Organizacje zrzeszające Polaków na Białorusi, pomimo zakazu wydanego przez władze samorządowe Grodna, zapowiadają, że przeprowadzą w tym mieście protesty przeciwko systematycznemu redukowaniu naboru dzieci do polskich szkół.
Wesprzyj nas już teraz!
O zgodę na przeprowadzenie w najbliższy piątek 2 czerwca akcji protestacyjnej wystąpiły do grodzieńskich urzędników władze Związku Polaków na Białorusi (ZPB). Celem manifestacji miał być sprzeciw wobec ograniczania przyjmowania dzieci do polskich szkół, a także wobec zapowiadanych, niekorzystnych zmian w białoruskim prawie dotyczącym edukacji. Demonstracja z udziałem maksymalnie tysiąca osób miała odbyć się w Parku Kołoskim, z dala od ścisłego centrum Grodna. Angelika Borys, szefowa ZPB otrzymała jednak odpowiedź na pismo, w którym prosiła o zezwolenie na demonstrację. Władze zdecydowanie zabroniły jednak jej przeprowadzenia.
Związek Polaków na Białorusi nie zamierza jednak wycofać się z zamiaru przeprowadzenia protestu. – Taka sytuacja, gdy się nam odmawia prawa do przeprowadzenia legalnej demonstracji, zmusza nas do organizowania niesankcjonowanych akcji, ponieważ organizacja nie godzi się na dyskryminację polskich dzieci – mówi Angelika Borys.
Już w 2015 roku władze rozpoczęły ograniczanie liczby dzieci przyjmowanych do pierwszych klas w polskiej szkole na terenie Grodna. Taki zabieg zastosowano w roku szkolnym 2015/2016 oraz w następnym, również przy najbliższej okazji władze mają zamiar go powtórzyć. Od września naukę w pierwszej klasie szkoły polskiej chciałoby rozpocząć ponad 60 dzieci. Jednak samorząd miasta, tym razem powołując się na brak miejsca i złe warunki sanitarne, ogranicza tę liczbę do 48.
Dwanaścioro polskich dzieci będzie więc zmuszona do nauki w placówkach rosyjskojęzycznych. – Pomimo znacznie gorszych warunków lokalowych, przyjmują one do klas pierwszych dwu-, czterokrotnie więcej dzieci. Tak więc okazuje się, że rzekome „normy sanitarne” respektowane są wyłącznie w polskich szkołach i nie dotyczą dzieci białoruskich bądź rosyjskich. Mamy więc do czynienia z ewidentną dyskryminacją na tle narodowościowym – podkreśla Angelika Borys.
Na Białorusi działają dwie szkoły z polskim językiem nauczania – nr 36 w Grodnie oraz w Wołkowysku. Jeśli nabór będzie nadal redukowany, grozi im likwidacja. W samym Grodnie mieszka 64,5 tysiąca Polaków. Nasi rodacy stanowią 20 procent mieszkańców tego miasta.
Przed dwoma laty, podczas roku szkolnego zlikwidowana została ostatnia polska grupa w grodzieńskim przedszkolu nr 83. Odbyło się to w nadzwyczaj brutalny sposób. Dzieci przyszły do przedszkola i dowiedziały się, że już nie stanowią grupy polskiej, tylko… rosyjską. Obecnie na Białorusi nie ma możliwości oddania dziecka do polskiej grupy przedszkolnej. Stanowisko władz jest następujące: „Ministerstwo edukacji nie ma zatwierdzonego programu nauki dla polskich grup, dlatego zajęcia muszą się odbywać po rosyjsku bądź po białorusku”.
Przeciwko tak złemu traktowaniu polskich szkół do Władimira Andrejczenki, szefa Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi trafił list podpisany przez tysiąc naszych rodaków. Proszą oni o odrzucenie poprawek do państwowego Kodeksu Edukacji. „Zwracamy Pana uwagę, że przygotowywana decyzja o zmianie zapisów prawa przeczy Konstytucji Republiki Białorusi” – piszą autorzy listu. W ocenie przedstawicieli polskiej mniejszości, szykowane przez Ministerstwo Edukacji poprawki do kodeksu naruszają szereg aktów prawnych. Chodzi o m.in. artykuł 50. Konstytucji, artykuły 4. oraz 6. Ustawy „O mniejszościach narodowych w Republice Białoruś”, artykuł 23. Ustawy „O językach w Republice Białoruś”, a także podpisane 20 lipca 2016 roku w Warszawie „Porozumienie między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Białoruś o współpracy w dziedzinie edukacji”.
Źródła: Kresy24.pl, Belsat.eu
Adam Białous