Mamy problem z polską narracją na ziemiach zachodnich. Jeśli jej nie stworzymy, to ktoś inny zrobi to za nas – mówi Rafał Geremek, filmowiec dokumentalista, który nakręcił obraz o „dziwnym” sentymencie niektórych samorządów na ziemiach zachodnich. Przywracają one pamięć historyczną na terenach odzyskanych od Niemiec. Rzecz w tym, że nie jest to pamięć polska.
– Nakręciłem film o miastach, które powracają do swojej niemieckiej historii, no bo ci ludzie tam mieszkają, prawda, nawet niektórzy niekoniecznie od 45. Ta rzeczywistość ich otacza. Ktoś mieszka u stóp malborskiego zamku albo w cieniu innego zabytku – chce mieć poczucie zakorzenienia – powiedział twórca w Poranku Radia Wnet
Wesprzyj nas już teraz!
Jako przykład zbyta daeleko posuniętej uprzejmości nominalnie polskich władza samorządowych wobec okupanta z czasów II wojny światowej, a także wcześniejszego zaborcy, podał Wrocław, w którym przywrócona została nazwa Kaiserbrücke – Mostu Cesarskiego – odnosząca się do Wilhelma II.
– To jest typowe nadskakiwanie Niemcom. Oni są zażenowani tą progermańskością naszych włodarzy. Przywrócono nazwę z czasów Wilhelma II, który był polakożercą. To bandzior i przestępca, uciekł do Holandii, żeby nie być sądzonym za zbrodnie wojenne – przypomniał Rafał Geremek. Dodał, iż usunięcie tej nazwy było dziełem nie włodarzy PRL, lecz samych Niemiec Weimarskich.
Z kolei w Kamiennej Górze pojawiła się tablica poświęcona pamięci Fryderyka II, nazywanego przez swoich rodaków Wielkim.
– Dla nas wielkim nie był. Był fałszerzem monet, był najeźdźcą. A dzisiaj młodzi ludzie dorastają tam w kulcie Fryderyka II. To jest szalenie niestosowne. Przywrócono tablicę tylko dlatego, że była tam kiedyś po niemiecku – podkreślił.
W Sopocie stanął pomnik niemieckiego architekta Paula Puchmüllera. Nie byłoby w tym może nic szczególnego, bo to zasłużony dla miasta architekt. Władze postanowiły jednak uczcić jego postać… przed samą siedzibą Urzędu Miasta.
Także w Raciborzu, Morągu czy Olsztynie wybitni Niemcy zostali w ostatnich latach upamiętnieni w sposób, który nadaje im rangę lokalnych bohaterów. Znowu zatem – pół biedy, gdyby na to zasługiwali. Jednak chodzi o zadeklarowanych wrogów naszego narodu.
– Mamy problem z polską narracją na ziemiach zachodnich. Jeśli jej nie stworzymy, to ktoś inny zrobi to za nas – ostrzega dokumentalista.
Źródło: Radio Wnet
RoM