Władze dążą do uczynienia Polski strefą wolną od GMO a przygotowywana ustawa to konieczność związana z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu – przekonuje wiceszef resortu środowiska Andrzej Szweda-Lewandowski.
Zdaniem wiceministra, przepisy, do wprowadzenia których dąży rząd, de facto zablokują prowadzenie w naszym kraju upraw roślin modyfikowanych genetycznie. Chodzi o projekt zmian w ustawie o mikroorganizmach i organizmach GMO. Zakłada on, że formalnie będą one mogły być uprawiane w strefach, których utworzenie będzie jednak obłożone rygorystycznymi warunkami. – Wprowadzane przedmiotową zmianą przepisy będą martwe i są tylko i wyłącznie formalnym wykonaniem wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE. Formalnie musimy te przepisy wprowadzić, ale jestem przekonany, że ten rejestr będzie pusty – podkreślił.
Wesprzyj nas już teraz!
Chodzi między innymi o zawarty w projekcie wymóg uzyskania przez rolnika, który chce uprawiać rośliny zmodyfikowane, zgody właścicieli nieruchomości położonych w promieniu trzech kilometrów od pola.
Szweda-Lewandowski tłumaczy, że według dyrektywy Unii Europejskiej 2001/18, nie da się wprost zabronić uprawiania roślin GMO, lecz dzięki pozwoleniu Komisji Europejskiej można wyłączyć z hodowania na swoim obszarze konkretne odmiany modyfikowane w ten sposób. Dzięki tej procedurze, obecnie nie można w naszym kraju uprawiać żadnej takiej rośliny. – Kolejną barierą, którą chcemy wprowadzić w noweli jest konieczność udowodnienia, że uprawa GMO nie ma negatywnych skutków dla środowiska, np. dla owadów zapylających – stwierdził wiceminister. – Zgadzamy się z postulatami przeciwników GMO, bo rząd, jak i Ministerstwo Środowiska są przeciwnikami prowadzenia upraw genetycznie modyfikowanych – zadeklarował.
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości zawierał nakaz utworzenia przez Polskę powszechnie dostępnego rejestru upraw roślin GMO.
Źródło: gosc.pl
RoM