29 kwietnia 2023

Polska wieś pilnie potrzebuje pomocy

(pixabay.com)

Bardzo dobrze, że rząd zbroi Polskę, bo wrogów, jak zwykle, nam nie brakuje, ale z podobną troską powinien też odnosić się do spraw rolników. Co nam bowiem przyjdzie z broni, kiedy nie będziemy mieli co jeść? Obecnie gospodarze mają wiele problemów, poczynając od zalewu naszego rynku towarami rolnymi z Ukrainy, poprzez wciąż rosnące koszty produkcji, aż po coraz bardziej nieobliczalną pogodę. Dość powiedzieć, iż aż 50 procent polskich rolników twierdzi, że sytuacja ich gospodarstw jest bardzo zła.

O tym, że sytuacja polskich gospodarstw rolnych nie jest różowa świadczą trwające obecnie, w różnych miejscach kraju, protesty. Już ponad dwa tygodnie polscy producenci zbóż protestują w Hrubieszowie, którędy zboże z Ukrainy wjeżdża do Polski. Obecnie jest to jedynie tranzyt i zboże to nie trafia na polski rynek, jednak ukraińskiego ziarna wcześniej wwieziono do naszego kraju tyle, że magazyny są wciąż pełne. Protestujący rolnicy czekają więc, kiedy magazyny te zostaną opróżnione, aby mogli sprzedać swoje zboże. Gospodarskie manifestacje i blokady dróg trwają m.in. Szczecinie, Nysie i Opolu.

Jak się okazuje nie tylko zalew, taniego ukraińskiego zboża grozi polskiemu rolnictwu zapaścią. Rynek polski zalewany jest także m.in. ukraińskimi olejami spożywczymi, drobiem, jajkami i artykułami mlecznymi. Rząd zapowiedział już interwencję w tej sprawie w Komisji Europejskiej. Wątpliwa jednak jest jej reakcja.  A działać trzeba szybko, bo każdy dzień przynosi naszym rolnikom duże straty. Dla przykładu gwałtowny spadek cen mleka na skupach, stawia obecnie hodowlę bydła mlecznego na granicy opłacalności. Jeszcze gorsza jest sytuacja hodowców trzody chlewnej. Nie dość, że od lat chlewnie są likwidowane z powodu ASF, to jeszcze te branże rolną dobijają niesamowite wahania cen. 

Wesprzyj nas już teraz!

Wzrost kosztów nośników energii oraz stóp procentowych wywołuje dotkliwe skutki wśród tych podmiotów, które zużywają najwięcej prądu, gazu i węgla. Są to producenci zajmujący się głównie przetwórstwem, a także sadownicy uprawiający warzywa i owoce w szklarniach. Spotykają się z problemem pokrycia wysokich rachunków za prąd i gaz.

Ogólnie wszystkie te problemy produkcji rolnej sprawiają, że najszybciej padają małe, rodzinne gospodarstwa, bardzo czułe na nagłe zmiany na rynku rolnym. Duże, przemysłowe gospodarstwa mają większe pole manewru. Na wsi dzieje się więc to co w handlu, tworzą się duże holdingi, bardziej odporne na wstrząsy.     

Niepokoi rosnące zadłużenie gospodarstw rolnych. OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych, podaje że szacunkowa łączna kwota zadłużenia w branży rolniczej wynosi obecnie około 0,5 mld zł. Ekonomiści spodziewają się w tym roku dalszego, mocnego zadłużania się producentów rolnych w bankach. W ostatnich latach rolników dotyka coraz więcej klęsk, przy czym klęska suszy nie jest tu najgorsza. Inne „plagi” to podwyżki stóp procentowych, cen wszystkich nośników energii oraz nawozów, szalejąca inflacja. 

O polską wieś trzeba dbać nie tylko ze względu na to, że „żywi” ale też, że ciągle jeszcze „broni”. W czasach współczesnych nie chodzi może o walkę z bronią w ręku, ale o obronę naszej chrześcijańskiej wiary i tradycji. Nie jest z tym może na wsi tak dobrze, jak było dawniej, zanim gospodarze nie zostali poddani działaniu toksycznych telewizji i portali internetowych. Pomimo tego ataku na duszę polskiej wsi, jednak prawdziwa wieś nadal jest bastionem tradycji. Jest tu najmniej rozwodów, największy procent katolików uczestniczy w niedzielnej Mszy świętej. Zwolenników ideologii LGBT czy ekologistów – na rdzennej polskiej wsi – szukać ze świecą. W porównaniu do miast, jest tu wciąż dodatni przyrost naturalny.

Wszystkie te pozytywy dotyczą rdzennych mieszkańców wsi, którzy z pracy na roli żyją z dziada pradziada. Oni kultywują miłość do ziemi ojczystej i tradycji chrześcijańskiej, bo są w nią niejako wrośnięci. Co innego osoby, które zamieszkały na wsi w ostatnim czasie, właściwie tylko dlatego, że leży ona blisko miasta. Osoby te mają domu na wsiach, ale pracują w miastach i w większości są „urobieni” przez miejski styl życia, który wdzięcznie nazywa się „wyścigiem szczurów”. Zagonieni za pieniądzem, nie mają czasu na wyrobienie sobie przemyślanych czy przemodlonych poglądów, kopiują więc, na zasadzie „kopiuj – wklej” gotowce z modnych mediów. A potem, niestety, według nich żyją.  

Badania statystyczne dotyczące osób zamieszkałych na wsi pokazują, że ich liczba rośnie. Kiedy w „realu” rdzennych mieszkańców wsi ubywa, a rośnie liczba „mieszczuchów” z meldunkiem w wiejskiej gminnie. Ta dziwna sytuacja demograficzna polskiej wsi daje też dziwne wyniki podczas badań statystycznych, prowadzonych głównie przez GUS. Wynika z nich m.in. że mieszkańcy wsi coraz częściej żyją na tzw. „kocią łapę” i z roku na rok na wsi rodzi się coraz mniej dzieci. No właśnie, skoro rodzi się tam tak mało dzieci, to dlaczego liczba mieszkańców wsi rośnie?

Krzywdę polskiej wsi robią też telewizyjne reality show takie jak „Rolnik szuka żony” czy „Rolnicy. Podlasie”, które wieś ukazują w krzywym zwierciadle. Ten obraz odziera wieś z tradycji, religii, wszystkiego co ma głębię i stanowi jej istotę . Zostaje tylko śmigus dyngus, bimber i topienie marzanny. W sprawie tych „szołów” zniekształcających rzeczywistość i  czyniących z chłopów „oszołomów” bardzo krytycznie wypowiedzieli się sami rolnicy. W stanowisku przyjętym przez Walne Zgromadzenie Lubelskiej Izby Rolniczej czytamy – „Nie zawsze przedstawiani są w tych programach prawdziwi rolnicy, a już na pewno nie są to typowi przedstawiciele środowisk wiejskich. Autorzy takich programów jak „Chłopaki do wzięcia”, „Damy i wieśniaczki”, czy „Rolnicy Podlasie” jako swoich bohaterów najczęściej wybierają, z premedytacją, osoby słabo wykształcone, niezaradne życiowo, ułomne, uwikłane w różnego rodzaju patologie i uzależnienia”.

Adam Białous

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij