W ateizującej się Polsce rośnie moda na publikacje odkrywające niechrześcijańskie tradycje narodowe, szczególnie słowiańskie i pogańskie. Wiele mówi ona o uwiądzie nie tylko duchowym, ale i intelektualnym kraju. Nawet maturzysta z lekcji historii powinien wiedzieć, że czegoś takiego jak Polska przedchrześcijańska nie było. Literatura na temat Słowian ma charakter fantastyki naukowej i nie odkrywa ich wierzeń, tylko je wymyśla. O religii Słowian nie wiadomo właściwie nic. Nawet tego czy w ogóle istniała.
Dysponujemy dość obszerną wiedzą na temat religii Greków i Rzymian, którzy zbudowali cywilizację na setki lat przed przyjęciem chrześcijaństwa i zostawili źródła pisane. Z racji podboju przez imperium rzymskie ludów celtyckich oraz jego sąsiedztwa z Germanami zachowały się też informacje o ich wierzeniach i obyczajach. Niepiśmienne ludy słowiańskie ani nie zostawiły własnych zapisków, ani nie zostały zauważone przez pisarzy starożytnych. Jednoznaczne informacje o ich istnieniu pochodzą dopiero z VI w., kiedy wtargnęły w bałkańskie prowincje Cesarstwa Bizantyjskiego.
Chrzest Mieszka I początkiem dziejów Polski
Wesprzyj nas już teraz!
Polski nie dotyczy nawet to. Aż do połowy X w. brak jest w zasadzie wzmianek o ludności naszych ziem. Szczątkowe źródła z czasów pogańskich nie wspominają nawet o istnieniu plemienia Polan, z którego miała narodzić się Polska. Na arenie dziejów państwo Polan pojawia się nagle w 965-6 r. ślubem księcia Mieszka I z księżniczką czeską Dobrawą i przyjęciem przez niego Chrztu św. O czasach Mieszka i następnym stuleciu historia zna zaledwie garść faktów. Jeszcze z XII wieku zachowało się zaledwie około 30 dokumentów pochodzących z Polski.[1]
Pierwsza kronika dziejów Polski została napisana dopiero między 1111 r. a 1116 r. przez cudzoziemskiego mnicha zwanego Gallem Anonimem. W jej wstępie Gall zawarł niewielkie wzmianki o czasach pogańskich aż do legendarnego Piasta. Zanotował z nich tylko historię o gościnie wędrowców u Piasta Oracza na postrzyżynach jego syna (nie wyjaśniając nawet znaczenia tego obyczaju) oraz o obaleniu księcia Popiela. Wymienił, bez dalszych informacji, imiona trzech potomków Piasta, którzy objęli tron: Siemowita, Leszka i Siemomysła, oraz podał, że syn Siemomysła Mieszko urodził się niewidomy, ale po 7 latach odzyskał wzrok, a gdy objął władzę odprawił pogańskie żony, przyjął chrześcijaństwo i poślubił księżniczkę Dobrawę.
Druga po Gallu kronika bp. Wincentego Kadłubka pochodzi już z 1190-1208 r. Znana jest z tego, że jej autor w pierwszym rozdziale wymyślił bajeczne przedpiastowskie dzieje Polski, w których Lechici toczą epickie boje z Aleksandrem Wielkim, czy Juliuszem Cezarem. A jednak, mimo że Kadłubek chciał nadać Polakom wielkie zamierzchłe dzieje a sam jako Polak powinien mieć większą od Galla wiedzę o rodzimej przeszłości, nie podał o czasach pogańskich pierwszych Piastów niczego poza zdawki z kroniki Galla. W XIII-XIV w. pojawia się kilka kolejnych kronik i spora liczba zachowanych dokumentów. Dzięki temu dalsze dzieje polityczne Polski są o wiele lepiej oświetlone. Nie dotyczy to jednak spraw społecznych, czy kulturowych (z częściowym wyjątkiem spraw kościelnych). O pogańskich bogach wspomina w swojej monumentalnej kronice Jan Długosz. Tyle, że pisał on 500 lat po chrzcie Mieszka I. Trudno podejrzewać, by jego uwagi były czymś więcej niż tylko jego domysłami.
