„Wciąż brakuje przepisów, które pozwoliłyby firmom – producentom żywności – rozdać załodze bezkosztowo artykuły spożywcze z krótkim terminem przydatności, które za chwilę się zepsują. Albo obdarowani pracownicy, albo pracodawca ponoszą w związku z tym dodatkowe obciążenia: albo składki, albo podatki”, informuje we wtorek na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” Renata Majewska.
Publicysta przywołuje sprawę piekarni, która wprowadziła do swoich przepisów płacowych tzw. deputat chlebowy. „Zgodnie z regulaminem wynagradzania każdemu podwładnemu po przepracowaniu dniówki roboczej przysługiwał jeden bochenek chleba pszenno-żytniego o wadze 0,7 kg bez prawa do ekwiwalentu zamiennego. Chodziło nie tylko o docenienie personelu, ale przede wszystkim o zapobiegnięcie marnowaniu pożywienia”, relacjonuje. No i się zaczęło…
Według pracodawcy „bochenki stanowią dla obdarowanych przychód ze stosunku pracy, ale nie wchodzą do podstawy wymiaru składek”. Z kolei ZUS… nakazał zapłatę składek powołując się na skomplikowane i obowiązujące do dziś przepisy z 1998 roku.
Wesprzyj nas już teraz!
– Piekarnia nieszczęśliwie sformułowała pytanie we wniosku o interpretację. Podała, że każdy podwładny dostaje po jednym bochenku, ujawniając, że uzyskuje w ten sposób przychód podatkowy ze stosunku pracy o wartości np. 5 zł – zakładając taką cenę pieczywa – wyjaśnia cytowany przez „DGP” Andrzej Radzisław, radca prawny z Kancelarii Goźlińska, Petryk i Wspólnicy.
„A skoro tak, to należy te 5 zł przypisać do przychodu pracownika oraz potrącić od nich składki (finansowane przez pracownika społeczne 0,69 zł i zdrowotną 0,39 zł oraz społeczne przez podmiot zatrudniający – ok. 0,92 zł) i w konsekwencji PIT, bo brakuje również odpowiedniego zwolnienia podatkowego”, czytamy.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
TG