Polska ma niesamowitą tradycję kolędową. Kolęda mówi nie tylko o narodzinach Boga, ale również o tym, że jako ludzie czekamy na dobro, nawet mimo zła wokół – mówi Polskiej Agencji Prasowej muzykolog Wojciech M. Marchwica, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W rozmowie z PAP prof. Wojciech M. Marchwica przypomniał, że termin „kolęda” jest stosunkowo późny, ponieważ do XVIII wieku nie dotyczył pieśni śpiewanych w kościołach w okresie Bożego Narodzenia. – Przez kolędę w dawnej Polsce rozumiano przede wszystkim wizytę duszpasterską właśnie w okresie Świąt, kiedy ksiądz błogosławił dom. Kolędą nazywano także różnego rodzaju prezenty. Natomiast pieśni śpiewane w okresie Bożego Narodzenia nazywano po prostu pieśniami bądź piosnkami, lub rotułami. Termin „kolęda” w dzisiejszym tego słowa znaczeniu został usankcjonowany dopiero w połowie XIX wieku, kiedy ksiądz Michał Mioduszewski wydał dwa zbiory – „Pastorałki i kolędy” oraz „Śpiewnik kościelny”, w których dokonał podziału na dwie grupy pieśni, czyli na pastorałki, te o bardziej świeckiej tematyce – do śpiewania w domu – oraz na kolędy jako pieśni religijne, które śpiewa się w kościele – przypomniał muzykolog.
Nie oznacza to jednak, że do tego czasu nie śpiewano pieśni nieliturgicznych, które tematycznie nawiązywały do Bożego Narodzenia. – Rozwój tych pieśni związany jest z zakonem franciszkańskim. Kiedy w XII i XIII wieku zaczęła się rozwijać tradycja jasełkowa, tego typu śpiewy były do nich wprowadzane. Do XV wieku dominowały pieśni łacińskie, ale wraz z rozwojem ruchów protestanckich, pieśni te zaczęto tłumaczyć na języki narodowe – niemiecki, czeski i polski i inne. Od wieku XVI zaczęto je tworzyć już w językach rodzimych – powiedział prof. Marchwica.
Wesprzyj nas już teraz!
Zwrócił uwagę, że jest jeszcze jeden – pozakościelny – korzeń tradycji kolędowej. – W czasach przedchrześcijańskich we wszystkich kulturach było obchodzone święto przesilenia zimowego. Obchodzone je w różny sposób, ale łączyła te obchody jedna rzecz – wykonywano wówczas pieśni o charakterze życzeniowym, choć nie miały one nic wspólnego z religijnością – przypomniał. – Ten życzeniowy charakter jest widoczny przede wszystkim w pastorałkach – dodał.
Najstarsze polskie pieśni na Boże Narodzenie pochodzą z XIII wieku. – Paradoksalnie za pierwszą kolędę uważa się pieśń „Zdrow bądź, krolu anjelski”, choć tak naprawdę do końca nie wiadomo, w jakim jest języku. Jest to bowiem mieszanka języka polskiego i czeskiego, który w tamtym czasie był stawiany wyżej niż polski, uważano go za bardziej elegancki – powiedział muzykolog.
Z XVI stulecia pochodzi również sporo opracowań śpiewów na Boże Narodzenie. W Polsce najsłynniejszymi były „Kancjonały staniąteckie”, które zostały znalezione w benedyktyńskim klasztorze w Staniątkach niedaleko Krakowa. Jak jednak zaznaczył prof. Wojciech M. Marchwica, złoty wiek polskiej kolędy przypada na XVII stulecie. Już w XVI wieku obok kancjonałów protestanckich powstawały – w związku z kontrreformacją – kancjonały katolickie. Zaczęto także przerabiać pieśni o proweniencji ludowej, nieraz nawet bardzo frywolnych, na te związane z Bożym Narodzeniem. Jako przykład takiej pieśni muzykolog wskazał na „Ach zła Ewa narobiła” lub „Z Raju, pięknego miasta, wygnana jest niewiasta”.
– Kolędy pochodzące z XV i XVI wieku możemy liczyć w setkach, jeżeli uwzględnimy ich warianty. Z kolei z XVII wieku pochodzi już ponad tysiąc melodii kolędowych. Gdyby uwzględnić jeszcze teksty, to byłoby ich dużo więcej, ponieważ według moich szacunków istnieje ponad sześć tysięcy różnego rodzaju tekstów, nie wliczając w to wariantów językowych – podkreślił badacz.
Od XV w. w pieśniach bożonarodzeniowych dominowała tematyka maryjna. Widzimy w nich Matkę Bożą i Dzieciątko, choć nie były to jeszcze pieśni-kołysanki typu kolędy „Lulajże, Jezuniu” czy „Gdy śliczna Panna”. Maryja jest bowiem ukazywana bardziej jako królowa niż matka. W kolejnym stuleciu wiernych zaczęły nurtować kwestie dotyczące dziewictwa Maryi oraz jak to się stało, że pomimo porodu, pozostawała dziewicą. – Zaczęło się pojawiać sprytne wytłumaczenie, że Jezus narodził się w taki sposób, jak promień słońca przechodzi przez szkło. Promienie nie naruszają przecież szyby, tak samo wyglądały narodziny Jezusa. Takie wytłumaczenie pojawiało się też w ikonografii z tego okresu – wyjaśnił prof. Marchwica.