Kronikarska pustka
Z rodzimych źródeł nic więc się nie dowiemy o pogańskim świecie polskich przodków. Już w średniowieczu przepadł on w mrokach niepamięci. Badacze próbują wypełniać tę zupełną pustkę informacjami z kronik cudzoziemskich o religii innych ludów słowiańskich. Opierają się na niesprawdzalnym założeniu, że wszystkie one wyznawały mniej więcej tę samą religię. Jest to naukowo wielce ryzykowne, biorąc pod uwagę, że od VI w. rozproszyły się od Wołgi po Łabę i Grecję, zaś o starożytnym pogaństwie wiadomo tyle, że często w każdym sąsiednim państwie-mieście czczono innego bożka, a kulty te się ze sobą mieszały, zmieniały i nie miały stałej doktryny.
Problem w tym, że pierwsze kroniki naszych słowiańskich sąsiadów – czeska kronika ks. Kosmasa oraz rusińska „Powieść minionych lat” mnicha Nestora powstały dokładnie w tych samych latach co kronika Galla Anonima i zawartością są niewiele „bogatsze” od polskich. Upłynęło już wówczas 250 lat od przyjęcia chrztu przez Czechów i 130 lat od chrystianizacji Rusi.
Kosmas sięgał pamięcią o przodkach Czechów znacznie dalej niż Gall Anonim i Wincenty Kadłubek o Lechitach – być może nawet do VIII w., sądząc z długości jego listy legendarnych władców. Jednakże i on prawie nic nie wiedział o pogańskiej religii przodków. Wspomniał wprawdzie, że były pośród nich czarownice i wróżki, których przepowiedniom i obrzędom zabobonnie się oddawali oraz napomknął, że do jego czasów liczni wieśniacy, jak poganie czcili źródła, ognie, gaje, albo kamienne posążki. Gdy jednak odnosił się do czasów pogańskich, nadawał bogom imiona bogów rzymskich. Być może nie znał już nawet imion bóstw słowiańskich.
Uważana za cenne źródło „Powieść minionych lat” zawiera tylko kilka zdawkowych konkretów – wyrywek o pogrzebowym obyczaju palenia przez Słowian zwłok i składaniu prochów do urn. Wymienia bogów rusińskich, na których książę Oleg zaprzysięgał traktat pokojowy (Peruna i Wołosa), którym książę Włodzimierz Wielki stawiał drewniane posągi w Kijowie i którym składał ofiary z dzieci (Peruna, Chorsa, Dadźboga, Strzyboga, Simargła i Mokosza), a które zniszczył po chrzcie świętym (Peruna). Ponadto w niejasnym fragmencie nazywa egipskiego boga Teosta (Hefajstosa) Swarogiem, a jego syna Słońce Dadźbogiem. Imiona wspomnianych bożków pojawiają się jeszcze w poemacie rusińskim „Słowo o wyprawie Igora”, ale jest to źródło o niepewnej autentyczności, odkryte w kopii dopiero w XVIII w.
MAPA 1: siedziby Słowian w okresie VII-IX w.
Strzępki z kronik germańskich
Z kronik niesłowiańskich pozostała z VI w. półstronicowa wzmianka historyka bizantyjskiego Prokopiusza z Cezarei o tym, że naddunajscy Słowianie czczą niewymienionego boga piorunów, jako jedynego boga (jednego z bogów?), a oprócz niego rzeki i nimfy oraz oddają się wróżbom. Z XI i XII w. zachowało się kilka fragmentów z kronik niemieckich, dotyczących obyczajów Słowian Zachodnich – Wieletów i Obodrzyców, którzy żyli na terenie dzisiejszej Brandenburgii i Meklemburgii, trwając jako ostatni w pogaństwie do połowy XII w., zanim nie zostali podbici przez Niemców i Duńczyków. Kronika biskupa Merseburga Thietmara z lat 1012-18 podaje o nich krótkie wzmianki, że czcili źródło wodne i mnóstwo bożków. Wspomina, że w czasie wojny nosili wizerunki bożków a w czasie wyprawy przeciw Mieszkowi I ok. 990 r. złożyli im w ofierze wziętego do niewoli dowódcę grodu. O pogańskich czasach Polan nadmienia o paleniu zwłok zmarłych i zabijaniu z nimi ich żon. Opisuje krótko znaczącą świątynię bogów wieleckich w Radogoszczy, w tym głównego Swarożyca, i tamtejsze wróżby. Imię Swarożyca jako jednego z bogów Wieletów pojawia się też w liście św. Brunona z Kwerfurtu, krytykującym sojusz z nimi cesarza Henryka II przeciw Polsce.
