6 września 2021

Polska i Hiszpania zaniepokojone drastycznym wzrostem cen pozwoleń na emisję dwutlenku węgla

(fot. Liber Europe/Flickr)

Od początku roku notorycznie rosną unijne ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla. W zeszłym tygodniu ETS-y pobiły kolejny rekord: 60 euro za 1 tonę emisji. Zaniepokoiło to w szczególności Polskę i Hiszpanię, Komisja Europejska jednak uspokaja. Tymczasem Bloomberg podaje, że tej zimy więcej węgla będzie spalane do produkcji energii elektrycznej i ciepła, co też spowoduje większe zapotrzebowanie na uprawnienia.

Zgodnie z regulacjami rynku uprawnień emisjami więksi producenci, w tym większość elektrowni węglowych, są zobowiązani przez UE do zakupu wystarczającej ilości uprawnień na pokrycie własnej emisji. Ingvild Sorhus, główny analityk ds. emisji dwutlenku węgla w UE w Refinitiv, twierdzi, że jednym z czynników, który przyczynił się do wzrostu cen emisji, jest import dużej ilości gazu. – Ostatnie zwyżki były napędzane napięciem na rynku gazu – dodała, wyjaśniając, że „istnieje nerwowość z powodu niewystarczających zapasów gazu” tuż przed zimą. Ponadto regularny harmonogram aukcji, w wyniku których na rynek trafiają nowe uprawnienia, został skrócony z powodu świąt, co podbiło ceny.

Od wielu lat na obszarze Unii Europejskie funkcjonuje rynek handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla, który przyciąga spekulantów. Jest to jak na razie największy na świecie system. Bruksela w ciągu ostatnich kilku lat stale zmienia zasady obrotu ETS-ami, zmniejszając pulę darmowych pozwoleń dla państw, jednocześnie zwiększając ambicje w zakresie ograniczania emisji dwutlenku węgla. W rezultacie ceny pozwoleń na emisję stale rosną. ETS-y kupują duże przedsiębiorstwa produkcyjne, w szczególności zaś producenci energii z paliw kopalnych.

Wesprzyj nas już teraz!

Wiele krajów, w tym Stany Zjednoczone, rozważa wprowadzenie podobnych systemów opłat za emisję dwutlenku węgla jako sposobu na szybszą dekarbonizację. Bruksela rozważa również ustanowienie podatku węglowego na granicy, który zwiększyłby koszty importu energochłonnych produktów z krajów spoza UE, w których nie ma systemu handlu pozwoleniami na emisję. Ceny emisji dwutlenku węgla w UE wzrosły z około 30 euro za tonę na początku tego roku, do około 40 euro w marcu, a następnie 50 euro w maju, by w końcu przekroczyć 60 euro we wrześniu.

Komisja Europejska uspokaja i przekonuje, że rekordowe ceny nie powinny utrzymać się zbyt długo. – Myślę, że musimy zachować spokój na rynku w związku z ceną emisji 60 euro – powiedziała Beatriz Yordi Aguirre, dyrektor w dyrekcji ds. klimatu Komisji Europejskiej, odpowiedzialna za europejskie i międzynarodowe rynki emisji. – Nie spodziewamy się, że będzie to sytuacja długotrwała – dodała podczas konferencji poświęconej ETS-om w zeszłym tygodniu. Apelowała do uczestników, by rozważyli krótkoterminowe warunki rynkowe i długoterminowe trendy. Wzrost cen ETS-ów miał wpływ na ceny energii elektrycznej, które również osiągnęły rekordowy poziom w środę – 140 euro za MWh.

Polska i Hiszpania już zwróciły się do KE w związku ze zbyt szybkim wzrostem cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Ta kwestia będzie ponownie szeroko dyskutowana w związku z planowaną debatą polityczną dotyczącą proponowanej przez Brukselę kolejnej reformy systemu handlu uprawnieniami do emisji, przedłożoną przez Komisję Europejską w lipcu tego roku. – Wyższe ceny CO2 oznaczają, że musimy wydać miliardy na koszty zgodności – zwrócił uwagę Paweł Cioch, wiceprezes ds. korporacyjnych państwowej spółki energetycznej PGE. – To oczywiście problem dla takiej spółki jak PGE, która dziś w dużej mierze opiera się na węglu – dodał.

