Warszawa proponuje wprowadzenie szeregu rozwiązań mających skorygować obecny rynek handlu emisjami dwutlenku węgla EU ETS. W przypadku nie znalezienia sojuszników do swojego przedsięwzięcia, rządzący zapowiadają blokadę „Fit for 55” rozszerzonego o kolejne branże.
Wśród zaproponowanych reform znalazła się możliwość nierozszerzania systemu handlu emisjami. Druga to możliwie szybkie uwzględnienie w unijnych systemach regulacyjnych, które inwestycje są ekologiczne, a które nie; głównie dotyczących gazu i atomu.
Do najważniejszych, lecz i zarazem najtrudniejszych do wynegocjowania należy kwestia samej korekty obecnego systemu ETS, polegających m.in. na ograniczeniu dostępu do rynku dla instytucji finansowych.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego i minister klimatu Anny Moskwy, dopuszczenie do ETS instytucji finansowych spowodowało, iż uprawnienia emisyjne stały się atrakcyjnym instrumentem rynkowym. Najradykalniejsze propozycje mówią o niedopuszczeniu do rynku ETS tych graczy, którzy nie kupują uprawnień na własne potrzeby, lub ograniczeniu wpływu ustaleń na ceny energii.
„Premier w dyskusjach na szczeblu unijnym odwołał się do socjalistycznej duszy uczestników, przywołał kryzysowy 2008 r., pytał, dlaczego dajemy zarabiać bogatszym kosztem biedniejszych” – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Choć, jak wynika z przekazanych DGP informacji, inicjatywą udało się zainteresować przedstawicieli m.in. Francji, Czech, Węgier czy Słowenii, pozyskanie większej ilości graczy może okazać się problematyczne. Niektórzy wprost przekonują, że wysokie ceny uprawnień do emisji to nic złego, gdyż w ten sposób UE przyspiesza transformację energetyczną kontynentu. Co więcej, Polska jako jedyny uzależniony od węgla w tak wysokim stopniu kraj może zostać osamotniona w swoich propozycjach.
Źródło: gazetaprawna.pl
PR