Najobszerniejsze (o ile to adekwatne słowo) są wzmianki z pisanej w latach 70-tych XI w. kroniki ks. Adama z Bremy i kontynuującej ją kroniki ks. Helmolda z lat 60-tych XII w., a więc z czasu ostatecznego podboju i zaniku Słowian Połabskich. Wspominają one o dominującej między Łabą a Odrą świątyni Radogosta w mieście Retra i znajdującym się tam pozłacanym posągu, a także nadmieniają o nieznanych z innych źródeł bożkach Prowe – bogu ziemi starogardzkiej (dziś Szlezwik-Holstein) Siwa – bogini Połabia, Czarnobogu, nie wyjaśniając rangi i roli tych bogów (z wyjątkiem złego Czarnoboga). Potwierdzają ogólne informacje o czczeniu przez Słowian gajów, źródeł, duchów domowych oraz ich wróżbiarstwie i składaniu ofiar ze zwierząt i ludzi. Helmold wspomina też o drugiej po Retrze najważniejszej świątyni Świętowita w Arkonie na Rugii, zdobytej i zniszczonej w 1168 r. przez Duńczyków, co położyło kres ostatniemu pogańskiemu kultowi Słowian. Upadek Arkony został jeszcze uwieczniony w islandzkiej Knytlinga saga oraz dość obszernej relacji z duńskiej kroniki Saxo Grammaticusa. Zawiera ona jedyny bliższy 2-stronnicowy opis drewnianej zdobionej świątyni Świętowita i jego czterogłowego posągu. Ostatnie wzmianki o kulcie pogańskim pochodzą z trzech XII-wiecznych żywotów św. Ottona z Bambergu, który od 1124 r. chrystianizował pomorze, świeżo podbite dla Polski przez księcia Bolesława Krzywoustego. Żywoty te relacjonują usuwanie przez św. Ottona kultu Trzygłowa ze Szczecina i Wolina. Jest to jedyna nazwa bóstwa, którego kult odnotowany był na terenach, obecnie należących do Polski. Oprócz tego pojawiła się kolejna nazwa bóstwa z Połabia – Jarowita. Kilka czerpiących ze wspólnego zaginionego źródła urywków z kronik arabskich dodaje do tego obrazu informację o rodzaju biesiady przy prochach zmarłego w rocznice jego śmierci.
Nie wiadomo w zasadzie nic
Na tym w zasadzie wyczerpują się wszelkie źródła pisane na temat religii i obrzędów Słowian. Gerard Labuda zestawił je w większości na zaledwie kilkunastu stronach książki.[2] Nie zawierają one żadnych informacji o kosmologii, czy teologii Słowian. Nie wymieniają żadnego ich święta religijnego, a krótko opisują jedno i wzmiankują cztery. Podają ledwie cztery ich obyczaje: postrzyżyn chłopców u Polan, palenia zwłok zmarłych i zabijania ich żon oraz biesiadowania przy prochach. Zawierają jeden dłuższy i dwa krótkie opisy świątyń, jeden opis świętego dębu. Nie ma w nich praktycznie nic na temat rangi, roli, wzajemnych powiązań i zasięgu kultu różnych bóstw. Prawie wszystkie te relacje dotyczą jednego małego obszaru zamieszkanego przez Słowian Połabskich i tylko z końcowego okresu ich istnienia w XI i XII w. Nie sposób ustalić, na ile stałe w czasie były różne kulty, a na ile zmieniały się przez pokolenia i adaptowały cudze bóstwa i obrzędy, co mogło być powszechną praktyką znaną z pogańskich religii starożytności (szczególnie, że np. Rusowie – założyciele Rusi Kijowskiej, byli skandynawskimi najeźdźcami, którzy podbili Słowian Wschodnich, a z kolei Helmond twierdził, że kult Świętowita był zafałszowanym kultem św. Wita, którego kaplica miała istnieć na Rugii w IX w.).
