W tym roku po raz pierwszy rozdziałem pieniędzy dla organizacji polskich na Wschodzie zamiast Senatu zajęło się MSZ. Organizacje te coraz głośniej narzekają na brak funduszy. Ministerstwo nie czuje się odpowiedzialne, twierdzi, że to wina… Senatu, co poirytowało nawet członków PO.
Przewodniczący sejmowej komisji Łączności z Polakami za granicą Adam Lipiński podał kilka efektów zmiany finansowania Polonusów. – Organizacja w Samborze na swój program działalności otrzymała o 50 proc. mniej środków. Organizacja w Barze o 100 proc. mniej środków, czyli nic. W chmielnickim obwodzie o 100 proc. mniej, w Drohobyczu o 100 proc. mniej i Emilczynie też o 100 proc. mniej – powiedział „Naszemu Dziennikowi”. Okazuje się, że coraz więcej organizacji polskich alarmuje o ograniczeniu dotacji przez MSZ lub nawet ich wstrzymaniu.
Wesprzyj nas już teraz!
Ku zdziwieniu parlamentarzystów Krzysztof Drzewicki, wicedyrektor Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą, odpowiedzialnością za te problemy Drzewicki obciążył… Senat. – Na ten rok jest o 10 mln zł mniej, bo tyle Senat sobie zostawił na różne inne projekty mające pewien charakter ciągłości. Taka była decyzja, ona jest w ustawie budżetowej – mówił.
Jego wystąpienie oburzyło senatorów, nawet tych z PO. Łukasz Abgarowicz podkreślał, że 10 mln zł, jakie ma Senat, to fundusze na kontynuowane inwestycje, którym groził „wstrząs pozbawienia płynności finansowej po przekazaniu środków do MSZ”.
Źródło: „Nasz Dziennik”
kra