Jak podaje Polska Agencja Prasowa, amerykańscy „autorzy bestsellerów” przekazali już ponad 3 miliony dolarów na akcję demoralizowania dzieci w szkolnych bibliotekach. Jest to odpowiedź na działania konserwatywnych stanów, w których naciski zatroskanych rodziców doprowadziły do usuwania seksualizujących bądź propagujących lewicowe ideologie książek.
Autorzy współpracują z działającą od ponad stu lat organizacją non profit Pen America. Uważają oni, że wolność słowa powinna być rozciągnięta tak daleko, by dzieci mogły czytać dowolne treści, niezależnie od tego, jak wpływają one na ich światopogląd i moralność. Przekazane przez owych pisarzy środki mają służyć otwarciu na Florydzie centrum, które będzie prowadziło bunt przeciwko działaniom współpracującej z rodzicami władzy, która chroni moralności i umysłów najmłodszych, usuwając przede wszystkim te książki które propagują ideologie LGBT i krytyczną teorię rasy. Wśród darczyńców są m.in. Judy Blume, James Patterson, Amanda Gorman, Ruby Bridges, Michael Connelly.
Jak szacuje Pen America, w ubiegłym roku podjęto próby usunięcia ponad 3 tysięcy książek ze szkolnych bibliotek, których treść uznano za niewłaściwą dla dzieci.
Wesprzyj nas już teraz!
Lewicowe media chętnie podchwytują temat, zasłaniając się rzekomą walką o wolność słowa. Dziennik „The New York Times”, piszący o tzw. „Tygodniu Zakazanych Książek”, organizowanym obecnie przez liberalne środowiska, powołał się na fragment oświadczenia Amerykańskiego Stowarzyszenie Bibliotek opublikowanego przed 70 laty: „Wolność czytania jest kluczowa dla naszej demokracji. I jest stale atakowana”.
Jak nietrudno się domyślić, środowiska lewicowo-liberalne słowem nie wspominają o konieczności ochrony dzieci przed niewłaściwymi treściami, nie podejmują też dyskusji na temat tego, jakie treści powinny być za takie uznane. W zamian za to promują całkowitą swobodę propagowania wszelakich nieprzyzwoitości i ideologii w imię tzw. wolności słowa.
Źródło: PAP / PCh24.pl