W najbliższy poniedziałek rząd po raz kolejny ma zająć się projektem nowelizacji ustawy o sporcie. Wśród wielu zmian planowanych przez Ministerstwo Sportu, znajduje się obszerny pakiet działań mających na celu „zwalczanie dyskryminacji”. Biorąc pod uwagę praktykę stosowaną w państwach zachodnich, chodzi najprawdopodobniej przede wszystkim o zaangażowanie kultury masowej – tutaj: popularnych dyscyplin sportu – do propagandy lobby LGBT. A zatem, mówiąc potocznie: o inżynierię społeczną i metodyczne „pranie mózgów” w celu uzyskania społecznej akceptacji dla dewiacyjnych, uderzających w rodzinę stylów życia.
Wspomniany projekt nowelizacji wzbudził nie tak dawno zainteresowanie z powodu zapisów wprowadzających parytety we władzach związków sportowych. Do artykułu 9 miałby zostać bowiem dodany artykuł 9a, mówiący:
Wesprzyj nas już teraz!
„Art. 9a. 1. Polskie związki sportowe dążą do zachowania we władzach polskiego związku sportowego zrównoważonej reprezentacji płci.
- W skład zarządu polskiego związku sportowego liczącego:
1) od dwóch do pięciu członków, powinno wchodzić nie mniej niż: jeden członek zarządu – kobieta i nie mniej niż jeden członek zarządu – mężczyzna;
2) sześciu i więcej członków, powinno wchodzić nie mniej niż 30% członków zarządu – kobiet i nie mniej niż 30% członków zarządu – mężczyzn.
- W skład organu kontroli wewnętrznej polskiego związku sportowego powinno wchodzić nie mniej niż 30% członków organu kontroli wewnętrznej – kobiet i nie mniej niż 30% członków organu kontroli wewnętrznej – mężczyzn” – czytamy w projekcie opublikowanym na oficjalnej stronie Ministerstwa Sportu i Turystyki.
Niezastosowanie się przez któryś ze związków sportowych do powyższych rygorów skutkowałoby odebraniem wszelkich dotacji z budżetu państwa.
„Walka z dyskryminacją” albo zakręcony kurek z dotacjami
To jednak nie koniec „postępowych” atrakcji, które chce dostarczyć kibicom i działaczom sportowym resort kierowany przez Sławomira Nitrasa, Ireneusza Rasia, Piotra Borysa, Ireneusza Nalazka i Adama Wojtasia. Rozdział 6b znowelizowanej ustawy miałby być bowiem poświęcony „przeciwdziałaniu przemocy i dyskryminacji w sporcie”. Znajdujemy tam zobowiązanie klubów, związków oraz spółek zarządzających ligami zawodowymi do przeciwdziałania „przemocy, w tym przemocy psychicznej, wykorzystaniu seksualnemu, dyskryminacji i innym nadużyciom wobec zawodników i innych osób uczestniczących we współzawodnictwie sportowym” (Art. 36i).
Brzmi pięknie, trudno się nie zgodzić z tym, że w życiu społecznym, w tym także w sporcie nie powinno dochodzić ani do przemocy, ani do wykorzystywania, dyskryminacji „i innych nadużyć”.
Czytamy jednak dalej w projekcie, że wymienione powyżej podmioty: kluby, związki i spółki będą musiały:
– wyznaczyć „standardy ochrony zawodników i innych osób uczestniczących we współzawodnictwie sportowym, wobec naruszeń zasady równego traktowania ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną”;
– upowszechniać „problematykę przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji w sporcie, w tym biorąc pod uwagę zalecenia Rzecznika ochrony praw zawodników i innych osób uczestniczących we współzawodnictwie sportowym”;
– niezwłocznie zgłaszać Rzecznikowi „zdarzenia mogące nosić znamiona przemocy i dyskryminacji w sporcie, wraz z informacją o podjęciu postępowania wyjaśniającego i dyscyplinarnego albo przyczynach niepodjęcia takich działań”;
– związki sportowe będą składały Rzecznikowi coroczne raporty dotyczące przypadków dyskryminacji. Zostaną też zobligowane do powołania własnych „pełnomocników do spraw przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji w sporcie”;
Podobnie jak w przypadku opisywanej powyżej kwestii parytetów we władzach, kluby, związki i spółki sportu zawodowego nie będą otrzymywać państwowych dotacji jeśli nie wywiążą się z obowiązku „walki z dyskryminacją”.
Działający przy ministrze sportu Rzecznik, obok śledzenia i ścigania na drodze prawnej wszelkich „nadużyć”, zajmować się będzie między innymi „upowszechnianiem problematyki przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji w sporcie” oraz „podejmowaniem inicjatyw w ramach wydarzeń sportowych w celu upowszechniania problematyki przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji w sporcie”.
