Jest grudniowy dzień 1941 roku. Z Moskwy przybywa do Polski grupa wiernych Stalinowi pretorian. W okupowanym kraju mają stawiać fundamenty pod budowę komunistycznego państwa, wiernego sowieckiej Rosji.
Wznowiona przez wydawnictwo Fronda książka Piotra Gontarczyka „Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy 1941-1944” to znakomity obraz działań przysłanej do Polski grupy, której zadaniem było sianie czerwonej zarazy.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie było ich wielu. Pracowali wytrwale, usiłowali budować struktury i armię – słynną Gwardię Ludową, przekształconą później w Armię Ludową. Z trudem przełknęli nowe zalecenie Kominternu by stosować strategię jednolitofrontową, szukać wspólnego języka z uciśnionym, polskim społeczeństwem miast prawić o marksistowsko-leninowskich teoriach rychłej rewolucji, która dokonać się ma rękami zawodowych rewolucjonistów.
Gontarczyk ze swadą opisał w swojej książce gangsterskie relacje między członkami PPR, gdzie bez wahania, w wąskim gronie podejmowano decyzję o eliminacji „niewygodnego” członka, a nawet samego I sekretarza (Marceli Nowotko). Na zapleczu brudnej, czerwonej polityki toczyło się zaś bujne, nieskrępowane regułami życie seksualne. Do tego dochodzą wstrząsające nierzadko opisy odrażających wręcz działań Gwardii Ludowej, której głównym zajęciem było pijaństwo i rozbójnictwo, a rozrywką gwałty i brutalne mordy.
Ale książka „Polska Partia Robotnicza…” odsłania też interesujące i piękne karty polskiej (niekomunistycznej) przeszłości. Bo przecież czerwoni gangsterzy z wielkim trudem budowali struktury swojej partii, a właściwie – mimo wykonywania autentycznie ciężkiej pracy – nie budowali nic, gdyż nie było z kim. Polacy z odrazą spoglądali na komunizm, a do moskiewskich pachołków garnęli się głównie przestępcy i degeneraci, którym śniło się życie rezuna. Do tego dochodzą bohaterowie z NSZ, AK czy BCh, którzy z brawurą rozprawiali się ze zbrodniarzami z AL. Szczególne zasługi mieli tutaj przede wszystkich narodowcy, bo ci – w przeciwieństwie do AK – nie byli wiązani polityczną grą rządu w Londynie i mogli śmiało łoić skórę sprzymierzeńcom „sojuszników naszych sojuszników”.
Gontarczyk, choć między wierszami, w fascynujący sposób opisuje też działalność polskiego podziemia. Bo choć nie jest to główny wątek książki, trudno pisać o komunistach w Polsce bez charakteryzowania ich wielkich wrogów, którymi byli przecież „kontynuatorzy faszystowskiej Polski”.
Dlatego lekturę „Polskiej Partii Pracy…” polecam wszystkim pasjonatom historii Polski i historii II wojny światowej. A także tym którym komunizm wydaje się być nieszkodliwą ideą, powstałą w głowie jakiegoś faceta z brodą. Faceta, który podobno chciał dobrze dla robotników.
Krzysztof Gędłek
Piotr Gontarczyk, „Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy 1941-1944”, Fronda 2013.