W Sejmie dobiegają końca trwające od kilku miesięcy prace nad zmianami przepisów, dotyczących fotoradarów. Opozycja przedstawiła kilka projektów, krytykując łupienie za ich pomocą kierowców. Jednakże większością głosów koalicja PO-PSL tak zmodyfikowała propozycje zmian, że wszystko zostanie po staremu.
W środę odbyło się drugie czytanie projektu ustawy. Używanie przez rząd fotoradarów jako maszynek do zarabiania pieniędzy wywołało wyjątkowo zgodne głosy sprzeciwu opozycji. Własne projekty ustawy złożyły Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska oraz Sojusz Lewicy Demokratycznej. W sejmowych komisjach opracowywano wspólny projekt tak, by uwzględnił wnioski poszczególnych ugrupowań. Posiadająca większość w komisjach koalicja Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego wykreśliła jednak sporo zapisów, będących zastrzeżeniami do realizowanej obecnie polityki zwiększania ilości radarów i czerpania z nich jak największych zysków.
Wesprzyj nas już teraz!
Wiceminister transportu Zbigniew Rynasiewicz przekonywał w środę, że zwiększenie liczby fotoradarów wpłynęło na zmniejszenie liczby wypadków. Posłowie nie kwestionowali jednak faktu ich istnienia, sprzeciwiali się jednak takiemu umiejscowieniu urządzeń, które z poprawą bezpieczeństwa na drogach nie ma wiele wspólnego, a służy jedynie do zarabiania na wystawionych mandatach.
Postulowano, by środki z mandatów za przekroczenie prędkości nie zasilały budżetu państwa, lecz były przeznaczane głównie na poprawę bezpieczeństwa na drogach. W projekcie ustawy o drogach publicznych zapisano jedynie tyle, że środki uzyskane z grzywien nałożonych przez Inspekcję Transportu Drogowego za naruszenia przepisów ruchu drogowego ujawnione za pomocą urządzeń rejestrujących będą przekazywane nie do budżetu państwa, lecz na rachunek Krajowego Funduszu Drogowego, z przeznaczeniem na poprawę stanu infrastruktury drogowej.
Patryk Jaki z Solidarnej Polski zauważył, że w projekcie pozostawiono artykuł, w myśl którego dochody uzyskane z grzywien przeznacza się na finansowanie „utrzymania i funkcjonowania infrastruktury oraz urządzeń drogowych (…)”. Zdaniem posła, definicja ta obejmuje również fotoradary i otwiera drogę do finansowania ich ze środków uzyskanych z mandatów. Z kolei Tomasz Kamiński z SLD skrytykował projekt za to, że wykreślono zeń zapisy o konieczności przeprowadzenia celowości lokalizacji funkcjonujących fotoradarów i zakazie wykorzystania helikopterów i dronów do kontroli prędkości.
Tomasz Tokarski
Źródło: naszdziennik.pl