Europejska składka ma służyć stabilizacji, a co za tym idzie zwalczaniu przyczyn nielegalnej migracji. Z funduszu, na którym Bruksela chciałaby docelowo zgromadzić 3 miliardy euro, mają skorzystać kraje regionu Sahelu i jeziora Czad, Rogu Afryki oraz Afryki Północnej. Już wiadomo, że pieniędzy na wszystko nie wystarczy. Zatem zatrzymanie imigrantów w Afryce może okazać się mrzonką.
O wysokości polskiego wkładu do funduszu powierniczego dla Afryki poinformowało w czwartek MSZ. Decyzje przedstawiono na szczycie UE-Afryka. Według Rafała Sobczaka z MSZ, gromadzone środki „mają pomóc w stabilizacji i zwalczaniu przyczyn nielegalnej migracji”.
Wesprzyj nas już teraz!
Polski milion euro to kropla w morzu potrzeb, bowiem UE chce docelowo przekazać na ten cel kwotę 3 miliardów euro. Do tej pory 1,8 miliarda euro wyasygnowała Komisja Europejska, pozostałą kwotę mają dobrowolnie dorzucić państwa członkowskie. Czy to się uda? Łatwo nie będzie, zważywszy że do środy, złożone deklaracje opiewały na kwotę niespełna 80 milionów euro.
Pieniądze z funduszu mają być wydatkowane na tworzenie miejsc pracy oraz wsparcie małej i średniej przedsiębiorczości, wzmocnienie bezpieczeństwa żywnościowego, wsparcie jakościowych przemian sprawowania władzy czy poprawę polityki migracyjnej.
Pieniądze otrzymają kraje regionu Sahelu i jeziora Czad, Rogu Afryki oraz Afryki Północnej, ale już teraz przywódcy tych państw sygnalizują, że środków jest za mało, a dostęp do nich będzie mocno utrudniony. Innymi słowy, poniesione przez kraje UE wydatki nie dają gwarancji, że problem nielegalnej emigracji z Afryki zostanie rozwiązany.
Marcin Austyn