Nawet imiona różnych słowiańskich bóstw wymieniane w każdym ze szczątkowych źródeł są inne i prawie nie mają ze sobą punktów stycznych. Z 8 imion podawanych w „Powieści lat minionych” dotyczących kultu Rusinów z Kijowa żadne nie pojawia się w kronikach niemieckich traktujących o wymarłych Słowianach Połabskich. Te z kolei podają rozbieżne imiona bożków pogańskich nawet na niewielkim obszarze Połabia, zaś żywoty św. Ottona jeszcze inne dla sąsiedniego Szczecina i Wolina.
Nawet samych tych imion nie możemy być pewni. Są one zafałszowane i to potrójnie (!), chociaż składają się z zaledwie kilku liter. Zapisane są głównie w średniowiecznym alfabecie łacińskim, którego litery nie oddają wszystkich dźwięków języków słowiańskich, przez autorów germańskich, którzy jako cudzoziemcy zniekształcali mowę Słowian. Na dodatek w różnych rękopisach różnią się zapisem literowym. Polskie brzmienia tych imion są tylko rekonstrukcją dopasowującą rozbieżne i nieścisłe zapisy łacińskie do naszego języka.
Naszą wiedzę w małym stopniu uzupełniają badania archeologiczne, odkrywające szczątki miejsc kultu, narzędzi, ubrań. Nie powiedzą one prawie nic o treści wierzeń i rytuałów. Nawet na polu archeologii odkrycia na temat kultu Słowian są znikome. Spośród dwóch opisanych w kronikach świątyń połabskich Radogoszcz w ogóle nie została zlokalizowana. Klif, na którym stała świątynia w Arkonie, został zaś pochłonięty przez morze bałtyckie. Na górze Ślęża pod Wrocławiem, o której Thietmar w dwóch zdaniach podał, że była miejscem pogańskich obrzędów, prace archeologiczne niewiele odkryły. Na Łysej Górze w górach świętokrzyskich, która w Polsce uchodzi (bez żadnych źródeł) za drugie miejsce dawnych kultów słowiańskich, nie znaleziono żadnych ich jasnych śladów. Archeologia dysponuje zaledwie dwoma dużymi nadniszczonymi drewnianymi posągami słowiańskich bożków połabskich oraz jednym kamiennym posągiem zbruckim z Ukrainy, którego autentyczność i pochodzenie są sporne.[3] [4]
Wyrób wiedzo-podobny
Jakim więc cudem powstają publikacje traktujące o mitologii, obrzędach, świętach, demonologii Słowian – o rzekomej pradawnej rodzimej tradycji? Badania religii Słowian wynalazły wypełniacz źródłowej pustki w postaci metody językowo-porównawczej oraz etnografii. Pierwsza z nich opiera się na założeniu, że wszystkie ludy indoeuropejskie rozproszone od Atlantyku po Indie, łączyła w czasach prehistorycznych na stepach Azji wspólnota nie tylko językowa, ale i religijna i że wierzenia Słowian można odtworzyć, porównując słownictwo odnoszące się do ich religii i obrzędów z innymi językami i religiami indoeuropejskimi. Szkopuł, w tym, że o samych Pra-indoeuropejczykach też nic nie wiadomo, a religie Celtów, Germanów, Rzymian i Greków, Persji oraz Indii nie są ze sobą zgodne, tak jak ich mitologie. Materiał do porównania stanowi zaś głównie kilkanaście pozbawionych treści imion słowiańskich bożków – prawie w całości jednoźródłowych, niepewnych co do autentyczności i zniekształconych w brzmieniu.