Cytowany projekt powołuje się na prawo Unii Europejskiej – jak sam podaje – „w zakresie równego traktowania”. Warto więc przyjrzeć się pokrótce, jak wygląda sportowa „walka z dyskryminacją” w czołowym państwie UE, czyli Niemczech.
– W ostatnich dniach Kevin Behrens , piłkarz występującego w Bundeslidze klubu Wolfsburg został zawieszony przez pracodawcę, gdyż nie zgodził się na udział w promocyjnej akcji lobby homoseksualnego. Odmowa podpisania klubowej koszulki w tęczowych barwach zakończyła się skandalem i powszechnym oburzeniem, wyrażanym także przez kibiców w mediach społecznościowych.
– w lutym Niemiecki Związek Piłki Nożnej ukarał Bayer Leverkusen grzywną w wysokości 18 000 euro za wywieszony przez kibiców obecnego mistrza kraju transparentu z hasłem: „Jest wiele gatunków muzyki, ale tylko dwie płcie!”.
– w sierpniu 2018 roku chorwacki zawodnik Wolfsburga, 20-latek Josip Brekalo odmówił nałożenia kolorowej opaski, mającej rzekomo podkreślać „tolerancję niemieckiego klubu dla środowisk homoseksualnych”. Chorwat uzasadnił, że taki gest byłby sprzeczny z jego katolickim wychowaniem. „Postępowe” Niemcy zatrzęsły się z oburzenia.
– we wrześniu 2019 portal wPolityce informował: „W ostatniej kolejce Bundesligi, w meczu wygranym 4:0 przez Herthę BSC, piłkarze 1.FC Köln wystąpili w specjalnych koszulkach, dając sygnał, że stawiają na tolerancję i równouprawnienie. Zaczęło się już kilka dni wcześniej od kampanii pod hasłem Żyj jak uważasz, która ma promować różnorodność i równość. Sponsorzy zgodzili się, by ich loga na koszulkach były w kolorach tęczy. Znak rozpoznawczy aktywistów LGBT ma być również umieszczony na stadionie w Kolonii.
Oprócz związanych z 1.FC Köln w akcji biorą również udział ludzie związani z klubem hokejowym Kölner Haie. W piątek Rekiny grały w koszulkach z tęczowymi numerami w meczu Erstligi przeciwko Grizzlys Wolfsburg (4:2). Szefowie obu klubów publikują również specjalne artykuły dla fanów z okazji kampanii. Wpływy ze sprzedaży będą przeznaczone dla gejowsko-lesbijskiej młodzieży”.
– w czerwcu 2021, podczas piłkarskich Mistrzostw Europy w Niemczech gospodarze rozgrywali swój mecz grupowy przeciwko Węgrom, których rząd sprzeciwia się propagandzie ideologii LGBT. Władze Monachium chciały z tej okazji rozświetlić stadion Allianz Arena na tęczowo. Ponieważ nie zgodziła się na to europejska federacja piłkarska UEFA, w kraju podniosła się fala krytyki. Należący do koncernu Ringier Axel Springer „Przegląd Sportowy” tak pisał o tym wydarzeniu:
„Dwa kluby z Bundesligi, czyli FC Koeln i Eintracht Frankfurt już potwierdziły, że w środę, ramach protestu i jednocześnie solidarności z Monachium, ich stadiony zaświecą się barwami tęczy. Niewykluczone też, że do tej akcji włączą się pozostałe kluby z niemieckiej ekstraklasy. Media wymieniają w tym gronie VfL Wolfsburg, FC Augsburg, a także drużyny ze stolicy Niemiec. Zatem zamiast jednego kolorowego obiektu w stolicy Bawarii, świecić się będzie kilka, w całym kraju. Wobec takiego posunięcia ze strony klubów UEFA jest bezradna”.
Biorąc pod uwagę niezmierną atencję, jaką członkowie gabinetu Donalda Tuska na czele z samym premierem darzą naszych zachodnich sąsiadów, możemy spodziewać się, że i w tej materii obecna ekipa rządowa zechce nawiązać do „europejskich”, czytaj: berlińskich standardów. Czy więc również polskie stadiony zaświecą wkrótce na tęczowo?
Źródła: PAP, gov.pl, wPolityce.pl, DoRzeczy.pl, przegladsportowy.pl, PCh24.pl
RoM
Sportowcy domagają się zakazu promowania symboli LGBT na koszulkach i stadionach
Angielska liga piłki nożnej wspiera LGBT. Rusza tydzień „tęczowych sznurówek”
Euro 2020: sponsorzy chcą reklam w barwach LGBT. UEFA tym razem nie wyraża zgody
Robert Lewandowski o „tęczowej” opasce kapitana. Piłkarz popiera i nie dostrzega sedna problemu
Futbol apolityczny, ale… czyli mecz Niemcy-Węgry jako element wojny kulturowej