– W latach 2002-03 urodziła się – pomijam lata pandemii COVID-19 – najmniejsza liczba dzieci: nieco ponad 350 tys. Tamte dzieci są dziś koło dwudziestki, za 10 lat będą mieć około trzydziestki – najlepszy czas, charakteryzujący się największą gotowością do posiadania potomstwa. Po prostu w nadchodzących latach będziemy widzieć coraz mniejszą liczbę kobiet w wieku 25-35 lat – najlepszym dziś w Polsce do rodzenia dzieci – powiedział w rozmowie z tygodnikiem „Niedziela” dr hab. Piotr Szukalski (Uniwersytet Łódzki).
Demograf zwrócił uwagę, że w ostatnich latach mieliśmy do czynienia z ewidentną zmianą modelu rodziny. – Samotna, bezdzietna kobieta jest już nie lekceważoną starą panną, której się współczuje, tylko singielką – podkreślił naukowiec, po czym zwrócił uwagę, że „wyśmiewane są raczej rodziny wielodzietne”.
– Jest cały szereg opracowań sprzed kilku lat, które pokazują, że Polacy wielodzietność utożsamili z patologią. Ten obraz utrwalił się zaraz po wprowadzeniu programu „Rodzina 500 Plus”, gdy dla wielu osób ci, którzy mają dużo dzieci, uchodzili za „dzieciorobów”, którzy chcą dostać „dużo kasy za nic” – wyjaśnił.
Wesprzyj nas już teraz!
Rozmówca tygodnika „Niedziela” zauważył, że w Polsce od kilku lat mamy do czynienia ze znaczącym wzrostem poczucia niepewności, które generowały najpierw tzw. pandemia, a obecnie wojna na Ukrainie. – Polacy martwią się, że pojawiły się setki tysięcy uchodźców, którzy też chcą iść do lekarza; że jest nadreprezentacja dzieci, które przecież często korzystają z pomocy służby zdrowia. Pojawiło się wiele obaw, które prowadzą do konkluzji, że to nie jest czas na myślenie o dzieciach – ubolewał.
Na koniec naukowiec odniósł się do realnych skutków programu „Rodzina 500 Plus”, który w założeniu miał być programem pro-demograficznym, a stał się programem socjalnym. – Jakie są skutki programu? Chwilowy wzrost liczby urodzeń wynikał tylko ze zmiany kalendarza. Matki mające urodzić dzieci – drugie, trzecie itd. (najpierw tylko te obejmował program) – trochę wcześniej się na to decydowały. Te dzieci i tak by się urodziły, ale rodzice podejmowali decyzję o tym np. rok wcześniej, myśląc: nie wiadomo, czy następne władze będą wypłacać te świadczenia, a jak teraz pomyślimy o dziecku, dłużej będziemy je otrzymywać – podsumował dr hab. Piotr Szukalski.
Źródło: tygodnik „Niedziela”
TK
Z demografią będzie coraz gorzej. Dlaczego Polacy nie chcą licznego potomstwa?