KE – wraz z proponowaną reformą unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS) – chce rozciągnąć obowiązywanie tych uprawnień na inne dziedziny gospodarki, w tym żeglugę, transport drogowy i budynki. Komisarz Yordi Aguirre podkreśliła, że obecne wysokie ceny emisji dwutlenku węgla są wynikiem działania kilku czynników, w tym rosnących cen gazu i reformy EU ETS, przyjętej dwa lata temu w celu podniesienia cen uprawnień i wymuszenia przyspieszonej dekarbonizacji gospodarek. Innym czynnikiem miały być zawirowania geopolityczne wokół gazociągu Nord Stream. Komisarz przyznała, że Bruksela rozpatrywała już wzrost cen emisji od 50 do 80 euro za tonę. – Rynek działa i wysyła silny sygnał w sprawie dekarbonizacji – podkreśliła Aguirre, wskazując na „mechanizmy inwestycyjne i inne narzędzia”, którymi dysponują państwa członkowskie UE, aby radzić sobie z wysokimi cenami emisji i „w odpowiedni sposób napędzać dekarbonizację”.

Analitycy również wskazują, że spekulacyjne wysokie ceny ETS-ów mają wymusić pozbycie się paliw kopalnych przez kraje UE. Frans Timmermans, szef UE ds. klimatu, ostrzegł przed interwencją na rynku w reakcji na wysokie ceny limitów emisji. – To całkowicie podważyłoby wiarygodność systemu handlu uprawnieniami do emisji – ostrzegał na początku tego roku, gdy ceny po raz pierwszy wzrosły powyżej 50 euro.

Władze naszego kraju obawiają się, że proponowana reforma ETS sprawi, iż przed 2030 r. zabraknie darmowych uprawnień do emisji dwutlenku węgla. – Polska ma strukturalny deficyt uprawnień, który niezależne think-tanki oszacowały na ponad 600 mln uprawnień mniej niż spodziewane emisje do 2030 r. – mówił Cioch. Spodziewa się on wyczerpania puli uprawnień jeszcze w tej dekadzie, może nawet w ciągu pięciu, sześciu lat. Będzie się to wiązać z kolejnymi drastycznymi podwyżkami gazu dla zwykłych odbiorców. Cioch wyjaśnił także, że by wypełnić istniejącą lukę, polscy producenci energii i ciepła będą musieli zakupić na rynku komercyjnym uprawnienia do emisji o wartości 40 mld euro. Ostrzegał, że będzie to skutkować mniejszą ilością środków na finansowanie transformacji energetycznej w Polsce. By zrealizować cel klimatyczny na 2030 r. wyznaczony przez Brukselę, Warszawa będzie musiała wydać 136 mld euro. Zdaniem Ciocha, firmy nie mają skąd wziąć aż 93 mld euro, już po uwzględnieniu wszystkich dostępnych środków.

Hiszpańska dekarbonizacja już przyniosła drastyczny wzrost cen za energię i przerwy w jej dostawach. Od 1 czerwca wszedł w życie w Hiszpanii nowy system naliczania opłat za energię elektryczną. Rząd, który pragnie szybko obniżyć emisję dwutlenku węgla i dokonać transformacji eko-energetycznej, przerzuca koszty bardzo drogiej transformacji na obywateli. Nowy system rozliczeń za energię elektryczną ma pozwolić w czasie rzeczywistym obniżyć konsumpcję, by nie rosły zbyt duże obciążenia dla koncernów energetycznych. Rząd w Madrycie tłumaczy, że chce zachęcić do bardziej efektywnego wykorzystania energii za pomocą modelu opartego na okresach szczytowej, niskiej i średniej konsumpcji w zależności od pory dnia.

Zmiana stawek za energię elektryczną weszła w życie 1 czerwca. Według organu nadzoru konkurencji CNMC, pozwoli ona zaoszczędzić na energii. Organizacje konsumenckie wskazują, że nowe rozwiązanie najbardziej obciąża biedne gospodarstwa domowe. W zależności od tego, jaką umowę konsument miał do tej pory, miesięczny rachunek za prąd może wzrosnąć nawet o 27 proc. Nowy system rozliczeniowy, który dotyczy konsumentów o zakontraktowanej mocy poniżej 15 kW – zazwyczaj są to gospodarstwa domowe oraz małe i średnie przedsiębiorstwa – przewiduje jedną taryfę o nazwie 2.0TD zamiast sześciu różnych dostępnych do tej pory.

