„Po powrocie Naszych Umiłowanych Przywódców z Waszyngtonu, gdzie amerykański prezydent Józio Biden kazał im pożyczyć w Ameryce 2 miliardy dolarów, za które kazał kupić w Ameryce śmigłowce Apacz i 1700 pocisków rakietowych typu powietrze-powietrze i powietrze-ziemia, co wskazuje, że nie są one chyba przeznaczone do obrony przeciwlotniczej, a raczej – do napadu powietrznego – pogrążyliśmy się w uczuciach mieszanych”, pisze na łamach serwisu „Magna Polonia” Stanisław Michalkiewicz.
Publicysta zastanawia się jak Polska spłaci te 2 miliardy dolarów, zwłaszcza gdyby się okazało, że te śmigłowce i te rakiety będziemy musieli za darmo przekazać Ukrainie na podstawie umowy z 2 grudnia 2016 roku. „Wprawdzie parafował ją złowrogi Antoni Macierewicz, ale chyba nie z własnej inicjatywy, tylko na polecenie Naszego Najważniejszego Sojusznika, więc nie tylko Donald Tusk, ale nawet pan minister Sienkiewicz wie, że podważać jej nie wolno – i to jest drugi dowód ciągłości naszego życia politycznego w otoczeniu Naszych Sojuszników, którzy przecież lepiej wiedzą, co jest dla nas naprawdę dobre”, kpi autor „Na niemieckim pograniczu”.
„Więc ten dług, podobnie jak wszystkie inne, trzeba będzie spłacić i to szybko, bo nie sądzę, żeby banksterzy, którzy forsę nam pożyczali, chcieli czekać, aż Polska zostanie wepchnięta do wojny w Rosją. Wtedy bowiem będą tu trupy, ruiny i zgliszcza, więc nie będzie z czego zaspokajać nie tylko wierzytelności, ale nawet roszczeń, które wiszą przecież nad nami na podobieństwo gradowej chmury. Tą właśnie potrzebą tłumaczę sobie nacisk pana ministra Adama Bodnara, żeby konfiskować samochody kierowcom, którzy zostaną przyłapani na jeździe w stanie wskazującym”, podsumowuje Stanisław Michalkiewicz.
Źródło: michalkiewicz.pl
TG