W zależności od fantazji i zamiłowań mitologicznych badacza, można sobie swobodnie dopasowywać strzępki danych o Słowianach do dowolnej z różnych religii starożytności. Miłośnik Greków i Rzymian może dopatrzyć się w imieniu Peruna – władcy piorunów słowiańskiego odpowiednika Zeusa – króla bogów, a pasjonat skandynawskich opowiadań albo komiksów o Avengersach równie dobrze widzieć w nim Thora syna Odyna, zaś religię Słowian jako analogiczną do sąsiednich Germanów. Zły Czarnobóg z kroniki Helmolda może wraz z domniemanym przeciwnym mu „Białobogiem” tworzyć słowiański manichejski dualizm dobra i zła, zbliżony do wierzeń perskich. A wzmianka Prokopiusza z Cezarei o kulcie wśród Słowian tylko jednego naczelnego boga piorunów służyć za dowód, że byli pół-monoteistami. Za niejasną wypowiedzią Nestora można dojść do wniosku, że egipski bóg słońca Helios to Dadźbog, a za podobieństwem imienia Chorsa do perskiego słowa xores – słońce, że to on był Heliosem. Może pod świętym dębem Wieleci sprawowali sądy w imieniu boga Prowe, a może Helmold w kronice źle zapisał i chodziło o sądy w imieniu prawa i żadnego boga Prowe nie było. Może z kilku różnych zapisów imienia bogini połabia najbliższy właściwemu brzmieniu jest Siwe (może to odpowiednik hinduskiego Sziwy?), a może Synna (prawie jak islamska sunna).
Równie twórcza jest druga metoda – etnograficzna. Wychodzi ona z założenia, że religia Słowian przetrwała w wierzeniach, bajkach i obrzędach prostego ludu i można ją odtworzyć, zgłębiając kulturę słowiańskich wsi. Problem w tym, że kronikarze nie interesowali się życiem chłopów aż do oświecenia i mało notowali na jego temat. Etnografia jako nauka rozwinęła się dopiero w XIX w. Pamięć o słowiańskich bożkach zatarła się u wykształconych i oczytanych kronikarzy już w średniowieczu. Jakim cudem miałaby przetrwać u niepiśmiennych chłopów prawie tysiąc lat. Skąd przekonanie, że kultura ludowa to pozostałość religii Słowian a nie ukształtowana po chrystianizacji zwyczajna obrzędowość rolna, rozbudowująca chrześcijańskie święta o świeckie tradycje. Aby to naukowo ocenić, trzeba by ją porównać z wcześniejszą religią Słowian.
A ta właśnie jest zupełnie nieznana. Nawet nie wiadomo czy w ogóle istniała, czy tylko każdy gród i szczep wyznawał na swój sposób własnych bożków. Metoda etnograficznego poznania religii Słowian przypomina wyciąganie się samemu z bagna za własne włosy. Nie ma punktu podparcia dla założenia, na którym się w całości buduje. Odkrywa przedchrześcijańskie korzenie obyczajowości ludowej, nie dlatego że one są przedchrześcijańskie tylko dlatego, że z góry je za takie uznaje.
Wymyślanie pogańskiego pochodzenia chrześcijańskim świętom
Nie jest to jednak tylko nieszkodliwa daremna próba poznania. To etnograficzne odkrywanie dawnego pogaństwa ma toksyczny wpływ na powszechną świadomość Polaków. Od dłuższego czasu rozpowszechnia jako rzekomo naukową wiedzę fałszywe przekonanie, że chrześcijańskie święta, to schrystianizowane przez Kościół pradawne pogańskie święta Słowian. Co prawda trzeba reprezentować poziom umysłowy neo-pogańskiego posła PO M. Józefaciuka, żeby twierdzić, że Boże Narodzenie (obchodzone w Kościele 25 grudnia od co najmniej IV w.), zostało zapożyczone od Słowian, których istnienie chrześcijańscy kronikarze zauważyli dopiero w VI w.