Od 1 czerwca cena energii będzie się różnić w zależności od pory dnia. Władze chcą, by użytkownicy objęci nową taryfą skoncentrowali korzystanie z urządzeń elektrycznych poza godzinami szczytu. Z drugiej strony przestrzegają przed jednoczesnym używaniem kilku urządzeń. Najtaniej za prąd będzie można płacić od północy do 8.00 od poniedziałku do piątku, w weekendy i święta państwowe. Najdrożej w godzinach od 10:00 do 14:00 i od 18:00 do 22:00 w dni powszednie. Reszta to średnie opłaty.

Odbiorcy mogą mieć dwie zakontraktowane moce energetyczne (potencia contratada). Hiszpański rząd przekonuje, że system przyniesie oszczędności w wysokości około 3,4 proc. dla 19 milionów gospodarstw domowych, które nie były jeszcze rozliczane w zróżnicowanych ramach czasowych (discrinación horaria). Dla kolejnych ośmiu milionów osób nowy system faktycznie oznacza wzrost wydatków w wysokości 2 euro miesięcznie.

Główne stawki za dostęp do energii elektrycznej w Hiszpanii nie będą już zamrażane, jak to miało miejsce od 2018 r. Oznacza to, że koszty transportu i dystrybucji energii elektrycznej do domów będą zmienne i to Krajowa Komisja Rynków i Konkurencji (CNMC) będzie je ustalać. Celem jest „modyfikacja taryf w celu optymalizacji wykorzystania sieci elektrycznej, tak aby zużycie było karane, jeśli częściej się korzysta z energii w godzinach największego zapotrzebowania”. Opłaty za energię elektryczną ustalone przez rząd hiszpański również zostaną zaktualizowane.

CNMC zaleca, by ludzie ograniczali czas korzystania z więcej niż jednego urządzenia na raz. Na przykład, jeśli używa się jednocześnie piekarnika, czajnika i pralki, zapłaci się dużo wyższy rachunek, niż jeśli używa się ich osobno. Zaleca się, by ładowanie pojazdu elektrycznego odbywało się w nocy zamiast w dzień. Temperaturę lodówki ustawić na 5 stopni C, a zamrażarki na -18 stopni C. Należy także obniżyć koszty ogrzewania i chłodzenia ustawiając termostat urządzenia grzewczego lub klimatyzacyjnego na 25 stopni C latem i 20 stopni C zimą. Według CNMC zmiana nawyków ma skutkować rocznymi oszczędnościami od 200 do 300 euro rocznie.

Według Organizacji Konsumentów i Użytkowników (OCU), nowe taryfy mogą nadmiernie karać mniejszego konsumenta i przynosić korzyści większym – koncernom. Według OCU, o ile w przypadku niektórych gospodarstw wzrost cen wynikający z nowego systemu wyniesie 8,5 proc., to w przypadku innych może wynieść nawet 27,3 proc. w zależności od dostawcy. „Pomimo tego, że zmiany dotyczą tylko regulowanych elementów rachunku, większość sprzedawców, którzy zakomunikowali swoje stawki dla nowych klientów, stosuje znacznie wyższe podwyżki niż oczekiwano, a dotychczasowi klienci nadal nie wiedzą, jakich niespodzianek mogą oczekiwać po firmach energetycznych” – stwierdziło OCU. Organizacja zwraca uwagę, że podwyżki powyżej regulowanych cen nie mogą być stosowane bez wcześniejszego ostrzeżenia. Szacuje się, że przeciętny hiszpański klient zużywa obecnie 29 proc. energii elektrycznej w godzinach szczytu, 26 proc. w okresach średniej taryfy i 45 proc. w okresach pozaszczytowych.

Organizacja Facua-Consumers in Action twierdzi, że proszenie klientów o korzystanie z urządzeń w nocy jest „poniżające” dla najbardziej wrażliwych konsumentów. „Nie można zmusić konsumenta, by ponosił odpowiedzialność za wysoki rachunek tylko dlatego, że nie wykonał prasowania lub nie włączył swoich urządzeń w najtańszych okresach” – stwierdza Facua. „Te okresy zbiegają się z czasem, w którym ludzie powinni odpoczywać” – dodano. Organizacja sugeruje, że nowy system karze konsumentów za posiadanie wydajnych urządzeń, podczas gdy firmy energetyczne posiadają mniejszą motywację do dokonywania niezbędnych inwestycji w usprawnienie sieci dystrybucji.

