Podpisywanie umów z Rosją na dostawy gazu czy budowę gazociągu są w zasadzie zobowiązaniem jednostronnym, bo Rosja do niczego się nie zobowiązuje – mówi PCh24.pl prof. Mariusz Orion-Jędrysek, poseł na Sejm RP, wiceminister środowiska w latach 2005-07.
Rząd ambitnie poszukiwał odpowiedzialnego za podpisanie memorandum w sprawie gazociągu Jamał-Europa II. Premier Donald Tusk nie wiedział, kto podjął taką decyzję. Czy w 38-milionowym kraju tego typu decyzje podejmują anonimowi ludzie?
Wesprzyj nas już teraz!
Jak zwykle nie będzie winnego. Będą tłumaczenia, że to EuRoPol Gaz, będący przecież spółką z polskimi udziałami, podpisał memorandum. Nie jest prawdą, że memorandum do niczego nie zobowiązuje, bo to więcej niż zaręczyny. Wygląda mi na to, że rząd PO-PSL coś chciał ukryć przed Polakami i krajami ościennymi. Zaufali po raz kolejny Putinowi, a ten znowu pokazał gdzie jest ich miejsce, kto tu rządzi. Tusk zachowuje się jakby albo był zakładnikiem albo totalnie oderwaną od rzeczywistości marionetką.
Czy jest możliwe by działo się to wszystko bez wiedzy premiera Tuska?
Jest to mało prawdopodobne. Premier musi takie rzeczy wiedzieć. Przecież chodzi o budowę i dostawy gazu w sposób opętlający i uzależniający kraje, które wyszły spod po okupacji ZSRS, od dostaw gazu z Rosji. Z drugiej strony Tusk wygląda na zupełnie zdezorientowanego, jeśli chodzi sprawy Polski. W wypowiedziach operuje schematami bez faktów, ocenami – żadnych konkretów, bełkot. On po prostu, w mojej opinii, nie wie niczego, co ważne dla gospodarki.
Rząd Platformy Obywatelskiej odbieram jak obcy desant, który nie reprezentuje interesów Polski. Wątpię, czy w ogóle nad czymkolwiek panuje. Żaden rząd od 1990 r. nie marnował tak Polski jak obecny.
Dlaczego Putin wyszedł z inicjatywą takiego gazociągu?
Bo mu to było na rękę. Jeśli coś chce się załatwić, to się rozmawia, a jeśli chce się o czymś tylko mówić, to się idzie do mediów. No i Putin przekazał coś mediom – w tym sensie to był teatr.
Być może Tusk chciał coś ukryć, zaś Putin ujawniając memorandum, pogrążył Tuska i pokazał, że Polska pod rządami PO-PSL to zupełnie niewiarygodny partner. Uległym nie okazuje się ani szacunku ani nie dotrzymuje słowa – z uległego staje się podległym.
W doktrynie politycznej Rosji nic się nie zmieniło – dotrzymują słowa, kiedy muszą lub tylko kiedy jest to w ich interesie. Churchill mawiał, że umowy z nimi są mniej warte niż papier, na którym je napisano. Tak było zawsze – przysięga zdetronizowanego cara Rosji Wasyla IV Szujskiego i jego braci: Dymitra i Iwana złożone królowi Polski Zygmuntowi III Wazie, 29 października 1611 w trakcie hołdu ruskiego, też nie została dotrzymana – Rosja miała nie prowadzić nigdy wojny przeciw Rzeczypospolitej.
Podpisywanie więc umów z Rosją na dostawy gazu czy budowę gazociągu jest w zasadzie zobowiązaniem jednostronnym, bo Rosja do niczego się nie zobowiązuje. Wystarczy przypomnieć sobie, co Rosja robiła z Ukrainą zamykając kurek z gazem. Jamał-2 da Rosji zupełnie wolną rękę w tym zakresie. Szkoda, że Ukraina nie zabiega o lojalność Polski, ale przy rządzie PO-PSL jest to trochę usprawiedliwione. Dlatego Ukraińcy kilka dni temu podpisali umowy na dostawy gazu spoza Rosji a ściślej z Węgier. To może być bezpośrednią przyczyną straszenia Jamałem-2.
Może to być również rosyjska dramatyczna próba odwrócenia uwagi i wejścia w jakikolwiek sposób do Polski, wbicie klina, zrobienie czegokolwiek, aby opóźnić poszukiwania i eksploatację gazu łupkowego. Cena wydobycia gazu rosyjskiego jest makabrycznie wysoka ze względu na warunki środowiskowe, tysiące kilometrów rur, niskie temperatury, bagna, w których latem ciężki sprzęt się topi, i tak dalej. Ciężko tam inwestować.
