Lewicowo-liberalne media obiegła opublikowana w mediach społecznościowych proaborcyjna historia. Została opisana przez osobę przedstawiającą się jako położna, lecz wspierającą „prawo do wyboru” zabicia dziecka z wadami letalnymi. Jednostkowy przypadek złego zaopiekowania się matką upośledzonego noworodka, który zmarł krótko po przyjściu na świat, ma być argumentem za dopuszczalnością pozbawiania życia jemu podobnych osób…
Zamieszczony na Instagramie wpis użytkowniczki alicjammmmm dotyczy kobiety, która – jeśli wierzyć autorce – około 18. tygodnia ciąży usłyszała diagnozę, ze w związku z wadą letalną dziecko „z dużym prawdopodobieństwem zginie w czasie porodu lub krótko po nim”.
Wesprzyj nas już teraz!
Położna opiekowała się załamaną matką, która ostatecznie trafiła do hospicjum. Tam przeżyła traumatyczny poród, po którym została opatrzona w sposób daleki od fachowego. Dziecko zmarło krótko po przyjściu na świat.
Opisowi towarzyszą uwagi, których bardziej spodziewalibyśmy się od działaczki proaborcyjnej niż od przedstawicielki profesji, której celem jest wspieranie młodych matek w bardzo trudnych chwilach i pomaganie w narodzinach najbardziej bezbronnych istot, jakimi są noworodki.
„Wspaniałomyślny TK [Trybunał Konstytucyjny – dop. red.] odebrał Jej szansę na zakończenie ciąży. A nie każda kobieta ma w sobie siłę i zasoby finansowe na wyjazd za granicę” – pisze alicjammmmm.
„Synek zmarł po 30 minutach. 🖤 (Kaju Godek możesz być z siebie dumna)” – komentuje.
Na wpis zareagowała liderka Fundacji Życie i Rodzina.
„We wpisie domniemanej ginekolog dziecko jest absolutnie zdehumanizowane. Jedyne, co o nim wiemy, to, że przeszkadza, jest straszne, psuje dobry nastrój. Ani grama współczucia dla chłopczyka, który miał mniej szczęścia i począł się z wadą” – zauważa Kaja Godek.
„Warto też zauważyć, że kobieta przedstawiająca się jako lekarz stosuje manipulację – jej pretensja o zaistniałą sytuację skierowana jest do obrońców życia – choć przecież choroby i wady są częścią ludzkiego życia, są sytuacjami losowymi, za ich powstanie nie odpowiada żaden prolajfer” – czytamy w facebookowym wpisie obrończyni życia.
„(…) nie chce jednak zauważyć, że gorsze traktowanie matek noszących chore dzieci to nic innego jak efekt wieloletniej obecności eugeniki w polskim prawie” – podkreśla z myślą o położnej Kaja Godek. „Przepisy dyskryminowały chore dzieci i stawiały je na pozycji osób gorszych niż osoby zdrowe. Za dyskryminacją dzieci szła dyskryminacja matek – szczególnie tych, które nie zgodziły się, aby zawczasu zabić im dziecko. Donoszenie ciąży do terminu było przecież głupią fanaberią – nie po to panią badamy, żeby pani potem rezygnowała z pomocy” – dodaje.
Jak podkreśla Kaja Godek, prolajferzy dumni są z obowiązywania w Polsce prawa zakazującego dyskryminować życie dzieci chorych i obarczonych wadami rozwojowymi. Jednak – wskazuje – musi jeszcze upłynąć trochę czasu zanim proaborcyjni medycy porzucą dotychczasową, eugeniczną mentalność.
Źródło: Instagram, Facebook.
RoM