Niemniej niektórzy wraz z Magdaleną Środą są przekonani, że dzień św. Jana, to schrystianizowana pogańska noc kupały. Wprawdzie żadne źródła nie mówią nic o istnieniu jakiegokolwiek Kupały, ani w ogóle nie zapisały żadnego pogańskiego święta Słowian. Nawet badacze religii Słowian podają, że bożek Kupała to wymysł XVII-wiecznych pisarzy, którzy przeinaczyli ludowy obrzęd kupałów[5], czyli kąpieli w czas św. Jana Chrzciciela. Zarazem jednak nie wiadomo w oparciu o co twierdzą, że te kąpiele mają prawdopodobnie przedchrześcijańskie pochodzenie, chociaż prędzej należałoby podejrzewać, że to po prostu ludowa zabawa nawiązująca do chrztów, jakich udzielał Jan Chrzciciel w Jordanie.
Już natomiast mnóstwo chrześcijan zaczęło wierzyć, że Dzień Wszystkich Świętych, to zastąpiony przez Kościół słowiański kult zmarłych, czyli uwiecznione przez A. Mickiewicza białoruskie dziady. Tymczasem kult świętych męczenników rozwijał się jeszcze wśród pierwszych chrześcijan. Święto Wszystkich Świętych zostało w kalendarzu liturgicznym wyznaczone na 1 listopada we wczesnym średniowieczu, kiedy w Rzymie zapewne nawet nie wiedziano o istnieniu jakiejś Rusi. Skądinąd po co Kościół Rzymski miałby wprowadzać powszechne święto, żeby chrystianizować obrzędy jakichś odległych pogańskich Rusinów, skoro przyjęli oni dopiero w X wieku chrześcijaństwo w obrządku greckim, a nie rzymskim. Tymczasem akurat u prawosławnych nie ma 1 listopada Dnia Wszystkich Świętych. Thietmar w kronice pisanej do 1018 r. ze wstrętem wzmiankował o pogańskich kultach sąsiednich Słowian. Do głowy by mu nie przyszło, że kilka razy wspomniany przez niego Dzień Wszystkich Świętych, który obchodził 1 listopada, to tylko słowiańskie Dziady, zapożyczone z Rusi, o której trochę słyszał, że leży na wschód od państwa Polan. Niestety Thietmar, jako prosty katolicki biskup, nie czerpał wiedzy od współczesnych etnografów, więc nie znał naukowych faktów.
Neopogańska pseudotradycja
Źródłowe strzępki może nie dają szans na naukowe poznanie Prasłowian. Wystarczą jednak do tworzenia dla potrzeb zblazowanego wykorzenionego post-polaka publikacji z pogranicza fantastyki naukowej albo zgoła komiksów. Pozwalają wychowanemu na hollywoodzkich produkcjach poczuć, że poznaje rodzimą wersję filmowego Herkulesa albo Thora, zamiast słuchać nudnego wstecznego polskiego Kościoła.
Jak się taki historyczny ignorant bardziej zapasjonuje „pradawną rodzimą tradycją”, to może za radą Magdaleny Środy w ramach „przeżycia duchowego” wyjedzie w wolny weekend z grupką korpoludków poza wielkomiejski beton do lasu. Tam w „noc kupały”, skacząc przez ognisko i pływając w rzeczce jako odrodzony Słowianin, złoży za pośrednictwem feministycznej kapłanki czarownicy w ofierze Swarożycowi albo Perunowi sałatkę wegańską, zamiast preferowanej dawniej przez „bogów” krwi cieląt lub dzieci. A nawet napaliwszy trawki wywróży sobie z oparów jakąś strzygę albo wywoła z lasu rusałkę.