Rosjanie dziś krzyczą, że eksploatacja gazu z łupków jest droga. Bzdura! Już tylko sama ropa naftowa z łupków zarabia na eksploatację gazu. Boję się, że Rosjanie zrobią wszystko, aby gaz łupkowy nie był wydobywany w Polsce. Ponad połowa dochodów Rosji pochodzi ze sprzedaży surowców naturalnych.
Zamieszanie w Europie jest więc na rękę Rosji. A ono jest właśnie efektem wystąpienia Putina. Przyczyn robienia takiego zamętu jest wiele. Jeśli chodziło tylko o wywołanie zamieszania oraz sprawdzenie reakcji różnych środowisk i polskiego państwa to cel osiągnięto.
Białoruś podpisała niedawno umowę ze szwajcarskim koncernem na poszukiwanie gazu łupkowego. Co Polska obecnie robi w sprawie dywersyfikacji źródeł energii?
W naszym interesie jest eksploatować swój gaz, swoją ropę, oraz węgiel – mamy tego naprawę dużo. Około dwadzieścia procent węgla importujemy, choć mamy osiemdziesiąt procent zasobów całej Unii Europejskiej. Problem w tym, że nie tylko z łupkami zawalił rząd PO-PSL, nie mamy kontroli nad zmianami właścicielskimi żadnych koncesji geologicznych.
Gaz i ropa z łupków w Europie, w tym w Polsce – bo my wydaliśmy w 2007 roku pierwsze na kontynencie koncesje na ich poszukiwania – może w przyszłości zmarginalizować gaz i ropę z Rosji. Oni nie mają wyjścia i w tym też leży wielki problem. Białoruś będzie więc miała problemy indukowane z Rosji.
A Polska?
W Polsce, spory kompetencyjne wewnątrz rządu PO-PSL, podejrzenia o korupcję i aresztowania, trwały długo, a jednocześnie nie przyjmowano projektów zgłaszanych przez sejmową opozycję. W konsekwencji Polska jest w fatalnej sytuacji w porównaniu do tej z końca 2007 roku.
Po przyjrzeniu się projektowi zmiany Prawa Geologicznego i Górniczego widać, że zasadnicze punkty to wykoślawiona kopia tego, co było przygotowane w 2007 roku przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, który z własnej inicjatywy wydał pierwsze koncesje na poszukiwania gazu łupkowego, lecz z zabezpieczeniem interesów Polski. Wydanie pojedynczych koncesji kilku różnym podmiotom, w dużym oddaleniu od siebie, dawało nam wiedzę i gwarantowało kontrolę całego procesu. Pod koniec 2007 r. wydawanie koncesji zawieszono, aby zakończyć przygotowania prawne i organizacyjne państwa. Koalicja PO-PSL zaniechała tych rozwiązań i wydała koncesje na starych zasadach.
Poza tym, w ostatnich ponad 5 latach rząd nic nie zdziałał poza skrajnie szkodliwym wydawaniem koncesji, bez sprawdzania komu, za łączną sumę około 40 milionów złotych zamiast za około 100 miliardów! W tym czasie z europejskiego pioniera staliśmy się średniozaawansowani, z wielkimi problemami, jakich w UE nie ma nikt.
Można było inaczej?
Po pierwsze, nie należało wydawać tak wielu koncesji – roztropnie, z pełną dywersyfikacją podmiotów, rzutem geograficznym i uzasadnieniem geologicznym, należało wydać maksimum dwadzieścia procent koncesji, bo rząd PiS wydał pierwszych 10 procent. W tym czasie należało przyjąć nowe rozwiązania prawne i organizacyjne.
Obecnie straty są przeogromne i trudne do oszacowania, bo efekt zaskoczenia i nagroda za bycie pierwszym zostały stracone bezpowrotnie. Dziś eksploatowalibyśmy gaz w łupkach, reszta byłaby daleko za nami – i zarówno Unii Europejskiej, jak i Rosji nie byłoby nic do tego. Należało więc siedzieć cicho i robić swoje.
Czy ktoś w 2007 r. słyszał w mediach o wydawaniu koncesji na gaz i ropę w łupkach? Nie, bo cisza w eterze była w interesie Polski. Co zrobił rząd PO-PSL w 2008 roku? Bębnił, że Polska to Kuwejt. No i zaczęły napływać spekulacyjne biznesy i rosnąć problemy, naciski.
Rozmawiał: Krzysztof Gędłek