– W kolędach wiele miejsca zajmują także ptaki. W starych śpiewnikach możemy znaleźć niesamowite historie o ptasim weselu. Prawdopodobnie są to ślady przedchrześcijańskich eposów ludowych, do których jedynie dokładano kilka pierwszych zwrotek o Bożym Narodzeniu – przypomniał muzykolog. Z kolei w kolędach z XVII i XVIII wieku częstym motywem są elementy związane z narodzeniem Jezusa, np. opis żłobka, siana czy zwierząt towarzyszących scenie Narodzenia.
– W kolędach pojawiały się także elementy historii zaczerpnięte z apokryfów. W jednej z kolęd śpiewano o tym, jak Matka Boża uciekając do Egiptu nagle zaczęła płakać, bo oczami profetycznego ducha widzi mękę Jezusa w przyszłości. I wtedy w tekście kolędzie pojawiają się zwrotki o błogosławionych gwoździach i koronie cierniowej, co wydaje się być zupełnie dziwacznie, ale z punktu widzenia teologicznego – jak najbardziej uzasadnione. Ale w kolędach pojawiały się też pseudodyskusje nad wyższością Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia. W „Kancjonale karmelitańskim z XVIII wieku” mamy kolędę pt. „Alleluja z kolędą się swarzyła”, czyli kłóciła – powiedział prof. Marchwica.
– W przypadku omawianych śpiewów świątecznych mamy również do czynienia z nurtem życzeniowym, który nawiązywał do pieśni pogańskich i nie miał właściwie nic wspólnego z Bożym Narodzeniem. Taką piosenką jest chociażby „Kaczka dziwaczka”, której dzisiaj nie postrzegamy raczej jako kolędy. Takie życzenia możemy złożyć i dziś naszym czytelnikom: „Ktorej waszmościom uprzejmie winszuję, / wolność mieć wieczną w niebie affektuję” – powiedział badacz. Do składania życzeń podczas śpiewania pieśni odwoływali się także kolędnicy.
Obecnie w Polsce zazwyczaj śpiewa się kolędy pochodzące z XVII wieku, jak „Przybieżeli do Betlejem, pasterze”. – Bardzo mało śpiewamy tych XVI-wiecznych, ponieważ są one uważane za mniej wesołe. Jednak śpiewamy kolędę „Anioł pasterzom mówił”, która z kolei pochodzi z XIV wieku. Śpiewamy z kolei sporo kolęd o charakterze kołysankowym, jak „Lulajże, Jezuniu” – ocenił muzykolog.
Wielu autorów kolęd nie znamy, ponieważ zazwyczaj była to praca grupowa kilku osób. – Jednym z nielicznych wątków jest „Pieśń o Narodzeniu Pańskim”, powszechnie znana jako „Bóg się rodzi”, której autorem jest wybitny poeta Franciszek Karpiński – przypomniał. Kolęda została napisana w XVIII wieku, jednak jest utrzymana w XVII-wiecznej, kontrastowej stylistyce baroku.
Autorem kolędy jest również Juliusz Słowacki, który z „Złotej czaszce” zamieścił tekst kolędowy. – Tej kolędy jednak się nie śpiewa chyba dlatego, że nie jest ona z pochodzenia ludowa, a Słowacki zbyt poetycko opisał Marię kładącą puch pod główkę Dziecięcia – ocenił. W okresie Bożego Narodzenia śpiewa się natomiast XIX-wieczną kolędę do słów Teofila Lenartowicza pt. „Mizerna cicha”.
Jak ocenił prof. Wojciech M. Marchwica, „Polska ma niesamowitą tradycję kolędową”. – Z kolędami wiąże się również pewien fenomen. W każdym kraju w kolędach odwoływano się do zagadnień lokalnych, związanych z historią danego kraju. W Polsce były one wykorzystywane i przerabiane z okazji różnych wydarzeń historycznych. W czasie II wojny światowej i okupacji dopisywano kolejne zwrotki, choć oczywiście nie wykonywano tych nowych wersji w kościołach, lecz w domach. Sam zresztą pamiętam, kiedy śpiewałem w chórze akademickim, w czasie stanu wojennego w kolędzie „Bóg się rodzi”, zmieniano tekst kolędy na „Podnieś rękę, Boże Dziecię, pobłogosław Solidarność” – powiedział. – Kolęda stała się zatem nośnikiem różnego rodzaju treści, które dotyczącą szerszego zjawiska niż tylko i wyłącznie narodzin chrześcijańskiego Boga. Opowiada o narodzinach dobra w czasach zła, aby pokazać, jak ważne jest to, że my oczekujemy czegoś dobrego – dodał.
Źródło: PAP / Anna Kruszyńska
Wszyscy ludzie są „dziećmi Bożymi”? To wyłącznie chrześcijańska godność!