Jedyne polskie dziedzictwo to chrześcijaństwo
W świecie faktów innej Polski niż chrześcijańska natomiast nie znajdzie. Nie ma jej nie tylko dlatego, że wierzeń Słowian nie da się już odtworzyć a na kartach historii Polska pojawia się ślubem Mieszka I z Dobrawą i jego chrztem. Przede wszystkim Polska fizycznie ukształtowała się dopiero po tym chrzcie. W 966 r. państwo Mieszka obejmowało tylko tereny dzisiejszej Wielkopolski i zachodniego Mazowsza. Nawet nazwa Polska pojawiła się w źródłach dopiero w czasach Bolesława Chrobrego. Do niedawna dedukowano z listy czterech legendarnych przodków Mieszka, że państwo Piastów powstało w II połowie IX w. Jednakże nowatorskie badania dendrologiczne wskazały, że wielka akcja budowy grodów piastowskich nastąpiła nagle dopiero około 940 r. Starsze grody zlokalizowano na niewielkim obszarze w promieniu 40 km od Gniezna. Możliwe, że jeszcze w czasie narodzin Mieszka istniał tylko zalążek zalążka państwa na obszarze 2 % dzisiejszej Polski. Mieszko I zjednoczył tereny, które stanowiły Polskę piastowską dopiero po 966 r., kiedy zdobył Pomorze i pod koniec życia około 990 r. odebrał Śląsk i Małopolskę Czechom.
MAPA 2: formowanie się Państwa Polan za Mieszka I
Kolorem niebieskim zaznaczony przypuszczalny obszar państwa Polan około 940 r.
Kolorem pomarańczowym zaznaczony przybliżony obszar państwa Mieszka I w 966 r.
Duszę tego państwa ukształtowało dopiero chrześcijaństwo. Nie tylko poprzez to, że przekazało mu prawdziwą Wiarę w miejsce zabobonnego wróżbiarskiego czczenia drzew, kamieni, żywiołów i składania ofiar ze zwierząt i ludzi. Nie ma śladów, by wcześniejsze pogańskie wierzenia stanowiły element jednoczący setki miejscowości i szczepów, wyznających różne bożki. To przyjęcie chrześcijaństwa i ustanowienie odrębnego misyjnego biskupstwa poznańskiego w 968 r. ukształtowało wewnętrzną wspólnotę duchową (początkowo tylko elity państwa, z czasem również warstw niższych). Zarazem dało jej poczucie odrębności od innych narodów chrześcijańskich poprzez to, że polska hierarchia kościelna nie podlegała innym państwom, a bezpośrednio papieżowi, któremu Mieszko I w słynnym dokumencie Dagome Iudex przed śmiercią oddał państwo pod opiekę.
To biskup Wincenty Kadłubek w najgłębszym średniowieczu w swoich bajecznych dziejach Polski sformułował pierwszą ideę polityczną Polaków, jako wspólnoty cnoty i wolności przed tyranią. W czasach XIII-wiecznego rozbicia dzielnicowego, kiedy nie tylko okrajane przez sąsiadów państwo Piastów, ale i sam naród polski o mało nie zanikł na skutek masowej imigracji gospodarczej osadników niemieckich w ramach lokacji miast i wsi, to kult św. Stanisława zaczął pierwszy szerzyć ideę ponownego zjednoczenia Polski, a polscy biskupi pod przywództwem abp Jakuba Świnki zgromadzeni na synodzie łęczyckim w 1285 r. pierwsi przed książętami piastowskimi podjęli się oporu przed germanizacją kraju. To chrześcijaństwo pozwoliło się uformować narodowi polskiemu, wykształcić jego odrębną kulturę i przetrwać do dziś, w przeciwieństwie do już dawno wymarłych i zapomnianych pogańskich Obodrzyców i Wieletów. Wbrew temu, co uczy się w szkołach, Mieszko I nie przyjął chrześcijaństwa pod groźbą niemieckiego podboju, ale ze swobodnego wyboru. Pozostał przy nim nawet, gdy Wieleci i Obodrzyce w 983 r. zrzucili niemieckie jarzmo i powrócili na 150 lat do pogaństwa.
Nic dziwnego, że współcześni zateizowani post-polacy, pasjonujący się pogaństwem, zarazem wrogo odnoszą się do polskiej kultury i tradycji a najchętniej rozpuściliby Polskę w jakimś ponadnarodowym kosmopolitycznym tworze. Wyczuwają, że prawdziwej polskości nie da się oddzielić od nienawistnej im religii chrześcijańskiej, więc by pozbyć się tej drugiej, gotowi są zlikwidować i tę pierwszą.