Facua dodaje, że duży odsetek rodzin nie mieszka w domach o wysokiej efektywności energetycznej, nie posiada urządzeń, które można zaprogramować do pracy o określonej porze dnia ani maszyn, które mogą gromadzić energię w tańszych godzinach użytkowania w ciągu dnia. Najdroższe pory dnia pokrywają się z okresami dużego zapotrzebowania na ogrzewanie lub klimatyzację albo kiedy ludzie pracują w domu. CNMC tłumaczy, że celem zmian jest „zachęcanie do bardziej efektywnego zużycia energii elektrycznej i umożliwienie konsumentom odgrywania aktywnej roli w wysiłkach na rzecz dekarbonizacji kraju”. Regulator liczy też na to, że bardziej efektywne wykorzystanie energii zmniejszy potrzebę nowych inwestycji w sieć.

W Hiszpanii około 55 proc. wartości rachunku to koszty transportu i dystrybucji powiązane z kosztami inwestycji w energię odnawialną. Kolejne 24,1 proc. to koszt produkcji energii, a 21,4 proc. to podatki. Hiszpański Zintegrowany Narodowy Plan na rzecz Energii i Klimatu zakłada, że do 2030 r. 74 proc. energii elektrycznej będzie pochodzić ze źródeł odnawialnych. Plan ten został wsparty w lipcu 2020 r. Dekretem Królewskim z mocą ustawy 23/2020. Według firmy IHS Markit, w ciągu najbliższych pięciu lat należy spodziewać się silnego wzrostu OZE w kraju.

W 2019 r. rząd Hiszpanii podpisał porozumienie z producentami energii w sprawie stopniowego wycofywania produkcji energii z węgla do 2030 r. i energetyki jądrowej do 2035 r. Kraj zamierza rozszerzyć transgraniczny przesył energii z Portugalii i Francji. Od czasu ostatniego przeglądu MAE w 2015 r. Hiszpania zamknęła wszystkie kopalnie węgla. Obecne ramy dotyczące energii i klimatu opierają się na krajowych celach neutralności klimatycznej na rok 2050. Cała energia ma pochodzić z OZE.

Pomimo dotychczasowych znacznych postępów w zakresie dekarbonizacji i zwiększania udziału odnawialnych źródeł energii w sektorze energii elektrycznej, całkowity koszyk energetyczny Hiszpanii nadal jest w dużej mierze zdominowany przez paliwa kopalne. W szczególności sektory transportu, przemysłu i budownictwa. Plan rządowy do 2030 r. przewiduje: 23-proc. redukcję emisji gazów cieplarnianych w stosunku do poziomów z 1990 r.; 42-proc. udział OZE w końcowym zużyciu energii; 39,5 –proc. poprawę efektywności energetycznej; oraz 74-proc. udział OZE w wytwarzaniu energii elektrycznej. Polityka obejmuje zwiększenie instalacji energii odnawialnej i zwiększenie wykorzystania odnawialnych gazów w sektorze energetycznym, przesunięcia modalne i elektryfikację w sektorze transportu, remonty i zwiększenie wykorzystania odnawialnych źródeł ciepła w sektorze mieszkaniowym oraz handlowym, promowanie efektywności energetycznej i zmiany paliwa w sektorze  przemysłu, a także poprawę efektywności energetycznej w sektorze rolnym.

