władze odmawiały im rejestracji w systemie ewidencji gospodarstw domowych. Oznaczało to brak podstawowych praw, takich jak niezbędne wówczas racje żywnościowe. Również zapisanie „nielegalnych” dzieci do szkoły graniczyło z cudem.

Szkody ekonomiczne

Polityka jednego dziecka doprowadziła nie tylko do ogromnych strat ludzkich, lecz także do gigantycznych problemów ekonomicznych. Jak zauważają Marian L. Tupy i Gale Pooley na łamach witryny Human Progress w okresie 1980-2020 przeciętna globalna cena wyrażona w czasie jaką należało zapłacić za 50 podstawowych surowców, spadła o 75.2 procent. Chodzi tu nie o cenę wyrażoną nie w dolarach, euro czy złotówkach, lecz w czasie ludzkiej pracy.

Według autorów jeden procent wzrostu ludności odpowiadał jednemu procentowi spadku cen tych surowców (mniej pracy potrzebowano by je pozyskać). Wzrost liczby ludności szedł w parze ze wzrostem dobrobytu i wiele wskazuje na to, że nie był to jedynie przypadek. Wszak człowiek dysponuje twórczym potencjałem pozwalającym na zwiększanie całkowitego bogactwa. Nowi ludzie to nie tylko nowe „ręce do „roboty”, lecz również nowe idee zwiększające produktywność. Dlatego też na dłuższą metę polityka masowej kontroli populacji dławi wzrost.

Tak też stało się wskutek uniemożliwienia przyjścia na świat 400 milionów Chińczyków wskutek polityki jednego dziecka. Co ciekawe, negatywne skutki tej polityki odczuli również mieszkańcy innych krajów. Jak bowiem podkreślają Tupy i Pooley „reszta świata również ucierpiała. Gdyby globalna populacja była o 9 procent wyższa, średnia cena 50 podstawowych towarów byłaby o 9 procent niższa. Zamiast 303-procentowego wzrostu obfitości zasobów osobistych, przeciętny mieszkaniec świata byłby o 559 procent w lepszej sytuacji”.

Wpływ ekologisty

Kuszące jest obciążenie wyłącznie Chińczyków wyłączną winą za to zło. Jednak inspiracja płynęła też z Zachodu. A konkretnie od niesławnego Paula Ehrlicha. W 1968 roku biolog ten argumentował, że przyspieszający wzrost populacji doprowadzi do masowego głodu. Ekologista twierdził również, że dalszy rozwój ludzkości stanowi przeszkodę dla jej egzystencji. Poglądy Ehrlicha (podobnie jak Klubu Rzymskiego) cieszyły się uznaniem chińskich komunistów. Ehrlich najwyraźniej zaangażował się emocjonalnie w politykę jednego dziecka. Gdy bowiem w 2015 roku władze chińskie w końcu zapowiedziały rezygnację z niej, nie wahał się wyrazić swego oburzenia.

„BEZSENSOWNE SZALEŃSTWO – GANG NIEUSTANNEGO WZROSTU” (ang. GIBBERING INSANITY – THE GROWTH-FOREVER GANG”) – napisał drukowanymi literami na Twitterze.

Prawdziwy gang tworzyli jednak chińscy totalitaryści, cieszący się poparciem Ehrlicha.

Przemiana czy rezygnacja?

Opłakane ludzkie i gospodarcze skutki przymusowej kontroli narodzin skłoniły same władze chińskie do jej poluzowania. W 2016 roku zastąpiła ją polityka dwojga dzieci, a w 2021 – trojga dzieci. Przypomina to reakcję innego totalitarnego rządu – stalinowskiego ZSRR na problemy demograficzne. Józef Stalin, dokonując konserwatywnego zwrotu w polityce populacyjnej ograniczył wręcz możliwość aborcji.

Nie żywmy jednak złudzeń. Chińscy włodarze to relatywiści etyczni i pragmatycy. Gdy uznają to za stosowne, wrócą do poprzednich pomysłów. Pamiętajmy też, że wciąż mamy do czynienia ze zbrodniczą kontrolą populacji. Jej ofiarami są osoby pragnące posiadać więcej niż trójkę dzieci.

Memento dla wszystkich

Kontrola populacji przez chińskie władze przyczyniła się do niewyobrażalnego cierpienia i śmierci milionów ludzi. Jej skutki odczuł także cały świat. Wszyscy jesteśmy ubożsi, gdyż setki milionów nie narodziły się i nie przyczyniły się do postępu technologicznego i ekonomicznego. Mimo to wciąż – także w krajach europejskich – narracja chińskich komunistów i ludzi takich jak Paul Ehrlich dominuje. Wciąż dążą oni do ograniczania populacji. Człowiek jest dla nich wrogiem, a częściej powołują się na ekologizm niż na potrzebę wychodzenia z ubóstwa.

Niestety, nawet niektórzy przedstawiciele Kościoła cierpią zarówno na sinofilię, jak i na homofobię (rozumianą dosłownie – czyli lęk przed człowiekiem). Szkoda, że nie biorą sobie oni do serca słów Jana Pawła II z encykliki Centesimus annus. Papież podkreślił w niej, że „głównym bogactwem człowieka jest wraz z ziemią sam człowiek. To właśnie jego inteligencja pozwala odkryć możliwości produkcyjne ziemi i różnorakie sposoby zaspokojenia ludzkich potrzeb. To jego zdyscyplinowana praca i solidarne współdziałanie z innymi umożliwia tworzenie coraz szerszych i coraz bardziej godnych zaufania wspólnot pracy, mających dokonywać przekształceń środowiska naturalnego i środowiska społecznego”.

Stanisław Bukłowicz

Fatalna sytuacja demograficzna Chin. Władze tuszują fakty na temat niskiej dzietności

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij