Zdaniem ekspertów Warszawa naraża białoruskich dysydentów na szykany ze strony reżimu Aleksandra Łukaszenki. Wszystko za sprawą PIT-ów, które zostały wysłane przez polski MSZ ok. 30 opozycjonistom na Białorusi.
Podobne posunięcie w przeszłości wywołało skandal. Finansowe dokumenty przesłane kilka lat temu do białoruskich opozycjonistów przez władze Polski i Litwy doprowadziły w 2011 roku do skazania dysydenta Alesia Bielackiego na 4,5 roku więzienia.
Wesprzyj nas już teraz!
Wówczas zdymisjonowany został jeden z dyrektorów Prokuratury Generalnej, który odpowiadał za pomoc prawną udzielaną podmiotom z zagranicy. Polskie władze zapowiedziały, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy.
Tymczasem w lutym tego roku polskie MSZ wysłało białoruskim opozycjonistom PIT-y w ramach rozliczeń finansowych.
Okazuje się, że takie działanie jest wbrew regułom przyjętym przez resort spraw zagranicznych. – W jednym ze spotkań udział brał nawet wiceszef resortu. Przekonywano nas, że najdrobniejsza nawet informacja dotycząca pieniędzy może być użyta przeciw naszym przyjaciołom – mówi osoba z organizacji realizującej projekty na Białorusi.
Teraz jednak MSZ uważa, że obecnej sytuacji nie można porównywać ze sprawą, której skutkiem było aresztowanie Bielackiego. – Środki te nie dotyczyły nieakceptowanego przez prawo białoruskie zagranicznego wsparcia na projekty pozarządowe, jak to miało miejsce w odniesieniu do środków zdeponowanych na koncie Bielackiego, stąd nieuzasadnione jest porównywanie obu spraw – informuje rzecznik resortu Marcin Bosacki. Dodaje, że PIT dotyczyły niewielkich kwot wypłaconych jako diety.
Źródło: rp.pl
ged