Rząd przewiduje, że na realizację działań nakreślonych w KPEiK potrzebne będą inwestycje o wartości 241 mld euro, z czego około 80 proc. ma pochodzić z sektora prywatnego. Uelastycznienie taryf za energię elektryczną ma zmienić nawyki konsumpcyjne. Już kilka lat temu Monique Goyens – szefowa Europejskiej Organizacji Konsumenckiej wyjaśniała, że na rynku pojawią się nowe technologie, które „pozwolą umiarkować naszą konsumpcję prawie w czasie rzeczywistym”. – W teorii system działa w ten sposób. Kiedy zapotrzebowanie na energię elektryczną będzie niskie, dostawca energii elektrycznej będzie pobierał mniej za każde zużycie. Kiedy zapotrzebowanie na energię będzie wysokie (koło 19:30), energia elektryczna byłaby znacznie droższa – tłumaczyła Goyens. Dodała, że ze względu na konieczność wprowadzenia na rynek znacznej liczby samochodów elektrycznych, ustalenie elastycznych cen energii staje się priorytetem. Dlatego osoby korzystające obecnie z różnych urządzeń elektrycznych – wskutek podniesienia cen energii w pewnych godzinach – będą zmuszone ich nie używać albo korzystać z nich rzadko i to na najniższych obrotach, by nie odczuć tego w portfelu.

W UE w latach 2008-2015 ceny energii elektrycznej wzrosły średnio o około 25 proc. Pakiet  „Czysta Energia dla Wszystkich Europejczyków” określa nowe reguły rynku energetycznego. Bruksela od dawna pracowała nad tym, by dostawcy energii jak najszybciej „uelastycznili” ofertę. Globalne zapotrzebowanie na energię będzie gwałtownie rosło wraz z postepujacą cyfryzacją i energią pobieraną przez centra danych posiadające komputery o ogromnej mocy obliczeniowej. W związku z dekarbonizacją gospodarki, czyli pozbywaniem się z niej paliw kopalnych na rzecz OZE, Hiszpanie doświadczyli na początku tego roku rekordowych wzrostów cen energii. Drugi tydzień stycznia 2021 r. przyniósł znaczną falę chłodów i wzrost cen za ciepło i energię o 27 proc. Do Biura Ochrony Konsumentów napłynęły liczne skargi, zwłaszcza od osób bezrobotnych i tych, które utraciły cześć dochodów z powodu koronakryzysu.

W nocy 2 stycznia cena wzrosła do 114,02 euro za megawatogodzinę (MWh). W Boże Narodzenie poprzedniego roku cena wynosiła tylko 16,04 euro za MWh. Nawet partia polityczna Podemos złożyła formalną skargę do rządu w związku z wyższymi stawkami. Około połowa hiszpańskiego rynku energii jest kontrolowana przez trzy firmy: Endesa, Iberdrola i Natural Gas Fenosa. Rynek został zderegulowany w 1998 roku, otwierając się na większą konkurencję, ale kilka większych firm – w tym wspomniana „wielka trójka” – podległa dotychczas regulacjom. Oprócz spółek regulowanych pojawiło się wielu nowych dostawców takich jak: Lucera, Holaluz, Mariposa Energía, Evergreen Electrica i EnergyNordic. Ich ceny nie były regulowane. Mogły pobierać dowolne opłaty.

Po gwałtownym wzroście cen energii w styczniu przedstawiciel działu obsługi klienta z Lucery stwierdził: „Cena energii wzrosła w tym miesiącu dla wszystkich firm z kilku powodów. Z powodu ostatnich silnych burz i opadów śniegu produkcja energii z tańszych i odnawialnych źródeł, takich jak energia wiatrowa i słoneczna, jest mniejsza. Jest mniej podaży. Jeśli dodasz to do zwiększonego popytu spowodowanego niższymi temperaturami, spowoduje to wzrost cen”. Odnawialne źródła energii są tańsze niż spalanie paliw kopalnych, ale są uzależnione od dobrej pogody. Fronty burzowe niosą ze sobą zachmurzone niebo, które sprawia, że panele słoneczne są tymczasowo bezużyteczne, a silne wiatry zmuszają turbiny wiatrowe do wyłączenia, odcinając dostawy energii odnawialnej. Jest to o tyle istotne, że Hiszpania – podobnie, jak inne kraje europejskie – chce całkowicie przejść na OZE.

Kolejnym czynnikiem odpowiadającym za wzrost cen energii jest stawka VAT, która nie może być obniżona poniżej 21 proc. Jak wyjaśniła minister finansów María Jesús Montero, „21-proc. VAT to stawka ustalona przez Unię” i rząd nie może się temu sprzeciwić. Poza wzrostem opłat Hiszpanie mierzą się z coraz częstszymi i dłuższymi przerwami w dostawie energii.

Źródło: ft.com, euractiv.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(13)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 301 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram