„Pfizer żąda ok. 6 mld zł za zamówione przez polski rząd, a nieodebrane 60 mln szczepionek przeciwko COVID-19. Polska odmawia, powołując się m.in. na siłę wyższą, czyli koszty związane z wybuchem wojny na Ukrainie. We wtorek przed sądem I instancji w Brukseli odbyło się wstępne przesłuchanie w tej sprawie”, informuje w środowym wydaniu „Dziennik Gazeta Prawna”.
Polskę w Brukseli reprezentuje belgijska kancelaria Strelia.
Jak wyjaśnia „DGP” wstępne przesłuchanie to przede wszystkim rozpoczęcie czynności proceduralnych. Chodzi m.in. o ustalenie harmonogramu postępowania sądowego. „Taką rozprawę mają już za sobą Węgry, które Pfizer pozwał pod koniec ubiegłego roku”, czytamy. W kolejce do sądowej batalii z farmaceutycznym gigantem czeka Rumunia.
Wesprzyj nas już teraz!
Co ciekawe sprawy Pfizera przeciwko państwom członkowskim UE są prowadzone na podstawie prawa… belgijskiego. Powodem jest fakt, że umowę ramową w sprawie zakupu tzw. szczepionek podpisała Komisja Europejska i zostało to zrobione na podstawie prawa obowiązującego w Belgii.
„Pfizer przekonuje, że wykazał się niezwykłą elastycznością, aby dostosować się do sytuacji państw członkowskich, m.in. poprzez zastosowanie rozwiązań, takich jak zmiana harmonogramu dostaw czy ustanowienie europejskiej sieci produkcyjnej”, wskazuje „DGP”.
Z kolei Polska i Węgry bronią się podkreślając, że wojna na Ukrainie zmusiła je do konieczności przyjęcia uchodźców z Ukrainy, co wygenerowało olbrzymie wydatki. Rządy w Warszawie i Budapeszcie podkreślają również, że mają problem z przechowywaniem preparatu i brakiem popytu na kolejne jego dawki.
Na koniec „DGP” zwraca uwagę, że niezwykle ważne w całej sprawie może okazać się trwające przed Trybunałem Sprawiedliwości UE postępowanie przeciwko Komisji Europejskiej.
„Redakcja New York Timesa wniosła w 2023 roku pozew w związku z nieupublicznieniem przez KE wiadomości na WhatsAppie, jakie przewodnicząca Ursula von der Leyen miała wymieniać z prezesem Pfizera Albertem Boulą w okresie poprzedzającym negocjacje w sprawie zakupu szczepionek. – Opinii publicznej nadal odmawia się informacji na temat warunków jednego z największych zamówień publicznych w historii Unii. Urzędnicy publiczni nie powinni mieć możliwości unikania nadzoru poprzez korzystanie z alternatywnych form komunikacji – komentowała Nicole Taylor, rzecznik nowojorskiego dziennika”, podsumowuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
TG