Jeśli się biernie poddamy, uznamy, że w sprawach zasadniczych większość jest po przeciwnej stronie, to Polska podzieli los Irlandii, gdzie premier Leo Varadkar przeprowadza rewolucję niszczącą kilkunastowiekowe duchowe dziedzictwo tego narodu – mówi w rozmowie z „Gościem Niedzielnym” Marek Jurek, były marszałek Sejmu i przedstawiciel inicjatywy „Tak dla Rodziny, nie dla Gender”.
Jak ocenił Marek Jurek, dziś koalicji rządzącej nadają „środowiska wywrotowe”. Zaś PSL jedynie zapewnia, iż różni się w tym zakresie od PO. W ocenie marszałka, pozostaje nadzieja, że ta siła polityczna będzie chociaż blokować skrajne propozycje. Sytuacja jest trudna, a jak ocenił rozmówca „GN”, „wchodzimy pomału w stan społecznej katastrofy”.
– Władza na przykład postanowiła ułatwić całkowicie anonimowy dostęp do środków wczesnoporonnych wszystkim licealistkom i licealistom. Bo to również chłopak może dać rano dziewczynie pigułkę, żeby „to wzięła i zniknie kłopot”, „awaria” – jak to mówi władza. Ta przestępcza, antyrodzinna, antyspołeczna, antywychowawcza działalność przełoży się na tysiące tragedii i z tego powinni zdać sobie sprawę ludzie, którzy przekazali im władzę albo bagatelizowali przejęcie przez nich władzy – wskazał Marek Jurek.
Wesprzyj nas już teraz!
I jak przypomniał, z tego powodu apelował do autorytetów Kościoła, aby docierać do społeczeństwa z jasnym przekazem – że „głosowanie powszechne to przede wszystkim udział każdego wyborcy w akcie władzy suwerennej, za który odpowiadamy przed Bogiem”.
Albowiem nasz głos, nasz wybór ma określone konsekwencje, a kurs jaki obrał aktualny rząd jest tego najlepszym przykładem. Z punktu widzenia cywilizacyjnego, władzę w Polsce sprawują środowiska wywrotowe, rewolucyjne.
Marek Jurek porównał sytuację Polski z historią katolickiej niegdyś Irlandii. A jak ocenił poddanie się w sprawach zasadniczych doprowadzi do zniszczenia naszego duchowego dziedzictwa. – Ale jeśli chcemy w przyszłości decyzje obecnej władzy odwrócić – musimy reagować konsekwentnym i uargumentowanym sprzeciwem. Wtedy może być tak jak w Polsce w latach 1994–1997 – wskazał.
Chodzi o społeczny sprzeciw wobec przywrócenia prenatalnego dzieciobójstwa, który połączył setki tysięcy Polaków. To wówczas Trybunał Konstytucyjny uznał aborcyjną ustawę za niezgodną z konstytucją.
Zdaniem byłego marszałka Sejmu, „postulaty cywilizacji życia i praw rodziny powinny mieć za sobą własną reprezentację polityczną. Konformizm daje jedynie złudne poczucie bezpieczeństwa. Nie wystarczą deklaracje o wartościach, potrzebne są – szczególnie w trudnej sytuacji – konkretne, przemyślane postulaty i właściwa kontrola procesu politycznego. Po prostu, jak wielokrotnie mówiłem, cywilizacja życia ma prawo do własnej polityki” – wskazał.
Źródło: gosc.pl
MA