– Nie powinniśmy wykluczać żadnej opcji. Niech Putin zgaduje, co zrobimy – powiedział w opublikowanym na łamach „Gazety Wyborczej”, „La Repubblica” (Włochy) i „El Pais” (Hiszpania) wywiadzie minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Polityk tymi słowami odpowiedział na pytanie o ewentualny udział Wojska Polskiego w wojnie na Ukrainie.
– Rosjanie grozili, że nas unicestwią bronią jądrową już wtedy, gdy negocjowałem z USA budowę elementów tarczy antyrakietowej w Polsce. Robili to tak często, że musiałem zaapelować do rosyjskich generałów, by nie grozili nam bronią jądrową częściej niż raz na kwartał. Wtedy na chwilę przestali – powiedział Sikorski nawiązując do rozpoczętych kilka dni temu rosyjsko-białoruskich manewrów jądrowych.
Szef MSZ niewątpliwie próbuje zgrywać obecnie wielkiego twardziela i małego szeryfa, a prawda jest taka, że kiedy Rosjanie ćwiczyli w roku 2009 taktyczny atak bronią nuklearną na Warszawę Sikorski publikował na łamach m. in. „Gazety Wyborczej” teksty, w których wychwalał Rosję jako wzór demokracji i realizacji praw człowieka. Warto również przypomnieć, że to zaplecze polityczne szefa MSZ mówiło otwartym tekstem, że żadna tarcza antyrakietowa nie jest nam potrzebna, że to drażnienie Rosji, a poza tym Polska nigdy nie była tak bezpieczna.
Wesprzyj nas już teraz!
W wywołanym wcześniej wywiadzie Sikorski został także zapytany, czy Wojsko Polskie mogłoby się pojawić na Ukrainie. – Nie powinniśmy wykluczać żadnej opcji. Niech Putin zgaduje, co zrobimy – odparł.
Źródło: DoRzeczy.pl
TG