Jacek Laskowski
TABELE
SPIS ŹRÓDEŁ HISTORYCZNYCH:
– Gall Anonim „Kronika” w tłumaczeniu Z.Komarnickiego, Drukarnia Józefa Sikorskiego, Warszawa 1873 r.
– Helmold z Bozowa „Kronika Słowian”, PWN, Warszawa 1974
– Kosmas „Kronika Czechów”, edycja komputerowa
– Nestor „Powieść minionych lat” edycja komputerowa
– Prokopiusz z Cezarei „Historia wojen. Tom II”, Towarzystwo Wydawnicze „Historia Iagiellonica”, Kraków 2015
– Thietmar „Kronika biskupa merseburskiego”, edycja komputerowa
– Wincenty Kadłubek „Kronika polska”, edycja komputerowa
Fragmenty źródeł dotyczące religii Słowian zaczerpnięte z Labuda Gerard „Słowiańszczyzna Starożytna i Wczesnośredniowieczna…”:
– Adam z Bremy „Kronika” Gesta Hammaburgensis Ecclesiae Pontificum
– Saxo Grammaticus „Gesta Danorum”
– „Żywot św. Ottona biskupa bamberskiego” mnicha Ebo
– „Dialog o życiu św. Ottona z Bambergu” mnicha Herborda
– „Żywot św. Ottona z Bambergu” mnicha z Prufening
– Ibn Rosteh „Księga kosztownych klejnotów”
– Ibrahim Ibn Jakub „Relacja z podróży do krajów słowiańskich
– pismo św. Bonifacego do króla anglosaskiego Elthibalda
BIBLIOGRAFIA:
– Kajkowski Kamil, Kuczkowski Andrzej „Religia Pomorzan we wczesnym średniowieczu, Wydawnictwo Jasne, Pruszcz Gdański 2010
– Labuda Gerard „Słowiańszczyzna Starożytna i Wczesnośredniowieczna. Antologia tekstów źródłowych.”, Wydawnictwo Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk & Wydawnictwo Sorus, Poznań 1999
– Lewicki Tadeusz „Źródła Arabskie do Dziejów Słowiańszczyzny. Tom 2, część 2”, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław oddział w Krakowie, 1977
– Nowak Andrzej „Dzieje Polski. Tom 1”, Biały Kruk Sp. z o.o., Wydanie I, Kraków 2014
– Nowak Andrzej „Dzieje Polski. Tom 2”, Biały Kruk Sp. z o.o., Wydanie I, Kraków 2015
– Strzelczyk Jerzy „Mity, Podania i Wierzenia Dawnych Słowian”, Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Wydanie II poprawione i uzupełnione, Poznań 2007
– Urbańczyk Stanisław „Dawni Słowianie. Wiara i Kult”, Zakład Narodowy im. Ossolińskich Wydawnictwo, Wrocław 1991
ARTYKUŁY:
– „Absurdalne wywody nowego posła KO. Józefaciuk: Boże Narodzenie nie jest typowo chrześcijańskim świętem. Obchodzę wydarzenie z rodziną”, 22.11.2023
(za https://wpolityce.pl/polityka/671741-jozefaciuk-boze-narodzenie-nie-jest-chrzescijanskim-swietem)
– Środa Magdalena „W noc kupały liczmy na siły nadprzyrodzone”, 18.06.2019
(za https://wyborcza.pl/7,75968,24910985,w-noc-kupaly-liczmy-na-sily-nadprzyrodzone.html)
[1] Nowak Andrzej „Dzieje Polski. Tom 2”, str.12,
[2] Labuda G. „Słowiańszczyzna Starożytna i Wczesnośredniowieczna”, rozdział IX, str. 170-181, 208-10, 212-13
[3] Urbańczyk Stanisław „Dawni Słowianie. Wiara i Kult”, str. 67-68
[4] Strzelczyk Jerzy „Mity, Podania i Wierzenia Dawnych Słowian”, str. 36, 71, 204-5
[5] Urbańczyk Stanisław „Dawni Słowianie. Wiara i Kult”, str. 181
Jak długo jeszcze katolicy będą pozwalać czarownicom palić Kościół na stosie?